nasza galeria
artysci
sztuka w Lodzi
architektura
linki
kontakt


pagerank


PARTNERZY

archiwum

Wyszukaj z Google

 

powrót

Agnes Janich „Ściereczki i szmatki”

Galeria Wschodnia

Do 9 lipca można oglądać projekt Agnes Janich „Ściereczki i szmatki” zrealizowany na fasadach wybranych budynków na terenie Bałut (Drewnowska 77, Łagiewnicka 34/36, Franciszkańska 14). Wybór miejsc został pokierowany historią – multiplikowane przedmioty: nauszniki, dziecięce śpiochy, sukienki dla lalek zaznaczyły miejsca pracy dzieci łódzkiego getta.

Wyobraźmy sobie, ze idziemy ulicą Bałut – może Łagiewnicką, może Zgierską – 7 dekad temu. Moda zdążyła zmienić się parę razy od czasu naszych babć – kobiety noszą spiczaste półbuty na niskich, grubych obcasach. Mężczyzna w pumpach i wysokich kozakach pomaga damie swego serca wsiąść do tramwaju. Nad ich głowami kładka. Kładką tą przechodzą Żydzi. Bo mężczyzna jest Polakiem i chociaż wie, że wokół wszystko jest nie tak – został umieszczony na dole. Pod kładką. Po stronie względnych szans na życie.

Lekarz i prawnik na kładce to inny świat. Obaj mają głodne córki. Obaj pracują w manufakturach, bo leczyć z niedożywienia można by wszystkich, leczy się więc tylko najbardziej potrzebujących – a kłócić się nikomu nie ma siły. Za to niemiecka Rzesza potrzebuje owoców ich sprawnych rąk.

Pracują też ich głodne córki. Mela, ośmioletnia, szyje staniki dla niemieckiej firmy „Triumph”. Dziesięcioletnia Helenka szlifuje podeszwy butów.

Jedzą trzy razy dziennie, dzieląc przedwojenną dzienną porcją na dwunastogodzinny dzień pracy. Mają jednak dużo wigoru i dużo nadziei – rodzice przecież nie kazali się martwić. To wszystko minie najdalej za rok.

Za rok o Meli nie ma kto pamiętać – zniknęła razem z mamą i babciami w oświęcimskim krematorium. Tacie udało się w kilka dni później popełnić samobójstwo. Helenka umrze dopiero za kilka miesięcy, w pochodzie śmierci. Dziś pomaga mamie przeżyć Ravensbrueck. Pomaga mamie przeżyć. Jedenastolatka.

„Ściereczki i szmatki” to instalacja na fasadach kilku budynków na Bałutach. Każda z nich została ozdobiona zmultiplikowanymi przedmiotami – nausznikami, dziecięcymi śpiochami, sukienkami dla lalek. Kilkaset przedmiotów danego rodzaju zawiśnie na elewacjach domów i fabryk, w których małe dzieci wytwarzały je kiedyś w nieludzkich warunkach.

Łódzkie getto trwało najdłużej. Trwało też w najbardziej zastraszającym stanie – w Łodzi, jak nigdzie indziej, Żydzi często nie doczekiwali nawet transportu do obozu. Umierali z głodu i wycieńczenia. Umierały też dzieci.

Nie chcę rozliczać się z historią, szukać winnych ani kanonizować ofiar. Chcę – zwyczajnie i po prostu – przywrócić pamięć czasu, z którym mieszkańcy Bałut radzili sobie godnie i po ludzku.

Pochodzę z części Łodzi kilka domów od Bałut. Tutaj w wieku 6 lat ciągnęłam mamę do kiosku po pisemko „Skrawki i szmatki”. Niezręcznymi paluszkami fastrygowałam małe sukienki. Powstawały repliki ubrań mojej Mamy – stroje przypominające rzeczywiste, chociaż mocno „na bakier”. Tak jak „na bakier” był świat siedmio-i dwunastolatków za czasów naszych babć.

I jak „na bakier” jest pozwolić im, pozbawionym grobu i potomków, odejść w zapomnienie.

Agnes Janich


Wystawa to autorski projekt Galerii Wschodniej i Stowarzyszenia Sztuka i Dokumentacja realizowany w ramach programu „Spotkania z wielokulturowością – Oblicza Łodzi”.