|
powrót
Dialog metafizyczny
Anka Leśniak
Monika Krygier wykłada na ASP w Łodzi. Jest córką Stefana Krygiera – kolejnej ważnej postaci z kręgu Strzemińskiego, bliskiego współpracownika autora koncepcji unizmu, również profesora łódzkiej akademii. W jej twórczości odbijają się echa założeń Awangardy z Łodzi – dbałość o formę, konstrukcję, a także przemyślane użycie znaku plastycznego.
„W dialogu z ojcem” to tytuł obecnie prezentowanej w Galerii Blok wystawy malarstwa Moniki Krygier. Galeria Blok to niewielkie jak na swoją funkcję pomieszczenie, mieszczące się na drugim piętrze łódzkiej ASP. Na podstawie dotychczasowych ekspozycji można pokusić się o stwierdzenie, że miejsce to cechuje się swoistą elegancją. Jest też na swój sposób intymne. Wystawy oprócz zawartości merytorycznej mają swój nastrój, „klimat”, szczególną atmosferę stwarzaną przez kuratora galerii – Włodzimierza Stelmaszczyka.
W opozycji do tendencji we współczesnym kuratorstwie, wystawy organizowane przez Stelmaszczyka to nie projekty, prezentacje kilku twórców wypowiadających się na konkretny temat, lecz „spektakl” jednego autora. Kurator, jednocześnie artysta, stara się zaprezentować osobowość twórczą, człowieka, a nie jedynie jego Dzieło. W ten sposób przybliżone zostały m.in. sylwetki: Katarzyny Kobro, Jacka Bigoszewskiego, Antoniego Starczewskiego, Leny Kowalewicz.
Monika Krygier wykłada na ASP w Łodzi. Jest córką Stefana Krygiera – kolejnej ważnej postaci z kręgu Strzemińskiego, bliskiego współpracownika autora koncepcji unizmu, również profesora łódzkiej akademii. W jej twórczości odbijają się echa założeń Awangardy z Łodzi – dbałość o formę, konstrukcję, a także przemyślane użycie znaku plastycznego. Obrazy ogólnie sprawiają wrażenie zdyscyplinowanych. Artystka operuje płaską plamą, centralnym układem, powtarzalnością lub nieznaczną modyfikacją elementów kompozycji. Użycie podstawowych kolorów kojarzy się z obrazami Pieta Mondriana, z jego koncepcją poszukiwania ogólnych zasad rządzących rzeczywistością i przetransponowania ich na język malarstwa. Monika Krygier nie stosuje jednak geometrycznych podziałów, choć podskórnie wyczuwa się w jej obrazach takie konstruowanie płaszczyzny. Formy, które artystka stosuje są organiczne, więcej wspólnego mają z kształtami stosowanymi przez Hansa Arpa, a sięgając bliżej, przez Strzemińskiego i jego uczniów.
Artystka mimo, że wypracowała rozpoznawalny, charakterystyczny dla siebie język form, podkreśla artystyczną wieź z ojcem, ciągłość idei, sposobu postrzegania, zachowanego mimo przemieszczenia w czasie. Emocjonalna więź połączona z ciągłością pewnych koncepcji artystycznych jest kanwą wystawy. Punktem wyjścia podróży w czasie jest fotografia, znaleziona w rodzinnym albumie. Widać na niej Monikę jako kilkuletnie dziecko. Stoi na tle zaginionego, może przemalowanego obrazu ojca, pochodzącego z czasu, gdy Krygier pracował nad transpozycją inspiracji sztuką Starożytnego Egiptu na język sztuki współczesnej. Na wystawie zaprezentowano fotomontaż, na którym widzimy dwójkę dzieci. Jedno z nich to artystka, drugie to jej ojciec, gdy miał tyle samo lat. Fotografia zatytułowana „Dialog metafizyczny” to praca, która mówi o spotkaniu w pewnym punkcie, dokonującym się w umyśle, a niemożliwym w realnej rzeczywistości.
Na wystawie zobaczyć możemy jeszcze dwie fotografie. Jedna przestawia Stefana Krygiera na motocyklu. Zdjęcie zostało zrobione gdzieś, podczas podróży po Polsce. Jest spontanicznym zapisem krótkiego momentu, uchwyconego przez migawkę aparatu. Na drugiej fotografii Monika Krygier powtarza w pewien sposób to ujęcie, lecz fotografuje się na tle pofabrycznej architektury Łodzi. Postać artystki jest nieco cofnięta, wpasowana linie architektury wyznaczające perspektywę. Punktem odniesienia jest zdjęcie ojca i miasto Łódź, miejsce które jest elementem tożsamości artystki, do którego zawsze wraca, nawet po dłuższej nieobecności.
Podróż artystyczna, podróż w czasie, powrót do pewnych postaci, idei przewija się w pokazanych na wystawie „Dzienniku rowerowym” i „Dziennikach motocyklowych” oraz w płótnie „Hommage a Krzysztof Kieślowski, Niebieski ½”. „Dzienniki” to podłużne płótna. W „Dzienniku rowerowym” dostrzegamy więcej kształtów i kolorów niż w „Dziennikach motocyklowych”. Artystka żartobliwie komentuje, że motocyklista widzi mniej, niż rowerzysta, który jadąc z mniejszą prędkością więcej zauważa. Obrazy Moniki Krygier można więc interpretować jako ślady rzeczywistości zachowane w pamięci. Krygier doskonale operuje znakiem, jej obrazy cechuje synteza i swoista dyscyplina. Organiczne, nieregularne formy, przewrotne tytuły powodują jednak, że do opisania jej płócien nie użyjemy słowa chłodne czy wykalkulowane.
Uwagę na wystawie zwracają dwa płótna tego samego formatu. W pierwszym z nich artystka używa charakterystycznych dla niej podstawowych barw, które tworzą większe „wysepki” koloru lub małe punkty świetlne. Obraz nosi tytuł „S.x. w wielkim mieście”, nawiązując tym samym do popularnego serialu. Mimo oczywistych różnic w wizualnej formie, obraz nasuwa skojarzenia z „Broadway Boogie Woogie” Pieta Mondriana. W Polsce wielkich miast jest jednak tylko kilka, a właściwie można je nazywać dużymi jedynie przy odrobinie dobrej woli, na tle kraju. Obok wisi obraz w ciemniej tonacji, w gamie szarości, zatytułowany „S.x w mieście średniej wielkości”. W tych dwóch płótnach po raz kolejny ujawniło się subtelne poczucie humoru artystki.
Naprzeciw, na ściance, która dzieli przestrzeń galerii wisi obraz w żywej czerwonej kolorystyce. Gdy jednak podejdziemy bliżej, żeby przeczytać podpis, dowiemy się, że obraz jest tak stary, że artystka nie pamięta tytułu. To pewna refleksja o upływie czasu, zacieraniu się, a może przywoływaniu śladów w pamięci. W trzech obrazach zawieszonych po drugiej stronie galerii dominuje czerń. Czarne płaszczyzny, na których świecą niewielkie plamy żywych kolorów przywodzą na myśl prace Andrzeja Dłużniewskiego, u którego, ze względu na utratę wzroku duże znaczenie ma problem pamięci, zachowania obrazów, błyski intensywnych barw, które przezierają z pokrytych czernią płócien. W obrazach Dłużniewskiego jednak kolor przedziera się spod pokrywy czerni niczym snop światła. U Krygier kolor jakby pląsa, a elementy jej obrazów cechuje muzyczna rytmiczność. Rytmiczna multiplikacja nasuwa skojarzenia z kompozycjami Antoniego Starczewskiego, jednak formy Moniki Krygier są mniej zdyscyplinowane, sprawiają wrażenie ciągłego ruchu, każda z nich mimo ogólnych podobieństw jest indywidualna.
Prezentacja prac Moniki Krygier to spójna ekspozycja. Mimo niewielkiej ilości prac, ich dobór przybliża postać artystki, która otarła się o tuzów łódzkiej awangardy. Nie zapominając o lekcji z dzieciństwa i młodości, potrafiła stworzyć własny, rozpoznawalny pomysł na malarstwo.
Monika Krygier "W dialogu z ojcem", Galeria Blok, ASP w Łodzi, wystawa czynna do 8 grudnia 2007. |