|
powrót
Stanisław J. Woś "Pejzaże wyśnione, pejzaże wymyślone".
Galeria FF
Galeria FF, ŁDK, ul. Traugutta 18, Wernisaż: 12.09.2008 godz. 18-20. Wystawa czynna od wtorku do soboty do dnia 10.10.2008.
Sztuka fotografii według Stanisława J. Wosia
Stanisław Woś myśli o artystycznym powrocie do dzieciństwa. Temu problemowi psychologiczno-artystycznemu poświęcona jest Jego premierowa wystawa w Galerii FF. Kim jest ten znany od lat 80. XX wieku artysta, poszukujący w sferze obrazu graficznego, o bardzo silnym aspekcie malarskim w fotografii i w samym malarstwie? Uprzedźmy dalszą część moich rozważań – od lat 90. XX wieku Woś jest już klasykiem najnowszej polskiej fotografii! Być może wpływającym na nowe indywidualności XXI wieku takie jak Paweł Żak czy Leszek Żurek, ale o tym trudno jeszcze pisać, gdyż jesteśmy pod presją „nowego dokumentu”. Jest jeszcze za wcześnie, by analizować wpływ Staszka Wosia na artystów spoza Suwałk.
Powrót do problematyki dzieciństwa jest bardzo istotny. To jedno z modernistycznych zagadnień, które nie uległo wyczerpaniu i w dalszym ciągu jest aktualne. Być może mitologia wieku dziecięcego jest oceanem bez dna, niemożliwym do spenetrowania, określenia i wyjaśnienia, gdyż w tej kategorii twórczej pracuje się bez stałych reguł, w dodatku są one indywidualne i często zmienne. Wystarczy porównać twórczość Pabla Picassa z Paulem Klee, aby zrozumieć, jak różny jest potencjał mitologii wieku dziecięcej.
Moje rozważania poświęcone będą analizie dotychczasowej działalności artystycznej Staszka, opieram się tu na najnowszym albumie Stanisław J. Woś. Szukam światła, Muzeum Okręgowe w Suwałkach, 2007 . (...)
W wywiadzie z Krzysztofem Makowskim Staszek wypowiedział interesujące sformułowania, zaznaczając jednak, że nie czuje się filozofem: „Obecność światła i mroku w moich pracach, ich wzajemne relacje i proporcje odpowiadają moim przekonaniom o proporcjach dobra – światła i tajemnicy – ciemności zarówno w szeroko rozumianym świecie, jak i życiu, egzystencji i kondycji psychicznej człowieka. Nieuchronność przemijania i zapadania się w ciemność w kontekście słabych przebłysków jasności (wiary, optymizmu, dobra) nie budzi we mnie niepokoju, nie rodzi buntu. W takim rozumieniu jest ścieżką bardzo subiektywnej prawdy. Całego procesu przemijania, który nieustannie mnie inspiruje i pobudza do refleksji, nie staram się jednak interpretować jako destrukcji. Dostrzegam w tym pewnego rodzaju piękno, powagę i mądry spokój. Wolałbym, aby pojawiającą się w wielu moich pracach atmosferę mroku i pewnego niepokoju odczytywano jako swego rodzaju adorację tajemnicy” .(...).
Krzysztof Jurecki
fragmenty tekstu zamieszczonego w katalogu wystawy.
|