powrót
Fotografię postrzegam jako medium pasjonujące lecz coraz bardziej "wytarte" - rozmowa z Katarzyną Majak.
O przewodniku dla kolekcjonerów fotografii, wygranej w konkursie "Optical: Staged" (2010) oraz jej ostatnim pobycie w Nowym Jorku z Katarzyną Majak rozmawia Anka Leśniak.
Anka Leśniak:Chelsea Art Museum w Nowym Jorku wydało II tom przewodnika dla kolekcjonerów fotografii - The Collector’s Guide to New Art Photography Vol. 2. Jesteś jedyną artystką mieszkającą w Polsce, której prace zostały opublikowane w tej książce. To ważne osiągnięcie. Gratuluję! Czy mogłabyś zdradzić czytelnikom Łódź-art na jakiej zasadzie wydawcy wybierają artystów do przewodnika? Pytam o to, czy jest to formuła konkursu, do którego artyści mogą nadsyłać swoje portfolia czy raczej jest to sytuacja, gdzie grupa ekspertów prowadzi research, a następnie wystosowane zostają zaproszenia do artystów, których prace uznali za najbardziej interesujące.
Katarzna Majak: Przewodnik ten ma już swoja drugą edycję. Wydawca zaprasza kuratorów dokonujących selekcji spośród poleconych artystów. Miałam szczęście być polecona przez znajomych kolekcjonerów z USA. Podczas mojej ostatniej wizyty w marcu po raz kolejny upewniłam się, że jednak nic nie zastępuje bezpośrednich kontaktów i spotkania twarzą w twarz. Przez Nowy Jork przewija się codziennie tyle osób, z których oczywiście wielu marzy o karierze artystycznej, poprzeczka jest ustawiona niezmiernie wysoko, co powoduje, że aby tam zaistnieć "trzeba tam być, a i tak sukces trwa bardzo krótko", jak to ujął podczas spotkania ze mną dyrektor Instytutu Polskiego w Nowym Jorku pan Jerzy Onuch.
A.L.:Czy mogłabyś powiedzieć coś więcej o książce? Ile ma stron, z jakich krajów jest najwięcej artystów. Czy przeważają artyści młodego czy raczej starszego pokolenia?
K.M.: W tym roku egzemplarz otrzymali wszyscy wystawcy na VOLTA, PULSE, i AIPAD (największe targi fotograficzne w Nowym Jorku). Będzie go dystrybuować Antenne Books i D.A.P. Zarówno Volume 1 jak i Volume 2 znajdują się w już kolekcji biblioteki International Center of Photography w Nowym Jorku. Przewodnik ma 216 stron, jest bardzo dobrze wydrukowany, każdy artysta ma swoją "rozkładówkę" oraz informacje o reprezentujących go galeriach. 100 artystów, sztywna oprawa. Przeważają twórcy amerykańscy, nacisk jest położony na średnie pokolenie. Jak zawsze zainteresowania kuratora ostatecznie decydują o artystach których wybiera, a ich postawy nadają kierunek publikacjom i wystawom.
A.L.:Warto dodać, że wydaniu The Collector’s Guide to New Art Photography towarzyszyła wystawa, otwarta 4 marca 2011 o godz. 20.00 w Chelsea Museum w Nowym Jorku. Wspominałaś mi jeszcze, że pojechałaś do NY również z innego powodu, ponieważ wygrałaś konkurs i bierzesz udział w wystawie Optical: Staged (2010). Konkurs organizuje Raandesk Gallery of Art. Jesteś laureatką pierwszej nagrody. Jakie prace prezentujesz?
K.M.: Tak, zostałam zaproszona do Nowego Jorku zarówno z powodu wydania przewodnika, jak i wygranej w konkursie na wystawę w Raandesk Gallery, której właścicielką jest Jessica Porter. Wygrał projekt desire/dechirer czyli wielokrotnie prezentowany w Polsce i za granicą projekt dotyczący perypetii sukienki. Prace z tych właśnie projektów prezentuję w Raandesk Gallery, z którą nawiązałam stałą współpracę i prowadzę rozmowy o pokazaniu tam swego najnowszego projektu jako wystawy indywidualnej. To galeria komercyjna, co jest dla mnie lekcją tego jak wygląda rynek amerykański, jak podchodzą galernicy i kolekcjonerzy do fotografii, czy choćby jacy ludzie przychodzą na wernisaż w takiej galerii i w jaki sposób nawiązują kontakt z artystą.
A.L.: Czyli jak to wygląda?
K.M.: Ludzie przychodzą na wernisaż aby poznać artystę. Aby z nim porozmawiać, zrozumieć jego tok myślenia. Podchodzą do niego i zadają dużo pytań. To dość ciekawe doświadczenie. Wydaje mi się, że u nas wciąż jeszcze nie ma na tyle rozwiniętej kultury fotografii, aby artyści posługujący się nią z dumą mówili o swych inspiracjach innymi fotografami, o swych mistrzach, a tego właśnie tam się oczekuje.
Galernicy – to zupełnie inna sprawa. Rynek jest bardzo konkurencyjny, mają dla Ciebie 15 minut, wciąż szukają nowości. Ten rynek jest szalenie wymagający. Rozmowy które odbyłam wyglądały nieco jak sesje coachingowe. Bardzo konkretne, zorientowane na cel. Trzeba być doskonale przygotowanym.
Kolekcjonerzy – są dobrze zorientowani w temacie, i zwykle wiedzą, czego szukają. Przed polskim rynkiem fotografii jeszcze długa droga.
Do Nowego Jorku pojechałam także na AIPAD – największe targi fotograficzne w USA, prywatne pokazy portfolio artystów oraz galerii na Chelsea (w których mogłam uczestniczyć ze znajomym kolekcjonerem), oraz na autorską prezentację w Event Space w B&H w Nowym Jorku. Udało mi się także poznać kuratorów z International Center of Photography, która jest bardzo ważną i ciekawą instytucją o profilu stricte fotograficznym finansowaną z prywatnych pieniędzy.
A.L.:Nie tylko fotografujesz, ale także piszesz teksty o fotografii. Czy mogłabyś przytoczyć nazwiska artystów, którzy Cię zafascynowali? Co zainteresowało Cię w ich pracach?
K.M.:Interesują mnie najnowsze tendencje w fotografii, możliwość wychwycenia tendencji także w kolekcjonowaniu. Szukam ciekawych artystów, o których warto napisać lub zaprosić do udziału w wystawie czy polecić znajomym kuratorom/kolekcjonerom. Dzięki takim właśnie wcześniejszym eksploracjom podczas podróży, także jako recenzent portfolio, udało mi się "odkryć" kilku artystów, których zaprezentowałam w swoim doktoracie czy na łamach Kwartalnika Fotografia. Wspomnę tu choćby Danny’ego Treacy, Kimiko Yoshidę, Thorstena Brinkmanna (który będzie prezentowany na tegorocznej edycji Fotofestiwalu), czy spotkanego przeze mnie osobiście w marcu podczas festiwalu Format w Derby w Wielkiej Brytanii (a znanego wcześniej jedynie z prac) Renhui Zhao. Ponieważ moja praca doktorska dotyczyła stroju jako elementu kreującego tożsamość w wybranych projektach fotograficznych, siłą rzeczy główny nurt moich zainteresowań skupiał się przede wszystkim wokół tego tematu.
A.L.:Wracając do twojej twórczości jak scharakteryzowałabyś swoje podejście do fotografii? Co jest w niej dla Ciebie najważniejsze. Dlaczego akurat w tym medium czujesz się najlepiej?
K.M.:Nie wiem w jakim medium czuję się najlepiej. Chyba w tym, które w danym momencie jest najbardziej adekwatne. Fotografię jako sposób/narzędzie artystycznej wypowiedzi postrzegam jako medium pasjonujące lecz coraz bardziej "wytarte" – powtarzalność motywów, kadrów, tematów dla projektów i sposobów ujęcia jest widoczna na całym świecie, i dotyczy to nie tylko "nadobrotu" obrazu w Internecie. Fotografia się banalizuje i jest coraz częściej plagiatem samej siebie...
A.L.: W dzisiejszych realiach trudno być twórcą wyspecjalizowanym w jednym medium. Jego wybór determinuje problem, który porusza artysta/artystka. To z jednej strony oczywistość, ale z drugiej można jednak zauważyć, to tylko półprawda. Bo jak prześledzimy kariery artystyczne, to łatwo zauważymy, że jeden artysta jakoś częściej niż inne media za najbardziej adekwatne dla swoich poczynań uważał fotografię a inny np. sztukę instalacji... Ale wracając do rozmowy o Tobie, opowiedz jeszcze o swoich najnowszych planach artystycznych. Kiedy i gdzie będzie można zobaczyć twoją kolejną wystawę w Polsce i czego będzie dotyczyć?
K.M.:Pracuje teraz nad dużym projektem, na który dostałam stypendium ministerialne. Dotyczy kobiet. A najbliższa prezentacja pierwszego upublicznionego fragmentu tego projektu – już 20 maja w Galerii ON w Poznaniu. Na ten moment mogę jedynie zdradzić, że będzie to rejestracja kamerą działania miejskiej szamanki w przestrzeni Warszawy …
A.L.:Czekamy więc z niecierpliwością! Dziękuję za rozmowę.
Na reprodukcjach:
okładka The Collector’s Guide to New Art Photography Vol. 2
prace Katarzyny Majak z serii desire/dechirer
dokumentacja wystawy Optical:Staged, Raandesk Gallery of Art
czytaj recenzję z wystawy Katarzyny Majak w Galerii Manhattan w Łodzi (2009)
|