powrót
"Między-przestrzeń" w Galerii EL
Anka Leśniak
We wrześniu w Galerii El w Elblągu została zaprezentowana wystawa "Między-przestrzeń". Brali w niej udział artyści z różnych krajów, związani z ideą sztuki bezprzedmiotowej oraz site-specific art. Prace pokazane w Galerii El w większości zrealizowane zostały na tą wystawę i korespondowały z unikalnym, gotyckim wnętrzem budynku, wzniesionym w XIII wieku jako kościół.
W Galerii El swoje prace zaprezentowało 10 artystów, w tym Margaret Roberts z Australii, która napisała wstęp do katalogu wystawy. Autorka zwróciła w nim uwagę na dwa pojęcia kluczowe dla zrozumienia wystawy między-przestrzeń: non-objectivity (bezprzedmiotowość) - wywodząca się od Kazimierza Malewicza oraz site-specificity, czyli powiązanie sztuki z miejscem, tak jak to miało miejsce w minimal art. Realizacje prezentowane w Elblągu można umieścić pomiędzy tymi dwoma kategoriami.
Warto dodać, że Galeria El to historycznie ważne miejsce na artystycznej mapie Polski. Od lat 60. w Elblągu miały miejsce progresywne działania artystyczne, czyli zainicjowane przez Gerarda-Jurgena Kwiatkowskiego-Bluma “Biennale Form Przestrzennych”. Do dziś w przestrzeni miejskiej Elbląga możemy oglądać rzeźby wykorzystujące materiały przemysłowe, zrealizowane podczas tych spotkań.
Większość prac z wystawy "Między-przestrzeń" skupiona została w głównej hali galerii - prezbiterium i nawie kościoła, do której dodano nowoczesną emporę z metalu oraz przeźroczystych materiałów, tworząc tym samym dodatkową kondygnację i przestrzeń ekspozycyjną.
Na dolnym poziomie można było zobaczyć pracę Margaret Roberts pt. "Black". To leżące na podłodze, rozmieszczone w regularnych odstępach płaskie, białe obiekty wykonane ze sklejki. O różnym kształcie i wielkości. Na pierwszy rzut oka kojarzyły się z podobraziami przygotowanymi do malowania na nich. Po chwili można było się zorientować, że figury są powtórzeniem kształtu ciemnych wnęk w ścianach galerii.
Wnęki w ścianach wykorzystała też Bogumiła Strojna. W trzech półkolistych niszach umieściła swoje obiekty, wykonane z rur osłonowych. Artystka zestawiła ze sobą pozornie dwie sprzeczne jakości - przemysłowy materiał oraz ręczną plecionkę. Przez zastosowanie plecionki otrzymała regularny wzór. Dzięki giętkości materiału praca dopasowała się do kształtu wnęk. Żywa, ostra czerwień obiektów jest mocnym kolorystycznym akcentem na tle monochromatycznej, ceglanej architektury.
Praca Jacka Przybyszewskiego - również kuratora wystawy, była niemal niewidzialna. To dość przewrotne działanie, zwłaszcza, że cała instalacja miała spore gabaryty. Składało się na nią kilka ustawionych pod różnym kątem mobilnych ekranów, które służyły do podziałów przestrzeni przy aranżacji wystawy. Artysta zauważył, że padające na nie światło daje różny, jednak zawsze geometryczny, kształt cienia. Zacienione partie ekranów pomalował na brązowy kolor. W ten sposób podjął grę z obrazem jako iluzją, obrazem jako obiektem oraz otaczającą przestrzenią. Wykorzystał także efemeryczność zjawiska - padający cień, którego kształt utrwalił.
Pod nowoczesną emporą, między filarami nawy, umieszczona została wideo-instalacja Charlesa Payana pt. “Reflection“. Złożyło się na nią kilka wideo-projekcji, na których można było zobaczyć kratę. Co pewien czas przesuwał się przez nią nieostry cień - jak się okazało były to widziane od spodu ludzkie stopy. Autor prowadził grę między pojęciami abstrakcji i sztuki przedstawiającej. Krata, którą widzieliśmy na projekcji mogła być abstrakcyjnym obrazem, ale też np. oknem. W Galerii El ulegliśmy iluzji, że jest to projekcja na żywo półprzeźroczystej podłogi empory, po której chodzą zwiedzający wystawę.
Na piętrach empory napotkaliśmy prace Rolanda Orepuka i Marcusa Beringa.
Praca Rolanda Orepuka nosi tytuł "Dwa trójkąty". Zrobiona jest z prostych materiałów - płyty pilśniowe, farba, śruby, metalowe rury. Orepuk świadomie nawiązał do dziedzictwa konstruktywistów. Dwa podłużne, metalowe elementy stosowane w konstrukcjach budynków ułożone horyzontalnie “lewitowały” w przestrzeni. Wydawały się być odniesieniem do konstrukcji samego budynku - gotyckich żeber i współczesnego metalowego szkieletu nowych elementów. Artysta zastosował w pracy intensywny, żółty kolor. Kolor ten rozprzestrzenił się również na otoczenie pracy - artysta okleił żółtą, przeźroczystą folią drzwi windy, którą wjeżdża się na kondygnację z jego pracą.
Praca Marcusa Beringa "Czytając Pi" składała się z instalacji z cyframi naklejonymi na białe ekrany oraz instalacji dźwiękowej, w której ludzie w swoich językach czytają cyfry - fragmenty liczby Pi. Liczba Pi jest nieracjonalnym ciągiem cyfr, co oznacza, że jej dziesiętna nie kończy się nigdy lub jest powtarzana. Jednocześnie jednak, jak zauważa, autor za pomocą PI jesteśmy w stanie obliczyć obwód znanego horyzontu co do milimetra. Nagrania z głosami czytającymi cyfry rozmieszczone były w całej przestrzeni galerii i odtwarzane symultanicznie. Dźwięk instalacji wypełnił więc ogromną przestrzeń, której nie sposób wypełnić jedynie obiektami sztuki. Ciekawym elementem jest też, w przypadku Beringa, interakcja z innymi osobami przy tworzeniu pracy. Oprócz głosów do instalacji, nagranych częściowo na miejscu w Elblągu, Bering zaangażował również innych artystów oraz pracowników galerii do naklejania cyfr na ekrany, zostawiając im jednocześnie swobodę w sposobie i porządku ich naklejania. Tą sytuację zdokumentował na wideo, jednak nie zaprezentował tego nagrania w Elblągu.
Pam Aitken swoją pracę umieściła w przestrzeni między nawą a prezbiterium. To długa szarfa, zwieszona od sklepienia do podłogi, wykonana z przeźroczystej folii, na której artystka namalowała niebieskie prostokąty. Na szarfę padało światło z okna umieszczonego w prezbiterium, przez co praca oscylowała między materialnością obiektu (folia, farba) a niematerialnością zjawiska (zmieniający się wygląd pracy pod wpływem światła padającego z okna).
Również Jacques Weyer użył folii jako podstawowego materiału w swojej pracy "Startując z ziemi". Artystę zastanowiła relacja między niebem nad kościołem a płytami nagrobnymi wmontowanymi w jego posadzkę. Artysta stworzył więc poetycką pracę - rodzaj mentalnej komunikacji między tym co na zewnątrz i tym, co wewnątrz. Weyer rozpostarł na podłodze folię, na którą za pomocą czarnych punktów naniósł lokalizację głównych gwiazd widocznych na niebie w Polsce w jesieni (obszar między Małą i Wielką Niedźwiedzicą). Folia pokryta była maźnięciami niebieskiego pastela. Artysta zastosował też technikę frotażu "odciskając" na folii fragmenty inskrypcji z płyt nagrobnych.
Richard van den Aa pokazał swoją pracę "Więcej powodów by być wesołym" w dawnej zakrystii. W swojej sztuce wyszedł od malarstwa, jednak skłaniał się do pojmowania malarstwa jako obiektu, przedmiotu. W Elblągu zaprezentował cykl białych obiektów wychodzących od form geometrycznych - sześcianu, prostopadłościanu, elipsy. Punktem wyjścia do tego cyklu były podziały sklepień w galerii EL. Obiekty oraz wytwarzające się pomiędzy nimi relacje były więc odpowiedzią na specyficzny charakter tego miejsca, prowadziły dialog z jego przestrzenią.
Instalacja Johna Adaira również została zaprezentowana w osobnym pomieszczeniu. Za pomocą kolorowych linii rozciągniętych w różnych kierunkach i podświetlonych światłem, artysta stworzył nowe jakości przestrzenne, zakłócenie w odbiorze przestrzeni. Widzowie poruszający się między liniami instalacji w inny sposób odczuwali takie wartości jak odległość czy namacalność obiektów.
Wystawę dopełnił interesująco zaprojektowany katalog. Autorem projektu jest kurator wystawy - Jacek Przybyszewski. Katalog zawiera zdjęcia dokumentujące wystawę w Elblągu, a także inne prace reprezentatywne dla uczestników wystawy oraz teksty w polskiej i angielskiej wersji językowej. Wystawę można było oglądać do 9 października.
|