|
powrót
JAN ŚWIDZIŃSKI - Jest jak jest
Ośrodek Działań Artystycznych ODA, Piotrków Trybunalski
Ośrodek Działań Artystycznych ODA zaprasza na wystawę Jana Świdzińskiego - twórcy sztuki kontekstualnej oraz znanego performera. Kurator Łukasz Guzek, miejsce: ODA, ul. Dąbrowskiego 5, Piotrków Trybunalski. Otwarcie 18 czerwca 2009,godz. 19.00. wystawa czynna do 17 lipca 2009.
Jan Świdziński urodził się 23 maja 1923 roku w Bydgoszczy, jednak prawie przez całe życie związany jest z Warszawą. W czasie wojny studiował architekturę na Politechnice Warszawskiej, uczęszczał na zajęcia baletowe u Leona Wójcickiego, został także zwerbowany do Armii Krajowej, w szeregach której udało mu się przetrwać Powstanie Warszawskie.
W 1947 roku zaczyna studia w nowo wtedy powstałej Wyższej Szkole Plastycznej - przemienionej później na Akademię Sztuk Pięknych. Dostaje się do pracowni malarstwa Jana Cybisa. Równolegle studiuje także grafikę u Romana Kulisiewicza. W latach 50-tych pracuje w czasopiśmie „Razem“; rozpoczyna też współpracę z Instytutem Sztuki w Warszawie. Podróżuje wtedy do Hiszpanii i Maroka, gdzie studiuje sztukę islamu. Interesuje się także kaligrafią chińską.
W latach 1965-1970 zwraca się w kierunku logiki formalnej i teorii struktur językowych; zajmuje się zagadnieniem komunikacji i informacji; zakłada także Dział Badań nad Sztuką przy Polskim Towarzystwie Cybernetycznym. Jak sam później przyzna, studia semiotyczne pozwoliły mu ze zrozumieniem obserwować rodzący się wtedy w Anglii i USA konceptualizm. Dzięki zagranicznym znajomościom na bieżąco śledzi powstawanie nowych prądów w sztuce. Koniec lat 60-tych to także zmierzch jego twórczości malarskiej. Świdziński powie później, że malarstwo nie było już wtedy w stanie odpowiedzieć na zasadnicze, egzystencjalne problemy, które stają przed człowiekiem. Od tamtego czasu przestaje zajmować się sztuką w tradycyjnym rozumieniu tego słowa.
Na początku lat 70-tych zaczyna organizować różne rodzaje interwencji i manifestacji artystycznych, nawiązuje też współpracę z wieloma grupami: Net, Permafo, Warsztat Formy Filmowej. Jest współzałożycielem Małej Galerii oraz "Zero" w Warszawie, zostaje także członkiem rady programowej Galerii Współczesnej, Galerii Sztuki Współczesnej (Wrocław) oraz Pole Gry (Bolesławiec).
W 1970 roku wydaje artykuł: "Spór o istnienie sztuki", który staje się pierwszym poważnym krokiem w kierunku teoretycznego uporządkowania swych dotychczasowych koncepcji estetycznych. W sierpniu 1976 roku, za sprawą Jeana Sellema, wydaje manifest "Sztuka jako sztuka kontekstualna" w Lund w Szwecji. W tym samym czasie, również w Szwecji, ma miejsce zorganizowanie wystawy „Sztuka jako sztuka kontekstualna“. Od tego momentu międzynarodowa działalność artystyczna i teoretyczna Świdzińskiego nabiera rozmachu. W 1976 roku ma miejsce międzynarodowa konferencja poświęcona „sztuce jako sztuce kontekstualnej“ zorganizowana przez The Center for Experimental Art And Communication CEAC w Toronto. Lista uczestników obejmuje grupy: „Art Sociologique“, „Art & Language“, „Artist Meeting for Social Change“, „The Fox“.
W 1977 roku Świdziński organizuje Międzynarodową Konferencje „Sztuka jako działanie w kontekście rzeczywistości“ z udziałem artystów i krytyków z 35 krajów. Od tego czasu aż do dzisiaj jest organizatorem, współorganizatorem lub uczestnikiem kilkudziesięciu spotkań, festiwali, wystaw zbiorowych i indywidualnych w kraju i za granicą (w tym odbywających się od 1998 roku „Interakcji“ - dzięki którym wraz z Ryszardem Piegzą w 2008 roku otrzymał Brązowy Medal za Zasługi dla Miasta Piotrkowa Trybunalskiego). Na stałe związany jest też z kilkoma polskimi galeriami (BWA w Bydgoszczy, Galerią Działań oraz Galerią XX1 w Warszawie czy Galerią Labirynt w Lublinie). Utrzymuje stały kontakt z kilkudziesięcioma artystami na całym świecie.
W 1989 roku zostaje wybrany prezesem Stowarzyszenia Sztuk Innych (SASI). W maju 2005 roku Jan Świdziński odbiera z rąk Prezydenta RP Order Polonia Restituta za wkład w rozwój i promowanie kultury polskiej w kraju i za granicą. Oprócz działalności artystycznej ważne miejsce w twórczości Świdzińskiego zajmują publikacje - jest to kilkadziesiąt artykułów poświęconych problematyce estetycznej; jest to także kilka książek, spośród których wymienić należy: "Freedom and Limitation", "Art, Society and Self-consciousness", "Quotations on contextual art" i wydana w 2005 roku: "L`art. Et son contexte. Au fait, qu`est-ce que l`art?" (która jako pierwsza w Polsce zostanie wydana w sierpniu tego roku przez MCSW „Elektrownia“ w Radomiu oraz ODA w Piotrkowie Trybunalskim). Mimo swego wieku artysta cały czas pozostaje aktywny, wykonując performance w kraju i na całym świecie. Więcej o osobie Jana Świdzińskiego (w tym wybrane teksty, szczegółowy spis wystaw i performance, wywiady i opracowania) odnaleźć można na stronie internetowej: www.swidzinski.art.pl
Opracował Bartosz Łukasiewicz
Wywiad z Janem Świdzińskim
rozmawia Łuksz Guzek
Łukasz Guzek
Czy pamiętasz początki swojego performance?
Jan Świdziński
Nie pamiętam, nigdy nie robiłem kroniki swoich performance. Przeważnie odbywały się one z okazji festiwali, albo otwierałem wystawy performancem. Objechałem wszystkie festiwale na świecie. Organizowałem je także tutaj i przez to Polska stała się ważnym centrum performance.
Ruch performance w Polsce zaczął się od festiwalu IAM w 1978, który zrobiła galeria Remont, z którą ściśle wtedy współpracowałem, a jej kierownikiem był Henryk Gajewski. Ponieważ formalnie była to galeria studencka, a ja czy Dłubak byliśmy starsi, mogliśmy więc tylko doradzać, z tyłu kierowaliśmy tym przedsięwzięciem.
Pierwszy z moich performance wyglądał tak, że otoczyłem się krzesłami i następnie te krzesła porozrzucałem. Wtedy miało to wymowę polityczną – że musimy się wyzwolić od tego, co nas otacza. Było to w 1976 roku w Krakowie, w Galerii Krakowska Kuźnica, lewicującej, prowadzonej przez nie żyjącego już Andrzeja Urbańskiego. Potem w 1980 roku jeszcze brałem udział w robionym przez niego festiwali „Kontakt. Od agitacji do kontemplacji”, też w Krakowie. W 1979 robiłem performance w Kanadzie. Spotkanie zorganizowali Francuzi z kolektywu L’Art Sociologique pracujący w Calgary. Wtedy wydano tam moją książkę „Art, Society and Self-consciousness”. Stamtąd pojechałem do Western Front w Vancouver. W 1985 roku byłem w Western Front i w Halifax, gdzie mój pobyt zorganizował Bruce Barber. W Polsce moim ważnym performance było „Zamazywanie” w Lublinie w 1984 roku. Zamazałem tekst napisany na ścianie, co miało też wydźwięk polityczny. W latach 80 zacząłem robić więcej performance. Zająłem się performance z jednej strony ze względu na moją teorię kontekstualną, ale też ze względu na moje doświadczenia z tańcem, czyli ruchem ciała, gestem i za pomocą tych środków robiłem performance.
U mnie tekst, instalacja, zdjęcia i wystawa z tego wynikająca, oraz działanie na żywo tworzy całość. Ale to charakterystyczne dla obecnej sztuki.
Ł.G.
W swoich tekstach kilkakrotnie wspominasz, że performance jest dla Ciebie najważniejszą praktyką.
J.Ś.
Tak, ponieważ odwołuje się on do samych początków sztuki, gdy sztuki w naszym rozumieniu jeszcze nie było. Sztuka obejmuje dwa rodzaje działań ludzkich – jedne są nastawione na wyprodukowanie czegoś, a drugie na wyrażenie czegoś i porozumienie z innymi, np. za pomocą gestów, albo na poziomie bardziej skomplikowanym za pomocą słów i języka. Od starożytności wyrażaliśmy np. prośbę do bogów o wsparcie, oszczędzenie właśnie w ruchu. Najstarszą formą wyrazu jest taniec, korowody otaczające ołtarz, ludzie podnoszą ręce w geście modlitwy, odbywają procesje. Te rytuały są rytmizowane muzyką, która porządkuje, koordynuje, gdyż wszyscy w jednym czasie muszą coś wykonać. Do tego dołącza się wypowiedź słowna. Grecy widzieli tą zbieżność między słowem, muzyką i tańcem. Było to coś różnego do techne, czyli wyrabiania czegoś, np. rzeźb czy obrazów. Ich punkt widzenia nie był dziwaczny, gdyż wytwarzanie czegoś i wyrażanie to dwie różne dziedziny. Połączenie w jedność tych działalności w sztuce nastąpiło dopiero w XVIII wieku. Łatwiej więc per analogiam zrozumieć to, co dzieje się w sztuce teraz, między performance a muzyką, poezją dźwiękową, to co robił Cage, jest to bliskie także instalacji i innych tego typu form. Nasze dzisiejsze odejście od sztuki, nie jest odejściem od sztuki w ogóle, ale od sformalizowanej sztuki.
Ł.G.
Mówiłeś też, że performance jest kluczową praktyka sztuki kontekstualnej.
J.Ś.
Jaka jest zasadnicza różnica między sztuką dziś, a sztuką dawniej – otóż dawniej rolą widza było rozpoznać to, co artysta chciał powiedzieć. Widz czy słuchacz nie miał roli czynnej tylko bierną. Dziś ma rolę czynną. Albo się go włącza, jak czasem w performance, albo zostawia swobodę interpretacji. Może on coś dla siebie w sztuce znaleźć. Ponieważ wszystko szybko się zmienia, nasze spotkania są krótkie, to liczy się miejsce, atmosfera, czas; nie jakiś byt trwały, ale bycie w danym momencie, tu i teraz. A także ocena i czucie tego, co jest teraz. Nie dyskutujemy o wartościach, nie mówimy co jest właściwe a co nie. Każdy ma swoje kryteria i nie podlegają one ocenie, bo nie mamy wspólnego punktu widzenia. Owszem, coś się nam podoba lub nie, ale to nasza prywatna sprawa. Nie mamy wspólnego języka. Spotykamy ludzi różnych kultur. Sztuka działa teraz, w tej chwili - wywołuje pewien stan emocjonalny, z czymś się kojarzy. Sami konstruujemy rzeczywistość, niekoniecznie zgodną z tą w której wcześniej funkcjonowaliśmy. Tak jest na festiwalach performance.
Ale i nasza rzeczywistość taka właśnie jest – performensowa. Pamiętam jak byłem w Nowym Jorku to przychodził do nas artysta, który chodził cały czas z długim kijem pomalowanym w kolorowe pasy. Takie było jego działanie. To był Andre Cadere. Wymienia go Paul Ardenne w swojej książce „Sztuka kontekstualna” jako przykład interwencji w rzeczywistości miejskiej. U nas takie interwencje mieście robiła Akademia Ruchu. Inny przykład: dziś łatwo robi się filmy. Nie zajmujemy się mechanizmem powstawania filmu, jak w strukturalizmie, ale tym jak uchwycić moment rzeczywistości. Ta działalność ma performansowy charakter, czyli chwilowy. Inny przykład to instalacje – artysta dziś tym się różni od artysty pierwszej połowy XX wieku, że nie stara się zrobić czegoś ładnego, a wręcz przeciwnie - bo piękno nie jest dziś tematem sztuki. Duchampowskie ready made są też performansowymi gestami. Dziś uznajemy za sztukę bardzo różne rzeczy.
|