|
powrót
Młodzi performerzy znów zdobyli Manhattan.
Ada Braun
W grudniu byliśmy świadkami kolejnego wieczoru poświęconego młodej sztuce performance. Tym razem zadziałali: Patrycja German, Angelika Fojtuch, Anna Kalwajtys i Jonathan Skinner.Wszyscy zaproszeni artyści, mimo, że nie ukończyli jeszcze 30 lat mają już spory dorobek performerski i zafundowali publiczności całą gamę doznań i emocji.
W grudniu byliśmy świadkami kolejnego wieczoru poświęconego młodej sztuce performance. Tym razem zadziałali: Patrycja German, Angelika Fojtuch, Anna Kalwajtys i Jonathan Skinner. Organizatorem cyklu jest galeria Manhattan, która jako jedyna w mieście jest w stanie zapewnić artystom stałą publikę, nie przekupując widzów ani wystawnym bankietem, ani możliwością załatwienia interesów z urzędnikami czy mediami, bo jedni i drudzy bywają tu okazjonalnie. Galeria stała się jednak miejscem kultowym, w którym wypada bywać, jeśli chce się mieć kontakt z interesującymi zjawiskami w sztuce. Jednak czym tłumniej i bardziej towarzysko podczas wernisażu lub działania, tym trudniej skoncentrować się na samej sztuce.
Wydawałoby się, że performance ma większą szansę poruszenia odbiorcy, jednak okazuje się, że część publiczności ocenia performera w kategoriach aktora filmu akcji. Ten mechanizm ujawnił performance Patrycji German, która wystąpiła jako pierwsza.
Działania Patrycji opierają się na uwarunkowaniach jej ciała. Młoda artystka cechuje się sporą tuszą, co dyskwalifikuje ją jako wzorzec kobiecej urody XXI wieku. Otyłość tolerowana u kobiet w starszym wieku (a u mężczyzn w każdym), jest trudna do zaakceptowania w przypadku młodej dziewczyny. Od puszystych kobiet wymaga się aby nosiły luźne ubrania i ukrywały kilogramy, które wymknęły się spod kontroli. Otyłe ciało traktowane jest jako abject, a zachwyt nim jako zboczenie.
Patrycja poddała swoje ciało kontemplacji widzów. Stanęła na belce, umieszczonej między piętrami galerii. Ten absurdalny element architektoniczny, łączący ścianę galerii z podłogą-tarasem, drugiego piętra pozwolił artystce na wyizolowanie się od publiczności. Stała niedostępna, nieruchoma, w czarnej, krótkiej sukience i szpilkach. W jej performance szczególną rolę odgrywał czas. Artystka przez dłuższą chwilę trwała w swojej pozycji. To wywołało zniecierpliwienie niektórych widzów, którzy spodziewając się spektaklu znudzili się i zaczęli opuszczać salę. Performance Patrycji German polegał na kilkukrotnym powtórzeniu w różnych sekwencjach czynności: zakładanie maski – osłony na oczy, ściąganie sukienki, ściąganie butów, bielizny, maski, zakładanie maski. Każda czynność poprzedzona była dłuższym oczekiwaniem. Artystka balansowała między wizerunkami nagiej i ubranej kobiety oraz stanami pomiędzy.
Pop kultura lubi używać kobiecych ciał. Są one chętnie oglądane, nie tylko przez mężczyzn. Patrycja wystawiając się na pokaz rzuciła wyzwanie voyerowi. Zmusiła widzów do oglądania siebie, a jednocześnie zmęczyła ich swoim wizerunkiem. Ujawniło się też jej doświadczenie performerskie – gdyby akcja miała miejsce na końcu, widzowie przepełnieni wrażeniami wieczoru, mogliby pominąć kontemplacyjny w charakterze performance Patrycji.
Zupełnie odmienną ekspresją cechowało się działanie Anny Kalwajtys. Artystka leżąc w kącie galerii wylała na siebie wino, pozostawiając na podłodze czerwoną plamę. Potem zaczęła czołgać się wzdłuż ścian galerii, pomiędzy nogami widzów. W dłoni trzymała kawał surowego mięsa, którym czołgając się, obijała o podłogę. Wstała, gdy drogę zagrodziła jej osoba z publiczności. Artystka przez moment stała zgarbiona, nadal trzymając w dłoni ochłap mięsa. Sprawiała wrażenie jakby wahała się czy wziąć go do ust. Nagle, niespodziewanie wybiegła.
Jej performance to działanie oparte na wysiłku fizycznym. Działanie można odebrać jako nawiązanie do pierwotnych instynktów i rytuałów. Czołganie się, przyjmowanie pozycji horyzontalnej, to działania typowe Janine Antoni – artystki z kręgu feminizmu. Zachowanie Kalwajtys przywodziło na myśl mityczną, nieposkromioną, pół-zwierzącą kobiecość. Było też antytezą zachowań wymaganych od współczesnego człowieka, cywilizowanego, ubranego w garnitur lub uniform, profesjonalnego, kontrolującego swoje emocje. Poprzez użycie wina, symbolizującego krew i mięsa, kawałka ciała, artystka ukazuje związki między pierwotnymi, kanibalistycznymi rytuałami a chrześcijańskimi obrzędami, opartymi na symbolach. Artystka o swoich działaniach mówi „Zmierzają w kierunku rzeczywistości własnych, tym samym przestrzeni drugiego - innego, odrębnego, obcego; obserwowanie rożnych kontekstów istnienia człowieka, tych które tworzą jego tożsamość - określoność, potencjalność i ograniczenia.”
Jonathan Skinner stał nieruchomo z rozpostartymi dłońmi, do których miał przyczepione skrzydła. Trwał w swojej pozie, przywołując mityczną postać Ikara. Tymczasem spod jego stóp wytapiał się wosk, czy może parafina, której użycie, jako wyrobu uzyskiwanego z ropy naftowej byłoby w tym wypadku znaczące. Nagle artysta ześlizgnął się gorącej maszynki. W drugiej części performance ubrał się w brudny kombinezon robotnika pracującego przy wydobyciu ropy. Z kieszeni wyciągnął znalezione w gazecie zdjęcie brazylijskiego prezydenta Luiza Inácio Luli, na którym polityk pokazuje ręce usmarowane ropą, z nowo otwartej platformy wiertniczej na Atlantyku. Następnie Skinner wyjaśnił, że zamierza powtórzyć populistyczne działanie Luli.
Po nasmarowaniu dłoni, naciął palce nożykiem, po czym krwią zmieszaną ze smarem napisał na ścianie I’m lovin’it. To hasło pierwszej globalnej kampanii korporacji Mc Donald. Działanie Skinnera bazuje na relacjach między lokalnym a globalnym, zależnościach władzy, propagandy i finansów. Mówi o newralgicznych miejscach, gdzie stykają się interesy, ambicje i możliwości różnych mentalnie i odmiennych kulturowo światów.
Angelika Fojtuch wykorzystała otoczenie galerii – blokowisko wieżowców. Stojąc pod oknami bloku krzyczała „mama”. Jej działanie ukazało jak obojętna jest duża, anonimowa społeczność, w której każdy czeka, że może sąsiad zareaguje. Udało się wzbudzić reakcję, nie zawsze przyjazną, niektórych mieszkańców, jednak po dość długim nawoływaniu. Duża ilość bodźców w dużym mieście, powoduje zobojętnienie mieszkańców na to, co ich bezpośrednio nie dotyczy. Taką enklawą jest mieszkanie, w którym tylko ściana oddziela nas od często anonimowego sąsiada.
Wszyscy zaproszeni artyści, mimo, że nie ukończyli jeszcze 30 lat mają już spory dorobek performerski i zafundowali publiczności całą gamę doznań i emocji. Performance Patrycji German, w którym grała dwoma elementami – czasem i obrazem, wyeksponował przyzwyczajenie widzów do ruchomego obrazu i oczekiwanie na akcję. Jeśli nie ma akcji pojawia się konsternacja. Anna Kalwajtys, tarzając się po podłodze galerii uplasowała się w roli Innego, w relacji widzów, zachowujących się według społecznie przyjętych konwencji. Mogła wzbudzać, litość, pogardę, zaciekawienie. Performance Jonathana Skinnera odnosił się do konkretnych wydarzeń, ukazując jakie mechanizmy je powodują, pytając gdzie jest nasze miejsce w tych zależnościach. Angelika Fojtuch wzbudziła empatię wśród gości galerii, którzy razem z nią wyczekiwali na odzew mieszkańców betonowego monstrum.
Z cyklu "Między rzeczywistością i nierzeczywistością" - Młoda sztuka performance, Galeria Manhattan, 7 grudnia 2007.
zdjęcia z archiwum galerii Manhattan |