powrót
Gdzie fabryki z tamtych lat?
Anka Leśniak
„Gdzie fabryki z tamtych lat… czas zatarł ślad” – taka konkluzja – parafraza znanego niegdyś utworu wykonywanego w wersji polskiej pzez Sławę Przybylską – nasuwa się po obejrzeniu wystawy fotografii Michała Kaweckiego zaaranżowanej w pofabrycznych przestrzeniach WSHE (galeria Erbo).
„Gdzie fabryki z tamtych lat… czas zatarł ślad” – taka konkluzja – parafraza znanego niegdyś utworu wykonywanego w wersji polskiej pzez Sławę Przybylską – nasuwa się po obejrzeniu wystawy fotografii Michała Kaweckiego zaaranżowanej w pofabrycznych przestrzeniach WSHE (galeria Erbo).
Kawecki pokazał prace o charakterze fotograficzno-instalacyjnym. Jeżeli zdefiniujemy instalację jako ingerencję w konkretne miejsce, kontekst sytuacyjny, to całość ekspozycji Kaweckiego zbliża się do tej definicji. Na ścianach dawnej fabryki Kawecki nakleił wielkoformatowe fotografie – fototapety z ruinami a właściwie ze „zgliszczami” dawnych łódzkich fabryk. Widać na nich jedynie porozrzucane cegły, pręty i deski sugerujące, że fotografia przedstawia krajobraz po wojnie lub sejsmicznej katastrofie. Zbliżając się do fotografii dostrzeżemy, że autor przyczepił do nich zdjęcia wydobyte z Archiwum Miasta Łodzi, przedstawiające fotografowane miejsca w okresie swojej dawnej świetności, w czasie, gdy pełniły one swoją pierwotną funkcję. Pomiędzy archiwalnym zdjęciem a fototapetą Kaweckiego jest coś jeszcze – przedmiot wydobyty z fabrycznych ruin, np. fragment konstrukcji. Artysta naniósł na niego zdjęcie, na którym ponownie sfotografował to samo miejsce i powtórzył kadr z archiwalnej fotografii, jednak już w innym czasie, gdy prosperująca fabryka stała się bezużyteczną ruiną.
Autor jakby przekornie tytułuje wystawę "Wektor czasowy – obiekty chwilowe". Niegdyś solidne gmachy powoli rozsypują się jak domki z kart. Łódzkie fabryki nie zostały zbombardowane ani wysadzone w powietrze podczas zawieruchy dziejowej, niszczeją powoli, a największą siłą destrukcyjną jest w ich przypadku upływający czas. Prace Kaweckiego poprzez transformację stanu prezentowanego przedmiotu mają wymiar egzystencjalny – fotografowane budowle zostały zawieszone w czasie między świetlaną przeszłością a wizją rychłego ich zniknięcia z powierzchni ziemi. Na razie waży się ich los, w wielu przypadkach zdecydowanie na niekorzyść przemysłowego dziedzictwa Łodzi. Maszyny drżące, kominy dymiące to już przeszłość a nie rzeczywistość dla młodego pokolenia Łodzian, a jednak w pracach Kaweckiego można dostrzec echa łódzkiej awangardy (mimo, że widok z łódzkiego okna go nie zafascynował i naukę rozpoczętą w ASP w Łodzi kontynuuje w krakowskiej akademii.). Naukowo brzmiący tytuł „Wektor czasowy” zapewne spodobałby się artystom z lat 70, żywo zainteresowanym związkami sztuki i nauki oraz analizą medium. Bazą dla Kaweckiego jest fotografia, jednak bardziej interesują go pogranicza tego medium, przechodzenie w przedmiot, instalację niż estetyczne, melancholijne, malownicze ujęcia rozpadających się budynków. W samym sposobie konstruowania pracy wyczuwa się związki z konceptualnym myśleniem w sztuce. Nad emocjami dominuje logika i czytelna konstrukcja pracy.
Wystawie Kaweckiego z pewnością nie można odmówić rozmachu i starannego przygotowania, jednak widać, że ekspozycja w Galerii Erbo to dopiero wstęp do określenia przez artystę swojej postawy twórczej: już nie fotosy na ścianę, może zaczątki sztuki instalacji – najbardziej widoczne w wyciemnionym pomieszczeniu, gdzie artysta w ogromne zdjęcie niemalże zrównanych z ziemią fragmentów budynku wkomponował light-box z szybą znalezioną w ruinach.
Sądząc po wystawie w przestrzeniach Patio Kawecki ma skłonność do monumentalnych realizacji. Nie boi się skali i trudności technicznych. Jednak dwie prace - pomalowane na biało szafki z umieszczonymi wewnątrz fotografiami może były zbyt oczywiste i niepotrzebnie zbliżyły się do dekoracyjnego obiektu i ogranego motywu, którego wartością jest jedynie estetyczna forma. Miejmy nadzieję, że sztuka Kaweckiego rozwinie się w kierunku działań z przestrzenią i w jej kontekście a dwie szafeczki proponuję podarować władzom miasta Łodzi, które oczywiście nie pojawiły się na wystawie podejmującej drażliwe dla nich kwestie. Urzędnicy mogliby przechowywać w tych szafkach liczne dowody ignorancji i arogancji wobec inicjatyw artystycznych młodych ludzi.
A wystawę Kaweckiego warto zobaczyć, zarówno ze względu na koncepcję i formę prac jak i na lokalny społeczny problem w nich podjęty. Przejeżdżając codziennie tramwajem obok znikających fabryk, można zobojętnieć na ten widok lub w ogóle nie dostrzegać zmian. Może wystawa Kaweckiego uwrażliwi Łodzian na punkcie ich własnego miasta?
fotografie z archiwum Patio Centrum Sztuki
Wystawę można oglądać do 15 września 2007.
|