nasza galeria
artysci
sztuka w Lodzi
architektura
linki
kontakt


pagerank


PARTNERZY

archiwum

Wyszukaj z Google

 

powrót

Nowa – stara kolekcja

Agnieszka Kulazińska

Na wystawę „Szkic 2: Siła formalizmu” (Muzeum Sztuki w Łodzi) otwartą na jesieni ubiegłego roku warto się wybrać z dwóch powodów. Ekspozycja stała się okazją do przewietrzenia magazynów. Ciekawy jest też sam sposób podejścia do kolekcji. Odbiega on od tradycyjnej porządkująco-chronologizującej maniery. „Siła formalizmu” jest re-interpretacją zbiorów, próbą odczytania ich na nowo. Wystawę oglądać można do 24 marca.

Muzeum Sztuki w Łodzi zmienia się. Stara się na nowo zdefiniować swoją tożsamość, wahając się między tradycją awangardy a urokiem postmodernizmu. „Szkic 2” jest tego najlepszym przykładem - historia odczytywana na nowo, ciężar chronologii zastąpiony zbiorem luźnych uwag. Temat wystawy jest typowo muzealny. Hasło przewodnie ekspozycji to formalizm, jeden z wyróżników i zmor XX wieku. Wybór prac, dokonany przez kuratora Jarosława Lubiaka określić można jako intelektualną improwizację, daleką od muzealno-klasyfikującej tradycji. Takie podejście jest trudniejsze. Ciężko tchnąć w to, co stare, zapoznane, nowego ducha. Czy udało się to kuratorowi? Mam mieszane uczucia. Siła formalizmu jest projektem ciekawym. Nie można zamknąć artystycznych prac w sterylnym muzealnym świecie. Patrząc z drugiej strony ekspozycja w Muzeum Sztuki przypomina opowieść z cyklu „słoń a sprawa polska”. Formalizm w łódzkim wydaniu traci formę, staje się bezkształtną masą. To już nie tylko ucieczka w bezpieczny świat kształtów, kolorów, kompozycji ale, co zaskakujące bezforemność. Takie podejście rozmywa główny temat. Przechodząc przez kolejne sale poznajemy kolejne maski formalizmu, zaczynamy się jednak zastanawiać czy o formalizm tak naprawdę chodzi.

Kurator w doborze prac starał się unikać oczywistości, muzealnej konserwy. Pokazał dwie kompozycje unistyczne Strzemińskiego. Skupił się jednak bardziej na twórcach kontynuujących sposób myślenia o obrazie łódzkiego artysty. „Szkic 2: Siła formalizmu” to wystawa, która zaskakuje, łącząc prace pozornie nie przystające do siebie. W jednej sali zestawione została surrealistyczna „Rozmowa mebli” Andre Massona z konstruktywistyczną analizą możliwych ruchów krzesła Ryszarda Waśki oraz dziecięco-baśniowym światem Mariusza Kruka. Kluczem doboru było krzesło (!). W jednej sali spotykają się obrazy Cybisa, polskiego kolorysty z pop-artem. Co je łączy? Realizm (!). „Szkic 2” udowadnia tezę postmodernizmu „anything go” – wszystko można połączyć ze wszystkim. Czy takie podejście nie rozmywa za bardzo obrazu? Czy nie służy jedynie pokazaniu intelektualnego kunsztu kuratora?
Patrząc na wystawę z punktu widzenia trwającej wokół Muzeum Sztuki dyskusji czym ma być – Muzeum Historii Sztuki czy Centrum Sztuki Współczesnej, widać czego w niej brakuje. Namysłu dla kogo ma być? Odbiorcy? Czy kuratora? Nie wiem co przeciętny konsument sztuki z wystawy zrozumiał, czy może „poczuł się jak w kościele”.

W „Szkicu 2: Sile formalizmu” ciekawie wypadły sale, które uzupełnione zostały pracami artystów współczesnych, będącymi komentarzem do historii czyt. muzealnej tradycji. „Ćwiczenia neoplastyczne” Grzegorza Sztwiertni łudząco przypominają szkolną salę gimnastyczną. Na ścianach wiszą drabinki, na podłodze leżą materace w neoplastycznych kolorach. „Kompozycja neoplastyczna” Julity Wójcik, zrobiony na drutach sweter zachowuje neoplastyczny rygor. Zawieszony na krześle stojącym pomiędzy instalacją Sztwiertni a neoplastyczną salą projektu Władysława Strzemińskiego, niepozorny wyglądał jak pozostawiony przypadkowo przez osobę pilnującą ekspozycji. Obydwie prace w żartobliwy sposób interpretują tradycję. Odnoszą się przy tym do rzeczywistości, jaką są studia na łódzkiej Akademii, z obowiązkowym kursem konstruktywistycznym.

To połączenie nowego ze starym pokazuje słabość łódzkiej placówki. Podobnie jak w „Szkicu 1: Sztuka i polityka” w „Szkicu 2” zabrakło prac współczesnych twórców. Czym są? Zbiorem uwag na temat muzealnej kolekcji. Ciężko mi oceniać „Szkic 2”. Podoba mi się pomysł interpretacji na nowo stałej kolekcji. Kuratorowi udało się odkryć w niej nowe –izmy, linizm i krzesłyzm. Wystawa zmusza do stawiania pytań, nie o formalizm ale o muzeum jego charakter.

Sprytnym zabiegiem było nazwanie wystaw szkicami. Tym są, zbiorem luźnych uwag, okazją do przewietrzenia magazynów. Każda sala otwiera nowe znaczenie, skojarzenia. Każdą można interpretować osobno oraz w całości ekspozycji. Szczególnie ciekawe wydały mi się dwie na pierwszym piętrze. Poświęcone, linii i krzesłu, pokazywały jak różne efekty i znaczenia może dać zastosowanie najprostszych elementów. Interesujący był też sam pomysł, przeanalizowania sztuki awangardowej poprzez pojawiając się w niej formę linii i krzesła. Warto też bliżej przyjrzeć się sali poświęconej op-artowi, pokazano w niej wiele prac z kolekcji Muzeum zalęgających do tej pory na magazynowych półkach.

„Szkic 2” pokazuje, iż przed Muzeum długa droga by zachować miano Muzeum Sztuki, nie Historii Sztuki. Szkice pokazują luki w kolekcji, brak twórców młodych, niechęć do podejmowania ryzyka w jej uzupełnianiu. Takim wyborem, świadczącym o odwadze, wtedy jeszcze kustoszy, był przed laty zakup pracy Mirosława Bałki. Dla Muzeum najważniejsze jest w tej chwili rzetelne, przemyślane uzupełnianie kolekcji. W tym tkwi meritum zachowanie specyfiki placówki. Nie ma wątpliwości, że łódzkie Muzeum musi się zmienić. Czy naprawdę jednak jedynym sposobem wyrwania go ze stagnacji jest przekształcenie w Centrum Sztuki Współczesnej?

Günther Uecker,
Białe Pole - Hommage à Strzemiński, 1970
Więcej fotografii na stronie Muzeum Sztuki w Łodzi