nasza galeria
artysci
sztuka w Lodzi
architektura
linki
kontakt


pagerank


PARTNERZY

archiwum

Wyszukaj z Google

 

powrót

TELE-OBECNOŚĆ

Michał Brzeziński

projekcja wideo TELE-OBECNOŚĆ i koncert zespołu CHROBOT, Jazzga, 10. 05. 2007 godz. 21

TELE-OBECNOŚĆ to projekt artysty wideo Michała Brzezińskiego składający się z projekcji wideo i koncertu rockowego. Chrobot to młody zespól z broda sięgająca początków sceny Hard Core w Polsce związany z takimi zespołami jak Syndykat Zbrodni, Substantia czy Apparatus. Michał Brzeziński to jednocześnie artysta i teoretyk wideo. Prowadzi warsztaty, produkował dla telewizji program poświęcony wideo.

O PROJEKCIE:

Obrazy medialne sprawiają, że to co widzimy przestaje mieć znaczenie, a zaczyna się liczyć jedynie wartość estetyczna obrazu. Praca TELE OBECNOŚĆ, poruszając się w konwencji teledysku do muzyki zespołu CHROBOT, jest próbą łączenia estetyki pop-art'u ze zdjęciami skrajnie naładowanymi emocjami - związanymi z wojną i jej ofiarami. Z tego napięcia powstaje kolejna płaszczyzna w uniwersalnym dialogu na temat prawdy w obrazie. Chcę pokazać bezwzględność kultury medialnej, która jak kiedyś naiwnie sądzono miałasprawiać, że dzięki fotografii reportażowej ludzie, widząc tragedie wojenne, będą chcieli zaprzestać wojen - gdyż zaczną współczuć ofiarom. Zamiast tego osiągamy efekt igrzysk i estetyzacji obrazów przemocy. Media stają się współczesnym narzędziem wojny.

Połączenie taktyk awangardowych, a szczególnie pop-art'owej estetyzacji obrazu z obrazem reportażowym, wywołuje napięcie skłaniające do poszukiwania indywidualnej odpowiedzi na istotny dylemat, niegdyś uznany za rozdział zamknięty. W rzeczywistości został on jedynie zbyty przez rozciągnięte na teren całej fotografii i całego wideo teorie obrazu jako narracji. Narracja w tym rozumieniu przeczy prawdzie. Obecność obrazów z wojny w życiu społecznym, w telewizji i internecie sprawia, że stajemy się mniej wrażliwi na ból innych osób, a jednocześnie sami godzimy się na większy wysiłek.
Aby utrzymać swoją przewagę cywilizacyjną, właśnie dzięki stworzonej w ten sposób estetyce wojny, która usprawiedliwia pokazywany obraz. Zamyka go w ramach. To my obserwujemy ich - a nie oni nas. Widzimy - mamy władzę. Współczujemy, ale oddamy wszystko by nie być na ich miejscu. Cieszy nas to, że oni są daleko, że wojna odbywa się poza naszym domem. Kiedy doświadczenie wojny jest dla nas zbyt silne, przywołujemy teorie narracji i rozmywamy prawdę, jak amerykańskie firmy współpracujące z nazistami, mimo informacji kurierów przybywających z Polski ze zdjęciami obozów zagłady.

Dzisiaj mamy swoich żołnierzy w Iraku - i w rzeczywistości Irak to nasza sprawa - nasze historyczne tu i teraz. To my walczymy tam i jesteśmy w to zaangażowani, a jednocześnie nie myślimy, bawimy się, mamy problem bezrobocia, niskich zarobków, więc chcemy "coś ugrać" na okupacji kraju, w który nikt nie wierzy. Jednocześnie widząc zdjęcia z wojny przeżywamy pozorne oczyszczenie - sądząc że waleczni Irakijczycy to wytwór mediów, a "nasi chłopcy" na pewno dobrze żyją z ludnością cywilną, jako okupanci Iraku. Niebawem ktoś nakręci film o tym jak między Irakijką i polskim żołnierzem wywiązał się romans - bez dzieci, niespełnione uczucie które trwa w ich sercach, mimo rozstania.