|
powrót
Kiedy sztuka staje się życiem
Karolina Jabłońska, Anka Leśniak
Niedawno w Galerii Promocji Młodych gościł artysta z Gdańska – Kuba Bielawski. Kuba należy do młodego pokolenia twórców. Znany jest głównie ze swoich mocnych performance, wystąpień na festiwalach i imprezach performerskich. W Łodzi gościł w 2007 roku, w wieczorze performance w Galerii Manhattan, zatytułowanym „Ciasteczko z pieprzem”.
W galerii na Bałutach artysta miał swoją indywidualną prezentację. Oprócz performance wykonanego na wernisażu Kuba pokazał rysunki, filmy oraz projekt swojej książki artystycznej. Kilkadziesiąt lapidarnych szkiców oraz video w znaczący sposób dopełniało performerskie działania Kuby, wyjaśniało problematykę, którą porusza w swoich akcjach. Wśród prac przedstawiających kosmiczne budowle, mandale, tajemnicze znaki znalazły się również szkice performance, jakby zapisy idei, pomysłu na kolejną akcję. Można było zobaczyć też rysunki i college dotyczące instynktów, sfery seksualnej człowieka. Szkice były raczej formą zapisków, dziennika rzeczywistości, swoją bezpretensjonalnością odbiegały od akademickich manier.
Kuba Bielawski ma w sobie szczerość przejawiającą się we wszystkich jego działaniach. Jego aktywność ma pozytywny przekaz: artysta jasno mówi o tym, co na świecie jest dobre, co należy pielęgnować, a co niesie za sobą niebezpieczeństwa, których trzeba unikać. Tego dotyczył performance w Galerii Promocji Młodych, który odbył się 26 września. Jego działania nie mają jednak wydźwięku moralizatorskiego, nie odwołują się do często przywoływanych w takich kontekstach „chrześcijańskich wartości”, są raczej refleksją międzyludzkimi relacjami we współczesnym świecie. Są poszukiwaniem duchowości, metafizyki, kamienia filozoficznego, próbą przekroczenia barier, ograniczeń umysłu, narzucanych nam konwencji kulturowych.
Działanie Kuby rozpoczął dźwięk dochodzący spoza przestrzeni ekspozycji. Po chwili publiczność zorientowała się, że dźwięki pianina i rodzaj rytualnego śpiewu to nie nagranie. Kuba po raz kolejny pokazał niezwykłe możliwości modulacji głosu.
Następnie artysta rozdał publiczności „rośliny metafizyczne” – pozornie zwykłe banany, ogórki, kukurydza nabrały nowych wartości dzięki przyczepionym do nich receptom – zaklęć, wskazujących nam właściwy sposób życia.
Dalszy ciąg performance miał miejsce na tarasie. Artysta składał w „jaskółki” kartki papieru, na których wydrukowane były pojęcia – po lewej stronie zgromadził te o negatywnym wydźwięku, po prawej zaś o pozytywnym. Złe jaskółki były podpalane, dobre wypuszczane w przestrzeń. Jedne zostały zniszczone, inne mogły rozkwitać – bardzo jasny przekaz.
Działanie Kuby ewokuje pytanie, czy w dzisiejszych czasach w Polsce (i pewnie w większości miejsc na świecie) artyście wystarczy szczerość i chęć komunikacji z innymi? Wydaje się, że artysta musi być jednocześnie przedstawicielem handlowym swojej sztuki, specjalistą PR i twardym negocjatorem.
Kuba Bielawski wydaje się być tego zaprzeczeniem, tym bardziej jego postawa jest intrygująca i zaskakująca. Co więcej jego działania często znajdują się na granicy: sztuki i życia, dziedzin artystycznych, a bycie na granicy prowokuje często zarzuty bylejakości postaw czy słabości idei. Często też rodzi problem oceny wartości prac usytuowanych na pograniczu dziedzin. Trudno znaleźć specjalistę, który w kompetentny zanalizuje twórczość rozciągającą się między np. literaturą, filmem i malarstwem. Z tego rodzaju problemami w sztuce styka się starsza już pokoleniowo artystka – Malga Kubiak.
Obserwując scenę artystyczną można odnieść wrażenie, że epoka artystów, którzy żyli tworząc i tworzyli żyjąc już się skończyła, jednak wciąż jest to niedościgniony ideał wielu twórców. Kuba Bielawski jednak nie próbuje wpasować się w żadną rolę, nie pielęgnuje też artystycznego ego. Warto obserwować to, jak będzie rozwijała się artystyczna aktywność Kuby ze względu na postawę, którą wydaje się nie przystawać do realiów. To, co proponuje może być receptą na życie, jednak nie jest sposobem na sukces, rozumiany w kategoriach człowieka Zachodu czyli sławy i materialnych profitów. Ta szczera i ufna postawa, która z pozoru powoduje bezbronność Bielawskiego, jest jego największą siłą. Kolejnym atutem jest nieprzewidywalność - akcje oparte na napięciach, nagłych zwrotach. Nigdy nie wiadomo, w którym momencie ten wyciszony spokojny człowiek pokaże publiczności swoje alter ego…
Ujawniło się ono jeszcze tego samego wieczoru. Kuba rozpoczęty w galerii performance kontynuował w tramwaju, gdzie przełamując dystans i nieufność pasażerów przekonał ich do spróbowania roślin magicznych. Swoim niezwykłym zachowaniem, w które włączył również działania wokalne (przenikliwe wycie) spontanicznie wzbogacał atmosferę panującą na dziedzińcu Atlasa Sztuki, gdzie trwało otwarcie prestiżowej wystawy Ilji i Emilii Kabakov.
fotografie: Mateusz Błażejewski
|