|
powrót
BANKIET FLUXUSU – refleksje after party
Anka Leśniak
Zakończył się Bankiet Fluxusu II. Pierwsze takie spotkanie w Łodzi miało miejsce w 1995 i funkcjonowało pod mniej pompatyczną nazwą „Obiad Fluxusu”. Jedna i druga wersja tytułu imprezy jest tłumaczeniem angielskiego słowa „dinner”, pod którym ten rodzaj fluxusowych działań funkcjonował w oryginale.
Background
Wszystko zaczęło się od inwencji Georga Maciunasa – litewskiego imigranta w Nowym Yorku, który wykazywał nomen omen „niespożytą” inwencję w wyszukiwaniu restauracji, w których można było najeść się do syta czy wręcz jeść bez końca za jedynych kilka dolarów. Jak relacjonuje Ann Noel – kuratorka drugiego bankietu Fluxusu, Maciunas nie poprzestawał na tym, także sprowadzał z Europy próbki rozmaitych produktów spożywczych. Nie gardził również przeterminowanymi konserwami, które można było zdobyć na wyprzedażach. Nie obżerał się jednak sam jak pisze Ann Noel ale dzielił się swoimi zdobyczami z wygłodniałymi podobnie jak on przyjaciółmi artystami.
Na przełomie lat 50 i 60 Maciunas skupił wokół siebie artystów, poetów, pisarzy, którzy wykraczali poza obowiązujące wówczas w sztuce konwencje. On też był autorem nazwy Fluxus, powstałej w 1962 roku, która stała się logo ich działań. Słowo Fluxus pochodzące od łacińskiego flux czyli „płynąć” oddaje ideę ruchu, który charakteryzował się znoszeniem granic między sztuką i zwykłym życiem. Łacińskie Flux to jednak nie tylko to co płynie ale także to, co jest wypłukiwane, np. przy pomocy lewatywy, jak wyjaśnia Ann Noel.
Fluxus skupiał ludzi wielu specjalności – sztuki wizualne, poezja, muzyka. Dopuszczał do swoich działań publiczność, przyczynił się do ewolucji takich form sztuki jak happening czy performance a także działań konceptualnych. Działania Fluxusu charakteryzuje specyficzne poczucie humoru, wykorzystywanie roli przypadku w sztuce.
Największy rozkwit tego ruchu przypada na lata 60 i 70. Maciunas zbierał i publikował dokumentacje prac artystów Fluxusu. W 1961 roku otworzył w Nowym Yorku Galerię AG, gdzie pokazywał twórczość Yoko Ono, promował także Nam June Paika i i George’a Brechta. Galeria jednak zbankrutowała jeszcze w roku jej powołania, a Maciunas wyemigrował do Wiesbaden, gdzie pracował jako projektant w armii amerykańskiej. Tam właśnie zorganizował pierwszy festiwal Fluxusu we wrześniu 1962 roku. Na festiwal składały się „koncerty” wykonywane przez artystów Fluxusu. Jednym z takich wydarzeń w Wiesbaden była interpretacja Maciunasa Piano Activities Philipa Cornera. Maciunas zachęcał ludzi do gry na instrumencie poprzez drapanie, pocieranie i uderzanie w pudło rezonansowe oraz przeciąganie po nim różnych przedmiotów. W konsekwencji wraz z pomocą Higginsa, Williamsa i innych fortepian został kompletnie zniszczony. Wywołało to sensację – akcję pokazywano aż cztery razy w niemieckiej telewizji. Festiwal miał jeszcze swoje odsłony w Koloni, Paryżu, Dusseldorfie, Amsterdamie, Hadze i Nicei. Na ulicach tych miast jak komentuje Ann Noel można było zobaczyć wszystko, ale na pewno nie normalną grę na instrumentach. Te działania stały się istotną częścią dziedzictwa Fluxusu. Od początku uczestniczyli w nich Eric Andersen, Alison Knowles i Ben Patterson, którzy gościli w czerwcu w Łodzi. Nieco później do tej grupy dołączył Larry Miller.
Bankiet
Uczestnicy Bankietu Fluxusu II to wspomniani już Eric Andersen wraz z Dorte Krogh, Alison Knowles, Larry Miller, Ben Patterson, Geoffrey Hendricks i Sur Rodney oraz Petra Stegman i Hannah Higgins –córka Dicka Higginsa. Kuratorką wydarzenia była Ann Noel – artystka, żona nieżyjącego już Emmetta Williamsa, poety Fluxusu oraz prezydenta Międzynarodowego Muzeum Artystów, założonego przez Ryszarda Waśko w 1990 roku, podczas trzeciej edycji Konstrukcji w Procesie. To właśnie z okazji 70 urodzin Williamsa w siedzibie Muzeum Artystów, na ul. Tylnej w Łodzi, w 1995 roku miał miejsce wspomniany pierwszy Bankiet a właściwie Obiad Fluxusu.
Bankiet Fluxusu II trwał cztery dni. Działania miały miejsce w Pałacu Poznańskich, na terenie Manufaktury oraz w Klubie Fokus Łódź Biennale. Wydarzenie zainaugurował pokaz filmu Marii Waśko o pierwszej edycji Obiadu Fluxusu. Miały miejsce wykłady, m.in. Petry Stegman o historii Fluxusu oraz wykład Hannah Higgins na temat roli jedzenia w sztuce Fluxus. Codziennie trwały też performance przybyłych artystów, które miały miejsce w sali jadalnej Pałacu Poznańskich. Bankiet zgodnie z zapowiedzią Ann Noel przypominał Bal u Szalonego Kapelusznika z Alicji w Krainie Czarów. Akcje artystów toczyły się wśród jadła i wina. Zwykłe potrawy mieszały się z dziełami sztuki, np. w ferworze nakładania sobie na talerz wiktuałów można było skosztować ziemniaka przyrządzonego na 12 sposobów. Jeżeli ktoś zapomniał, że celem tu jest jedzenie w ramach sztuki a nie samo w sobie, zaskakujący, najdelikatniej rzecz ujmując, smak ziemniaków od razu przypominał o właściwej hierarchii. Scenografia ekskluzywnych, historycznych wnętrz pałacu wzmagała jeszcze bardziej surrealny i nieco już dekadencki nastrój tej imprezy.
Zapewne przeciętny widz, który trafił na Bankiet niewiele zrozumiał z przesłania sztuki Fluxus. Jeśli był trochę ambitniejszy udał się do sali wykładowej, rezygnując z przyjemności jedzenia i jednocześnie ryzykując, że po powrocie nic nie zastanie z suto zastawionych stołów. Załóżmy jednak, że podjął tą heroiczną próbę i zamiast strawy dla ciała wybrał coś dla intelektu, a więc zdecydował się na wysłuchanie interesujących wykładów. Jeżeli biegle znał angielski i siedział w dobrym miejscu, blisko głośnika, gdzie nie było pogłosu wyszedł usatysfakcjonowany, w przeciwnym razie pozostał nieuświadomiony, ponieważ wykłady nie były tłumaczone na język polski. W tym miejscu nasuwa mi się pytanie o tzw. „grupę docelową” tej imprezy. Jeżeli organizowana jest dla wąskiego grona intelektualistów i specjalistów zajmujących się sztuką, to może należałoby zrobić anglojęzyczne sympozjum na temat sztuki Fluxus, a następnie wydać na ten temat angielską i polską publikację. Jeżeli jednak zamierzeniem Bankietu było spotkanie szerszych kręgów publiczności z artystami Fluxusu i odbiór „na żywo” sztuki i historii ruchu Fluxus, dlaczego nie było tłumacza, albo chociaż nie przetłumaczono i nie wydrukowano wcześniej tekstów wystąpień? Większość prelegentów i tak czytała.
W ostatni dzień Bankietu o godz. 13.00 można było uczestniczyć w akcji Bena Pattersona „Polskie Złoto”. Działanie miało charakter kolektywny. Artysta i uczestnicy zebrani w kręgu szukali w ziemi złotych ziarenek, zakopanych tam przez Pattersona. Sztuka poprzez partycypację, ważna idea propagowana przez Fluxus, zafunkcjonowała w kontekście wielkiego centrum handlowo-kulturalnego, na jednym z trawników kompleksu. Tu jednak okazała się trochę bezsilna wobec komercyjnego molocha i tętniącego w nim życia. Uczestnictwo dziś w akcji jednej z legend Fluxusu, z pewnością nie pozbawione jest magii kontaktu face-to-face z jego twórcami. Wywołuje jednak inne wrażenie w czasach kiedy idee i interaktywne działania Fluxusu zostały mniej lub bardziej świadomie zaadoptowane przez różnego rodzaju warsztaty twórcze czy atreterapię, i w takich okolicznościach zetknęliśmy się z nimi po raz pierwszy.
Kolejnym punktem programu był koncert w wykonaniu Jacka Szerszenowicza i Alexandry Kędry pt. „Hommage a Nam June Paik and George Maciunas”. Koncert a właściwie akcje muzyczne miały miejsce w Klubie Fokus Łódź Biennale. Artyści wykonali siedem utworów. Rozpoczęli od słynnego dzieła Nam June Paika z 1962 roku „One for Violin Solo”. W oryginalnej wersji Paik przez ponad 5 minut powoli, ze skupieniem unosił skrzypce do góry. Następnie jednym ruchem roztrzaskał je o blat stołu. Utwór ten był wielokrotnie powtarzany przez różnych artystów. Jeżeli ktoś nie widział żadnego innego wykonania, oprócz tego z Klubu Fokus, może sobie porównać choćby na YouTube.
Od pierwszych minut występu Szerszenowicza wyczuwało się nadmierny patos, zbytnią teatralność, obcą sztuce akcji i nieprzystawalną do sztuki Fluxus. W kolejnych utworach, w duecie z Kędrą czuło się ponadto nieprzystawalność tych dwojga – Szerszenowicza, który był „wodzirejem” (jakoś nie mogę oprzeć się użyciu tego słowa) i prowodyrem postępującej „destrukcji” instrumentów muzycznych; oraz Kędry – profesjonalnej pianistki, której chyba obca jest tego typu ekspresja artystyczna.
Koncert zakończył się interpretacją Piano Acivities i kompletnym zniszczeniem pianina, na którym wykonywane były poprzednie utwory. Stało się to z udziałem kilku osób z publiczności. Cała sytuacja wprowadziła w konsternację widzów, którym chyba trudno było tu odróżnić sztukę od zwykłej demolki. Może przydałby się na miejscu zdarzenia performer Dariusz Fodczuk, który posiada niezwykłe zdolności podniecania widzów do destrukcyjnego działania. Kiedyś podczas jego performance publiczność w niespełna 20 minut ochoczo unicestwiła pozostałe po remoncie, stare wyposażenie galerii ODA w Piotrkowie Trybunalskim. Tu publiczność jednak w sporej części rekrutowała się ze środowiska artystycznego, nikt więc nie odważył zadać pytania, gdzie w tym co zobaczyliśmy przebiega subtelna granica między sztuką a farsą i zwykłym wandalizmem. Spontanicznie zareagowała jedynie dziewczyna siedząca obok mnie, rozżalona i bardzo zaskoczona, że zniszczono takie dobre pianino. A jeszcze tydzień temu na nim grała…
Podsumowując – koncert Szerszenowicza i Kędry to jedno z wielu wykonań utworów Fluxus. Wykonanie zawsze może się nie udać. Ostateczne powodzenie działania jest kwestią trochę szczęścia, trochę kondycji, doświadczenia i wyczucia jego autorów czy też wykonawców. Ale może zamiast tak zupełnie poddawać się wyrokom losu można zanalizować uważniej przyczyny słabości tego występu.
Po pierwsze jest to czas – ponad 40 lat po oryginalnych wystąpieniach artystów Fluxusu. Po drugie nie był to utwór wykonywany przez artystów Fluxusu. Z tymi uwarunkowaniami można sobie jednak jakoś poradzić, natomiast generowały one trzeci kłopot: atmosferę działania. Przez cały czas trwania koncertu nie mogłam oprzeć się wrażeniu, że uczestniczę w adaptacji znanego dzieła, jednak jest to interpretacja przystosowana do prowincjonalnych, polskich warunków, wersja dla niedouczonych dzieci, którym niesie się kaganek oświaty, np. dowcipkując żeby rzecz była bardziej dostępna, jak w utworze Violin Piece # - Doloroso, gdzie Szerszenowicz pokazywał jak ciężkim brzemieniem są dla niego skrzypce. Wspominając o polskości trzeba zaznaczyć, że polska publiczność nie jest tak przywykła do form wyrazu współczesnej sztuki jak na Zachodzie. Ale tu może też przyczyną są warunki jakie stwarza się ludziom do odbioru takiej sztuki jak Fluxus. Wnętrze Klubu, w którym kiedyś mieścił się sklep od razu stworzyło atmosferę wyizolowania, jakby ukrycia wydarzenia przed przypadkowymi przechodniami z Piotrkowskiej, a może przed strażą miejską, która gotowa interweniować i żądać stosownych pozwoleń na akcję. Gdyby wyprowadzić działanie z Klubu na główny deptak Łodzi nabrałoby ono zupełnie innego rozmachu. Może należałoby z każdym krokiem demolki pianina zachować jakiś rytm wydobywanych z niego dźwięków, jak to było np. 2009 roku w wykonaniu Lee Wells’a na Brooklinie w N.Y. Dobrą scenerią byłby też Pałac Poznańskich. Zdemolowanie instrumentu w sali balowej tego zabytkowego wnętrza, wizytówki dawnej Łodzi z pewnością wyróżniłoby się na tle innych wykonań utworów Fluxusu. Może udałoby się poczuć namiastkę witalnej atmosfery towarzyszącej pierwszym działaniom Fluxusu, zamiast drętwej imprezy w murach Klubu.
Bankiet zakończył performance Ann Noel i Grzegorza Pleszyńskiego, oparty na dźwiękach, np. trąbki z długim wężem, przymocowanym do ustnika, nagrania bicia dzwonów puszczonego z magnetofonu oraz ekspresji głosów artystów. Podczas performance Ann Noel przywołała osobisty wątek – dawny zwyczaj picia o godzinie szóstej, gdy biją dzwony lampki wina z Emmettem.
Bankiet Fluxusu mimo paru potknięć organizacyjnych, to niewątpliwie jedno z bardziej oryginalnych i wartościowych wydarzeń artystycznych, które w tym roku miały miejsce w Łodzi.
Bankiet Fluxusu - zobacz program
fotogarfie: Z archiwum Fokus Łódź Biennale
|