|
powrót
Akademia w Fabryce
Anna Leśniak
Tegoroczną Fabryką Fotografii stały się przestrzenie Patio Centrum Sztuki w WSHE. Przegląd fotografii studentów obejmuje prace z ASP z Krakowa, Warszawy, Łodzi, Poznania i Wrocławia, także z PWSTiTv w Łodzi oraz z Cobertura Photo z Sewilli. wystawa czynna do 27 maja 2007.
Tegoroczną Fabryką Fotografii stały się przestrzenie Patio Centrum Sztuki w WSHE. Przegląd fotografii studentów obejmuje prace z ASP z Krakowa, Warszawy, Łodzi, Poznania i Wrocławia, także z PWSTiTv w Łodzi oraz z Cobertura Photo z Sewilli.
Zaraz przy wejściu spotykamy prace Manueli Dąbkowskiej (ASP Kraków) – zwyciężczyni tegorocznego konkursu. To cykl fotografii przedstawiających bloki, a dokładniej „malowidła”, którymi próbuje się uratować rozpadające się socjalistyczne molochy z wielkiej płyty, straszące widmem siermiężnej epoki. Jeszcze bardziej rozpaczliwe wydają się próby dostosowania ich do konsumpcyjnej estetyki współczesnego krajobrazu. Dąbkowska pokazuje jak „wielkie mury” zapełniają rozmaite motywy – tęcze, bajkowe owady, piramidy egipskie. Jeśli projekt robił bardziej uświadomiony plastyk, to pojawiają się nawet przyzwoite kompozycje z form abstrakcyjnych. Artystkę interesuje jak funkcjonują motywy ze sztuki wysokiej na „blokowych muralach”. Z tego co pokazane zostało na łódzkiej wystawie (fotografie są fragmentem pracy dyplomowej) widać, że bardzo słabo. Projektanci ze świadomością estetyczną wyniesioną z kreskówek w dziecięcych dobranockach zamieniają bloki w gigantyczne przedszkole. Pozostaje nadzieja, że autorami projektów były dzieci, bo inaczej trzeba sobie zadać pytanie czy artystyczna edukacja polskiego społeczeństwa nie wykracza poza ikonografię Kubusia Puchatka? Temat interesujący badawczo. Szkoda, że na wystawie znowu zobaczyliśmy koszmarki z łódzkiej Retkini, które już pojawiły się w pracach artystycznych realizowanych w Łodzi.
Większość fotografii nie podejmuje dialogu z istotą tego medium, jego granic i możliwości. Widoczna jest najwyżej refleksja techniczna, polegająca na doborze odpowiedniego materiału i najbardziej odpowiedniej do tematu stylistyki prac. Może właśnie ze względu na intermedialność zwróciła moją uwagę praca Katarzyny Kłudczyńskiej z poznańskiej ASP. To rodzaj instalacji. Artystka do prezentacji swoich prac wybrała rodzaj niszy, w której zaaranżowała kilka fotografii kobiet. Bohaterki prac są uwięzione w stereotypowym świecie kobiety. Na głowy mają założone pończochy, uwikłane są w domowe czynności – pranie, prasowanie, czasami ukradkiem samotnie piją alkohol. Artystka fotografię połączyła z technikami rysunkowymi. Rysunek z fotografii rozprzestrzenia się na białe ściany wzmacniając tym siłę wyrazu pracy. Kwiatki rysowane na ścianie nawiązują do dekoracji i dbałości o estetykę domu, która od wieków była zadaniem kobiet. Jednocześnie to dekorowanie zawsze było czynnością niepoważną, daleką od „sztuki wysokiej”. Multiplikacja przedmiotu – np. żelazka przywołuje absurd syzyfowych, nudnych, nigdy nie kończących się prac domowych.
Uwagę zwracają też dwa obiekty fotograficzne artystek łódzkiej ASP, z Pracowni Fotografii prowadzonej przez Leokadię Bartoszko i Artura Chrzanowskiego. Roksana Król i Patrycja Sipa w oryginalny sposób odpowiadają na szkolne ćwiczenie pt „Miasto – przestrzeń odnaleziona”. Praca Roksany to zbliżony do koła obiekt przedstawiający cztery strefy miasta. Kręci się w kółko, przez co granice między nimi zacierają się. Patrycja fotografie Łodzi przedstawiła w formie pamiątkowych breloczków. Nie wszystkie jednak są „słodkie”. Na kilku pojawiają się wszechobecne w Łodzi napisy nasmarowane na murach przez chuliganów.
Mocne w wymowie są również fotografie Anny Marii Wolniak z pracowni Grzegorza Przyborka i Marka Domańskiego. Na ścianie zawieszonych zostało kilka zdjęć w eleganckich ramkach. Z daleka wróżą jakiś wyeksploatowany studencki temacik w stylu człowiek we wnętrzu, z bliska widzimy kobiecą postać w różnych sytuacjach życiowych – na schodach, na zakupach, podczas czyszczenia toalety, oczekującą na egzamin magisterski. Bohaterką jednak nie jest żywa kobieta a dmuchana lalka – gadżet erotyczny. Pracę można rozpatrywać w kategorii artystycznego żartu, ale także jako krytykę pojmowania kobiety w kategoriach użyteczności społecznej.
Kobieta jako gadżet erotyczny pojawia się również w wielkoformatowych pracach Anny Boguckiej. Tytuł „Super plastik kicz fanstastik" parafrazuje jeden z dyskotekowych przebojów. Estetyka prac przywołuje na myśl Jeffa Koonsa. Fotografie przedstawiają żywe kobiety, jednak ich zinfantylizowanie, otoczenie dmuchanymi zwierzątkami, zabawkami i tandetną dekoracją pozbawia je całkowicie indywidualnego uroku. Puste spojrzenie dehumanizuje bohaterki prac, nie mają ani demonicznego uroku femme fatale końca poprzedniego wieku ani sexapealu Marilyn Monroe, stają się wystandaryzowanym produktem.
Obok wisi czarno-biała fotografia Jose Manuela Hernandeza z Cobertura Foto w Sewilli.
Na trzech ujęciach autor pokazuje sklepy, centra handlowe, które zaspokajają wszelkie potrzeby – od ubrania, poprzez rozrywkę serwowaną przez Myszkę Mickey, po święty obrazek z Matką Boską. Autor rezygnuje z koloru, przez co ukazuje, że centra handlowe to nie namiastka raju ale szara codzienność, z której zmuszeni jesteśmy korzystać, a może już jesteśmy od niej uzależnieni?
W drugiej części ekspozycji uwagę zwracają fotografie „społeczne” Grzegorza Adamskiego, z wrocławskiej ASP, przedstawiające ludzi w różnym wieku wśród rozpadających się budynków, przedstawicieli enklaw biedy. Tytuł cyklu brzmi „Miejsce w Życiu” W tych nieraz już gdzieś widzianych fotografiach ludzi przechodzących ulicą widać jeszcze szkolną staranność komponowania kadru, jednak w połączeniu z dużym formatem i dobrą ekspozycją powoduje ona, że zdjęcia Adamskiego przykuwają uwagę. Żałosna egzystencja bezdomnego kundla – moim zdaniem najlepsze zdjęcie z cyklu - potrafi wzruszyć bardziej niż fotoreportaże z wojen.
Ekspresją twarzy posłużyła się Anna Halarewicz (ASP Wrocław). Zestawiła w pary bliskie kadry twarzy kobiecych wyrażających gwałtowne uczucia. Twarze zabarwione na biało i czerwono wywołują skojarzenia z maską, z drugą skórą. Farba wysycha i łuszczy się. Tytuł „Biało czerwona na zawsze” może wywoływać dwuznaczne skojarzenia. Biel i czerwień to kolory polskiej flagi. Symbole narodowe są jednak często nadużywane, szczególnie w obecnej sytuacji politycznej, kiedy niektórym grupom wydaje się, że mają monopol na polskość.
Twarze często też malują sobie kibice na rozstrzygających meczach, w celu identyfikacji z drużyną, której kibicują.
W pracach studentów z Warszawy przeważa subtelna, wyrafinowana forma. Tomasz Głowacki przedstawił serię czarno białych fotografii kobiet, w stylistyce „retro”. Wystudiowane pozy trochę przypominają fotograficzne portrety prababci. Kobiety jednak zamiast w sukniach zostały przedstawione nago, być może to modelki pozujące studentom do obrazów. Szczególną uwagę zwraca naga kobieta z ogoloną głową i sznurem korali na szyi.
Oszczędnością i estetyzacją formy cechuje się praca Alicji Kobzy. To kilka kwadratowych, małych fotografii powstałych z nałożenia dwóch przeźroczystych szybek lub kalek. Na jednaj z nich sfotografowana została kobieta, na drugiej mężczyzna w rozmaitych pozach. Po nałożeniu na siebie sylwetki męskiej i żeńskiej powstaje dwupłciowy, androgyniczny byt.
Wystawę w Patio przyjemnie się ogląda. Sama przestrzeń ekspozycji i miejsca wydzielone dla poszczególnych uczelni narzucają pewien porządek zwiedzania. Można znaleźć kilka interesujących propozycji artystycznych. Wśród eksponowanych prac jednak słabo ujawniła się skłonność do eksperymentu, przestrzennych aranżacji, spojrzenia na fotografie nie tylko jak na zdjęcie do powieszenia na ścianie. Może jest to wynikiem „klasycznego” sposobu kształcenia w Akademiach, gdzie często zwraca się większą uwagę na triki warsztatowe niż na intelektualną warstwę pracy i niekonwencjonalność rozwiązań.
|