nasza galeria
artysci
sztuka w Lodzi
architektura
linki
kontakt


pagerank


PARTNERZY

archiwum

Wyszukaj z Google

 

powrót

POProgram

Marta Wlazeł

27 marca w Łódzkim Domu Kultury zakończyła się wystawa Bartłomieja Jarmolińskiego - POProgram. Tytuł w oczywisty sposób odnosimy do kierunku w sztuce lat 60 tych XX w. bazującego na kulturze masowej( trawestując słowa Richarda Hamiltona: popularnej, przejściowej, taniej, seksualnej, dowcipnej, przynoszącej wielki dochód). Przywołanie założeń i estetyki popular - artu jest tu narzędziem analizy tak artysty, jak i odbiorcy sztuki a także wszelakich, łączących ich zależności.

Bartłomiej Jarmoliński uważnie przygląda się kulturze masowej. Wychwytuje mity, które sama tworzy, i które jednocześnie na nowo ją określają. W świecie, który odbija się w kolorowym zwierciadle niedrogich tabloidów, obowiązują określone zasady. To rzeczywistość nierealna, posiadająca swoich bohaterów – odpowiednio zamożnych, wspaniale ubranych, prowadzących skomplikowane życie uczuciowe i towarzyskie. Gianni Versace V – patron celebrities przedstawia popularnego kreatora mody. Sama postać przedstawiona jest w pozycji „en trois quarts”, z charakterystycznym logo na koszulce (głowa Meduzy), z twarzą spokojną, oddaną refleksji. Głowę króla wybiegów otacza nimb, zarezerwowany przecież dla religijnych wizerunków świętych. Artysta „beatyfikując” Versace, dodatkowo daje mu (niczym świętemu męczennikowi ) insygnium w postaci loga. Księżna Diana (Di – patronka paparazzi), również została wyróżniona aureolą, okalającą ukoronowaną diademem głowę. Twarz księżnej w delikatnym, pełnym łagodnej słodyczy półuśmiechu, przypomina nieco średniowieczne piękne Madonny. Kontekst nie jest przypadkowy.

Tania i popularna kultura masowa stworzyła nieskomplikowany świat, który potrzebuje określonych wzorców – idoli – ubóstwianych bezkrytycznie, z religijną niemalże gorliwością. Autentyczne poznanie tych osób nie jest tak naprawdę istotne – zabiera zbyt dużo czasu, wymaga refleksji i wysiłku. Ważna jest prosta i oczywista szufladka w którą chowa się laurkowe wizerunki bohaterów kultury masowej. Proces trywializacji dotyka również artystycznych indywidualności – Pablo Picasso przedstawiony z papierosem w skrzyżowanej dłoni odkrywa przed widzem gorejące serce, oplecione wieńcem cierniowym. Ten charakterystyczny dla wizerunków Chrystusa znak, płonie na t-shircie artysty bardzo silnie zapisanego w kulturze masowej. Picasso stał się banalny, z głębi i złożoności jego dokonań utrwaliła się tylko powierzchowna skorupka, cień myśli. Podobny los spotkał Friedę Kahlo, której tragiczna biografia, bardziej niż sztuka, przyciąga dzisiejszego odbiorcę. Tak więc artysta także może zostać zamieniony w ornament, atrakcyjną bajkę (bez morału), postać pozornie „intrygującą” lecz pustą.

Bartłomiej Jarmoliński obok płócien – portretów utrzymanych w komiksowej stylizacji, umieścił, przedstawiające samego siebie fotografie. Na pierwszym zdjęciu jest przedstawiony w codziennym stroju, na drugim, bliźniaczo podobnym, traci zarost, na trzecim i czwartym zamienia się w piękną, pełną seksapilu blondynkę. Artysta dokonuje zapisu pewnej mistyfikacji, manipulowania rzeczywistością, tak charakterystycznego dla kultury masowej. W świecie zdominowanym przez nieskomplikowane kategorie estetyczne każdy sam, lub przy pomocy specjalistów, jest w stanie wykreować swój wizerunek. Wystarczy umieć wykorzystać pewne kody (długie, blond włosy = seksowny image) aby zaistnieć jako odpowiedni, społecznie rozpoznawalny obiekt. Bartłomiej Jarmoliński podejmuje także kwestie tożsamości. Na ile bycie mężczyzną(artystą), kobietą(artystką) określa sposób artystycznej wypowiedzi i ewentualną tejże wypowiedzi odmienność?

Do jakiego stopnia „kobiecość” jest wymuszona i definiowana przez kulturowe tradycje i ograniczenia? Na ile płeć i tożsamość jest wynikiem wyboru (wrodzonej potrzeby)a na ile społecznego układu? Do efektownego świata celebrytów nie łatwo przeniknąć. W filmie zrealizowanym przez Izę Maciejewską będącym zapisem video wykonywanej przez niego piosenki ”Hung up”,(z płyty „Confessions on the Dance Floor”), widać rozpaczliwą próbę zamiany w mega – gwiazdę popu. Nic z tego jednak nie wychodzi. Bez pomocy odpowiednio nastawionych mediów i specjalistów od tworzenia wizerunku, sukces jest właściwie niemożliwy. Madonna nadal pozostaje nieosiągalnym ideałem i królową kultury masowej. Można też postawić pytanie, na ile artysta ma ulegać łatwym, najczęściej, potrzebom odbiorcy, czy powinien się kreować, dostosowywać do oczekiwań społecznych? Na jakie kompromisy (jeżeli w ogóle) powinien się zgodzić? Do jakiego stopnia może „zamienić się w Madonnę”?

Bartłomiej Jarmoliński igra ze społecznymi konwencjami. Na poduszkach umieszcza symbole religijne: gorejące serce, aureolę, wyhaftowane błyszczącymi cekinami. Jest tu wszystko z „ołtarzykowej” stylizacji, łącznie ze sztucznymi kwiatami. A jednak artysta ugina się pod cekinowym sercem, opada z sił na klomb czerwonych róż. Bycie ikoną, obiektem czci czy westchnień nie jest rzeczą łatwą. W każdej chwili poduszka może stać się tylko dekoracyjnym, oparciem. Tak jak kultura popularna, miękka, łatwa, ozdobna, szybko podchwytująca i odrzucająca rzeczy, ludzi, idee. Jej „papierową” wrażliwość artysta ukazuje z lekkim przymrużeniem oka.

„Popowy” program Bartłomieja Jarmolińskiego za pomocą ironicznej, kpiarskiej formy bada prawa rządzące światem masowej kultury, uwikłanej w tanią rozrywkę, przytłoczonej ogromem informacji i reklam. Wydaje się, że artysta znając zasady tego świata umiejętnie nimi żongluje. Rozumie nienaturalność i pozerstwo, ale jednocześnie przyznaje się do pewnej fascynacji rzeczywistością sztuczną, jednak niezwykle pociągającą…