|
powrót
Nie o to chodzi, by złapać króliczka…
Karolina Jabłońska
Tytuł zdarzenia „Nie o to chodzi, by złapać króliczka, ale by gonić go”, wzięty z popularnej piosenki Skaldów, ma z jednej strony podkreślić przyjemność samego szukania, często pełnego nadziei, z drugiej zachęcić uczestników wydarzenia do tego, by pozwolili się poprowadzić sztuce. Zdarzenie naruszające poczucie realności odbiorców, ma przez to otworzyć ich na sztukę, pozwolić spojrzeć na dzieło nie tylko jak na przedmiot do podziwiania czy bodziec do refleksji, ale także swoisty kierunkowskaz i inspiracja do własnych poszukiwań.
W projekcie wzięły udział dwie artystki: Anka Leśniak i Iza Maciejewska, które niejednokrotnie znalazły inspiracje w postaciach ze świata sztuki. Swoje poszukiwania koncentrują, jak do tej pory, na osobach kobiet, których tożsamości zostały zapomniane lub są pomijane przez dominujący, męski punkt postrzegania, determinujący analizowanie świata. Obie sięgają także do historii sztuki, w której znajdują niezwykle interesujące wątki i artystyczne tropy, odważnie sięgają do źródeł, dociekliwie czytają dane, które następnie pokazują w swych pracach.
Anka Leśniak w swoim najnowszym projekcie skoncentrowała się na obrazie Tycjana Wenus z Urbino. Jej poszukiwania również tym razem, w dużym stopniu dotyczyły modelki, jednak artystka bardziej niż na jej tożsamości skupiła się na tym co tak naprawdę robi Wenus i w związku z tym, jaką treść niesie ze sobą renesansowe dzieło. Leśniak odwołała się do literatury na ten temat, w której zawarte jest pytanie o to, co robi Wenus: zakrywa swe łono czy dokonuje aktu masturbacji, czy jest to Wenus Urania czy Pandemos, patronka miłości niebiańskiej czy ziemskiej - cielesnej? Praca Co robi Wenus? jest animacją pozwalającą odpowiedzieć na to pytanie, ponieważ pokazuje Wenus z Urbino z góry. Pomysł na animację narodził się z wcześniejszego projektu Top Models, gdzie artystka układała się w pozach modelek z obrazów dawnych mistrzów. Oto fragment jej wypowiedzi na ten temat:„Szczególnie trudno było ułożyć się w pozie z obrazu Tycjana. Cały czas mój układ ciała nie był podobny do pozy Wenus. Próby ustawiania ciała pokazały, że Wenus na pozór skromnie zasłaniająca łono, tak naprawdę ma rozłożone nogi, co Tycjan zakamuflował w swoim obrazie, pokazując sylwetkę Wenus zodpowiedniej perspektywy”.
Gest, który wykonuje Wenus musi mieć znaczenie dla obrazu, ponieważ linie podziału i linie perspektywy punkt zbiegu mają właśnie w miejscu łona portretowanej, które znajduje się w centrum kompozycji. Cykl wydruków pt. Znajdziesz to, co chcesz zobaczyć pokazuje jak można poprowadzić linie podziału i gdzie znajdują się punkty zbiegu. Leśniak udowadnia jednak, że kompozycja tycjanowskiego obrazu pozwala na wypełnienie go rozmaitymi liniami i kształtami, nie zawsze uzasadnionymi, stąd tytuł pracy. Leśniak otwiera ten obszar poszukiwań stwarzając dla odbiorców przestrzeń, w której sami mogą dokonać własnych podziałów.
Wenus odarta to praca, w której artystka pokazuje Wenus bez atrybutów, bez twarzy, bez otoczenia, obnaża pewną formę, do której od czasów renesansu przywykliśmy, którą od tamtej pory wypełniamy rozmaitymi treściami, opierającymi się naprawdę na dobrej woli i wierze. Żadna teza nie jest poparta dowodami, każda z nich to tylko przypuszczenia. Dopełnieniem jest instalacja dźwiękowa, w której słychać kobiety rozmawiające o Wenus z Urbino, zastanawiające się kim była modelka, dla kogo został namalowany obraz, jednak one także niczego nie są pewne.
Pozostaje jeszcze jedno pytanie bez odpowiedzi: kim jest kobieta na obrazie Tycjana. Leśniak w video pt Podobieństwa? pokazuje różne kobiety z obrazów kilku malarzy renesansu i baroku, z których niektóre można zidentyfikować, inne dopasować na zasadzie podobieństwa i w ten sposób dotrzeć do tożsamości portretowanych. Znak zapytania w tytule przypomina, że także w tym przypadku brak jest dowodów i dokumentów pozwalających jednoznacznie zidentyfikować portretowane.
Iza Maciejewska przypomniała o swoich fascynacjach twórczością Rembrandta i przywołała nie rozwiązaną zagadkę tajemniczej dziewczynki z obrazu Wymarsz strzelców (znanym również jako Straż nocna). Niektórzy badacze są zdania, że jest to maskotka portretowanej grupy, inni, że jest ona czarodziejką, elementem fantastycznym, na który pozwolił sobie artysta, na co wskazywałaby poświata, która od niej bije, jeszcze inni są przekonani, że to Saskia i umieszczenie jej w centrum obrazu jest rodzajem hołdu złożonego przez artystę zmarłej żonie, albo którejś ze zmarłych mu w tym samym roku córek. Istnieje również hipoteza, że jest to apoteoza Amsterdamu, dziewczynka w bieli to Victoria – symbol zwycięstwa a kogut u jej pasa to symbol wojny. Nikt jednak, jak dotąd, nie dał jednoznacznej odpowiedzi na pytanie „Kim jest przebiegająca dziewczynka?” i „Jaki jest sens tej małej istoty, urojonej czy rzeczywistej, która będąc tylko statystką przywłaszczyła sobie pierwszą rolę w przedstawieniu?”. Symboliczna treść obrazu była we wszystkich szczegółach głęboko przemyślana, jednak starannie ukryta.
W pracy Izy Maciejewskiej, składającej się z kilku projekcji wideo, tajemnicza dziewczynka z obrazu Rembrandta wskazuje kierunek zwiedzania, czasem wprowadza w błąd. To postać, która pojawia się i za chwilę znika, a jednocześnie każe za sobą podążać, wskazując drogę w labiryncie pomieszczeń. Ostatecznym przeznaczeniem dziewczynki ma być doprowadzenie do tajemnic, które kryje wystawa.
Pokój Emily Dickinson, trójkanałowe wideo to próba odtworzenia przestrzeni, w której powstały, wyprzedzające epokę swą formą i treścią, wiersze amerykańskiej poetki. Większość z nich powstała w całkowitym odosobnieniu, zupełnej izolacji od świata zewnętrznego. Gest wyrzeczenia w przypadku Dickinson przerodził się w twórczość. Od 1862 artystka przestała opuszczać sypialnię na piętrze, która zarazem służyła jej za gabinet pisarski. Wtedy powstało pierwsze 300 wierszy, które nie tylko napisane są w rewolucyjnie nowym stylu, ale i stanowią najwyższe osiągnięcie poetki. Jednocześnie to właśnie wtedy zaczął się na dobre proces jej wycofywania się z życia publicznego i towarzyskiego. Artystka zamknęła się w tym najwęższym otoczeniu zewnętrznym, jakim były mury rodzinnego domu, a przez ostatnie dwadzieścia lat życia - cztery ściany pokoju na piętrze.
Pokój Emily Dickinson Izy Maciejewskiej jest próbą dotarcia do miejsca, które wyzwoliło twórczy potencjał poetki. Jest przestrzenią, gdzie, bez żadnych reguł i nierzadko wbrew zasadom logiki, realność miesza się z fantazją, świat sztuki z życiem, świat spoza domu ze światem jego wnętrza, świat artysty ze światem widza. Artystka odtwarzając pokój Emily Dickinson, pozwala odbiorcy na wejście do utopijnej przestrzeni idealnej do tworzenia sztuki.
Tytuł zdarzenia „Nie o to chodzi, by złapać króliczka, ale by gonić go”, wzięty z popularnej piosenki Skaldów, ma z jednej strony podkreślić przyjemność samego szukania, często pełnego nadziei, z drugiej zachęcić uczestników wydarzenia do tego, by pozwolili się poprowadzić sztuce. Zdarzenie naruszające poczucie realności odbiorców, ma przez to otworzyć ich na sztukę, pozwolić spojrzeć na dzieło nie tylko jak na przedmiot do podziwiania czy bodziec do refleksji, ale także swoisty kierunkowskaz i inspiracja do własnych poszukiwań.
Jednodniowy event w Patio Centrum Sztuki był szkicem do kolejnej, przygotowywanej przez artystki odsłony projektu.
Nie o to chodzi, by złapać króliczka, ale by gonić go”, 10 grudnia, 2009, Łódź
(relacja kuratorki wystawy)
|