nasza galeria
artysci
sztuka w Lodzi
architektura
linki
kontakt


pagerank


PARTNERZY

archiwum

Wyszukaj z Google

 

powrót

MieszkaNIE na Wschodniej

Rozmowa z Marcinem Polakiem o tym jak i dlaczego zmienił przestrzeń Galerii Wschodniej.

W Galerii Wschodniej można teraz oglądać twoją wystawę pt. MieszkaNIE. Ostatnia sylaba - “nie” zapisana została dużymi lierami. Dlaczego zdecydowałeś się na taką formę tytułu?

W materiałach Festiwalu Łódź Design jest pomyłka i tam można przeczytać “MieszaNIE”, więc jest niezłe zamieszanie :). Wystawa dotyczy mieszkania, którym mieści się Galeria Wschodnia. Zajmuje główną jego część. Adam [Klimaczak] z Eweliną [Chmielewską] mogliby tam wygodnie mieszkać, zamiast tłoczyć się w jednym pokoju, który jest jednocześnie miejscem do życia, magazynem i pracownią. Jest to więc z ich strony spore poświęcenie. Tą wystawą trochę chciałem sprawić im przyjemność, ale też pokazać jak takie mieszkanie mogłoby wyglądać. Nie wiem na ile trafiłem w gusta Eweliny i Adama, ale wydaje mi się, że tak mogłoby wyglądać może nie takie typowe mieszkanie przy ul. Wschodniej, ale właśnie mieszkanie artystów.

Przemalowałeś ściany, które odkąd pamiętam zawsze były białe, typowo galeryjne. Teraz jeden pokój jest zielony, drugi brązowy. Dopiero kiedy zmienił się kolor ścian zauważyłam, że w jednym pomieszczeniu jest sztukateria na suficie. Oprócz ścian na, można chyba użyć tu określenia wystawie - instalacji, znalazły się meble i inne elementy wystroju, więc właściwie jest to artystyczno-dizajnerskie mieszkanie. Rzeczywiście chyba każdy z nas chciałby takie mieszkanie mieć.

Większość mebli wypożyczyłem od łódzkich artystów i zazwyczaj są to meble przez nich wykonane. Wykonywali je dla siebie, bądź na sprzedaż, różnie to się toczyło. Mamy tu meble Małgosi Borek, Sylweriusza Koperkiewicza, Edi Jako i Pogotowia Teatralnego Krystyny Jałkiewicz. Niektóre obiekty przyniosłem od siebie z domu. Oprócz mebli od artystów są tu również meble wypożyczone odpłatnie. Ale gwoździem programu są prace, które wiszą na ścianach. Część zwiedzających myśli, że wystawa to tylko te prace.

To też są prace wypożyczone od artystów?

Okazało się, że Adam Klimczak ma niemałą kolekcję prac przyjaciół - artystów, które pozostały na Wschodniej przy różnych okazjach. Udało nam się je wyciągnąć “z za węgła”, oczyścić i oprawić. Część prac przyniosłem ze swojej kolekcji, część pożyczyłem od Jurka Grzegorskiego. Ludzie oglądają te prace, pytają się o autorów. A wracając jeszcze do ścian, to musiałem zastosować jakieś zabiegi, które spowodują, że to “mieszkanie” odróżni się od galerii - kolor ścian, obrazy, meble, żyrandole. Myślałem jeszcze o zasłonach, firankach, dywanach, ale na prośbę Adama zrezygnowałem z tego. Tak więc ta wystawa to trochę wypadkowa mojego gustu, trochę Adama.

Skąd wziął się pomysł na taką wystawę na Wschodniej. Czy wynika on z twoich wcześniejszych realizacji?

Pomysł wynika stąd, że jestem w pewien sposób związany z tą galerią. Prowadzący - Adam Klimczak i Jurek Grzegorski to bliskie mi osoby.

Wystawa zorganizowana została w ramach Festiwalu ŁÓDŹ DESIGN

To wystawa towarzysząca, zrobiona niejako przy okazji. Na początku wydawało mi się, że ta wystawa jest interesująca dla ludzi, którzy znają to miejsce, są związani z Galerią Wschodnią. Ale, kiedy miał miejce wernisaż festiwalu Designu (19.10.2012) przyszło sporo ludzi i myślę, że możliwość zobaczenia takiego mieszkania mogła być dla nich ciekawa.To są często ludzie z innych miast, z zagranicy, i teraz mają okazję, żeby przyjść na ul. Wschodnią 29 i zobaczyć specyfikę tego miejsca.

Ja Galerię Wschodnią kojarzę raczej z anty-designem, w pewnym sensie z ekstremalną alternatywą artystyczną, która jest na drugim biegunie dizajnerskiego, często ekskluzywnego światka. Wydaje mi się, że dość ciekawie wypada zestawienie charakteru tego miejsca na co dzień, tego jak faktycznie mieszkają Adam i Ewelina, z wnętrzem, jakie zaproponowałeś.

To miejsce nie bardzo zmieniło się przez ostatnie 20 lat. Ale gdyby Adam i Ewelina urządzali to mieszkanie teraz, raczej wyglądałoby inaczej, bo pewne rzeczy, standardy jednak się zmieniają. Nie twierdzę, że wyglądałoby akurat tak, jak ja je urządziłem, ale całkiem możliwe, że byłoby w takim charakterze.

Jak stwierdził Adam, przez to mieszkanie przebiega oś, która dzieli je na część prywatną, mieszkalną, towarzyską, ze słynną kuchnią na Wchodniej oraz część galeryjną. I tą oś nadal tu widać. Całość wygląda jak mieszkanie, ale są to dwa różne mieszkania. Dwa inne światy, które spotkały się w jednej przestrzeni.

Coś w tym jest. Dla mnie ta realizacja to rodzaj eksperymentu, co do którego nie mogę stwierdzić, że tak do końca się udał. Jednak ciężko jest ludzi wepchnąć w jakieś ramy. Można by spróbować wstawić tam łóżko, może wtedy zamieszkaliby w tej przestrzeni. Niewątpliwie widać, że to jest przestrzeń, która jest pokazowym mieszkaniem, wystawą. Chociaż np. biurko jest takim elementem tej przestrzeni, przy którym toczy się jakaś praca i to widać. Znaczenie mają też akcje towarzyszące wystawie, kiedy pojawiają się ludzie, jakieś jedzenie, rozmowy, jak np. spotkanie dotyczące znaczenia i funkcjonowania takich miejsc jak Galeria Wschodnia, pokaz dokumentacji czy akcja “Sztuka raz“. Wymyśliłem też jeszcze jedną akcję, wcześniej nie planowaną. Pomyślałem, że skoro jest mieszkanie, to musi być parapetówka. To będzie taka pożegnalna parapetówka - potańcówka, tak więc będą jeszcze tańce w tym mieszkaniu. To może być puenta, w jakiś sposób ożywiająca to miejsce.

To ciekawy pomysł. Parapetówka nie na początek, ale na koniec...

Albo na początek powrotu do normalności…

A może na początek nowej ery w historii Galerii Wschodniej... A kiedy ta parapetówka?

Zobaczymy, bo zielony pokój będę musiał jednak zlikwidować, ze względu na to, że część mebli do niego wypożyczyłem odpłatnie i nie chciałbym ryzykować, że się zniszczą. A więc ten pokój przygotuję do tańca. Nie wiem czy zdążymy to zrobić jeszcze w tym miesiącu. Być może uda się dopiero na początku listopada.

A dyskusja o roli Galerii Wschodniej, ktorą zainicjowałeś? Jakie masz pomysły, postulaty?

Nie wiem czy wypada w ten sposób rozmawiać o galerii, narzucać jakieś swoje racje, ale pomyślałem, że można zastanowić się czy powinno to być miejsce z jakimś programem, czy zupełnie otwarte, czy też w jakiś sposób można połączyć obie idee. Teraz część osób związanych z Galerią Wschodnią założyła fundację. To jak galeria będzie funkcjonować zależeć będzie w jakimś stopniu od grantów, trudno to z góry przewidzieć, ale myślę, że można by się zastanowić jaki charakter powinno mieć takie miejce dziś. W sumie niewiele mamy ciekawych galerii w Łodzi, ale kilka jednak jest i myślę, że warto by pomyśleć o współpracy takich miejsc idąc np. tropem galerii warszawskich. Można razem ubiegać się o granty i razem się promować, a także wspólnie organizować jakieś wydarzenia.

Może to jest dobry moment, bo niedawna sytuacja z Galerią Manhattan pokazała siłę naszego, wydawałoby się, podzielonego środowiska, oraz fakt, że możemy oddolnie wpływać na działania urzędników, np. Wydziału Kultury. Jak również uwypukliła fakt, że takie miejsca, z konsekwencją od lat prowadzone przez ludzi oddanych temu co robią mają większy wpływ na kształtowanie się środowiska artystycznego i artystów niż muzea czy instytucje miejskie

Dziękuję za rozmowę.

Marcin Polak, “MieszkaNIE“, Galeria Wschodnia, ul. Wschodnia 29, Łódź, wystawa czynna: 29.09. - 29.10.2012

Fotografie: z archiwum Marcina Polaka