|
powrót
TO JEST PERFORMANCE - TO NIE JEST PERFORMANCE
Rozmowa z Przemysławem Branasem o jego dyplomie, który obronił w dzidzinie performance, a następnie o dalszych jego losach czyli dyplomu, ale również samego Branasa na wystawie najlepszych tegorocznych dyplomów obronionych na wszystkich Akademiach Sztuk Pięknych w Polsce... i oczywiście na Uniwersytecie Artystycznym w Poznaniu też. Wystawa co roku ma miejce w Gdańsku.
Anka Leśniak: W tym roku obroniłeś dyplom na studiach magisterskich na Wydziale Intermediów Akademii Sztuk Pięknych w Krakowie. Już od dłuższego czasu działasz w tej dziedzinie. Ile działań performatywnych wykonałeś do tej pory?
Przemysław Branas: Obroniłem dyplom w Pracowni Sztuki performance prowadzonej przez Artura Tajbera (29.05.2013 - performance dyplomowy). Pierwszy performance wykonałem pięć lat temu na Festiwalu Sztuki Akcji Interakcje, było to na pierwszym roku studiów. Wtedy asystent Artura Tajbera, Arti Grabowski zaproponował działanie Justynie Górowskiej i mnie. Stworzyliśmy wtedy projekt w duecie.
Od tego momentu wykonałem około 30 działań performatywnych. Nie jest to ilość oszałamiająca, ale do każdego z moich działań staram się przygotować jak najlepiej merytorycznie. Coraz częściej pracuję z tekstem, jako integralną częścią moich działań, a przygotowanie go to czasem nie lada wyzwanie.
A.L.: Główną częścią twojego dyplomu był performance. Czy możesz opisać jak wyglądało to działanie oraz pozostałe elementy, które składały się na pracę dyplomową? Jaki był jej temat?
P. B.: Temat mojej pracy magisterskiej to: (nie)swój: o oswajaniu i odswajaniu - „(nie)swój” to gest, tekst, akt, akcja, interwencja, eksperyment pozwalające mi (za)istnieć. „(nie)swój” jest więc uporczywym poszukiwaniem ja (ego) w związku 'osoby' z jej otoczeniem. Jest to ciągłe oddychanie w rytm „o-swajania” i „od-swajania”.Praca ta zakładała zwrotność procesu oswajania – oswajania przedmiotów, istot żyjących, roślin, zwierząt, osobników tego samego co ja gatunku, wreszcie oswajania siebie samego z nimi wszystkimi, ze światem. Obserwacja otoczenia uczy mnie, że oswojenie implikuje konieczność procesu odwrotnego, nauczenia się odwracania przyzwyczajeń.
Efekt końcowy mojej pracy podzieliłem na trzy filary, wzajemnie się uzupełniające; na akcję, na dokumentację, na kreację.
1.
Do kreacyjnych działań należały prace video-art, będące dodatkiem, lub też uzupełnieniem idei, którą prezentowałem w performance. Na ogół były to video-performance, ale nie tylko. W ramach działań kreacyjnych pracowałem min. z dr Adamem Piłatem, prowadzącym zajęcia na AGH w Krakowie, który programował mi robota z klocków Lego. Robot ten posłużył jako aktor w wideo. Wchodził on w interakcję z rośliną (mimosa pudica- mimoza wstydliwa), dotykając ją. Mimoza posiada szczególne właściwości kurczenia się, czy też chowania (wstydzenia), gdy ktoś/coś ją dotknie. Inne video były min. dokumentacją mojego dotyku ciała z pokrzywami, procesu hiperwentylacji, imersji, etc.
2.
Dokumentacyjnym elementem mojej pracy magisterskiej były cztery performance wykonane w świetlicy KP w Cieszynie, Galeria Le Lieu - Centre en Art Actuel, Mocak Kraków, XV Festiwal Interakcje - Piotrków Trybunalski. Wszystkie te działania charakteryzowały się tym, że w czasie akcji ludzie z publiczności czytali tekst przygotowany przeze mnie, tworząc chór. Przed rozpoczęciem przeze mnie działania, wybierałem dwoje lub troje ludzi, którzy czytali w dwóch lub trzech językach ten sam tekst kolejno, aż do momentu zakończenia działania przeze mnie.
3.
I na sam koniec napiszę o akcji. Miała ona miejsce 29 maja 2013 roku w Składzie Solnym w Krakowie. Tutaj wykonałem akcję, w której podczas całości jej trwania, jedna osoba czytała tekst mojej pracy magisterskiej. Traktowałem ten tekst jako integralny element pracy artystycznej. W ramach działania balansowałem z kijem o specyficznym wyglądzie, tworzyłem okręgi z wieszaków na ubrania, a następnie zamieniałem je na element destabilnego krzesła - krzesło na biegunach. Użyłem również kilku grafów (szkiców), w tym szkic Artura Tajbera. Działanie to miało charakter instalakcji. Tak więc łączyło w sobie elementy akcyjne oraz instalacyjne. To poprzez akcję powstawały poszczególne elementy, które traktowałem jak obiekty oraz jako dokumentację.
Praca ta miała więc charakter złożony. Była ona natomiast rozłożona w czasie, i w ten sposób zdecydowanie łatwiej można było ogarnąć motyw oswajania i odswajania, oraz pokazać go w taki a nie inny sposób.
A.L.: Twoja praca została wybrana do prezentacji na wystawie najlepszych tegorocznych dyplomów ze wszystkich Akademii Sztuk Pięknych w Polsce. Dla przybliżenia niewtajemniczonym - komisje profesorskie nominują dyplomy z własnej uczelni, które następnie prezentowane są na ogólnopolskiej wystawie, organizowanej co roku w Gdańsku. Wystawa ma charakter konkursowy, z tych prac komisja złożona z przedstawicieli - rektorów ze wszystkich uczelni nagradza według nich najlepszy dyplom. Twój jednak komisja obejrzała tylko w części... na co zareagowałeś rodzajem artystycznego protestu. O co dokładnie chodziło i jaka była twoja reakcja?
P. B.: Postaram się to przedstawić jak najbardziej przejrzyście, choć zobaczysz zaraz, że woda i tak zostanie zmącona.
Zostałem nominowany jako student Wydziału Intermediów. W Najlepszych Dyplomach ASP w Gdańsku udział brały 34 osoby z całej Polski. Były prezentowane tam prace w dziedzinach od malarstwa, przez grafikę, rzeźbę, wideoart, instalację, dokumentację, film, fotografię po performance. W regulaminie wpisany był performance, jako jedna z dziedzin, w której można się pokazać.
My - jako studenci - nie mieliśmy możliwości kontaktu bezpośredniego z władzami uczelni ASP w Gdańsku. Każda z uczelni miała koordynatora w postaci pracownika uczelni, służącego do kontaktowania się z organizatorem z Gdańska. Koordynatorka z mojej wtedy uczelni (ASP Kraków) powiedziała, że decyzją władz ASP w Gdańsku zabroniono robić mi performance, który wykonałem na mojej obronie. Poproszono, abym pokazał dokumentację i na tej podstawie miałbym zostać oceniony. Ponieważ moja praca składała się z trzech filarów (akcja, dokumentacja, kreacja), nie mogłem pozwolić sobie na dodanie kolejnej dokumentacji, która była niejako elementem podsumowującym moje poprzednie działania, oraz zamykającym projekt.
Napisałem wówczas maila, traktującego o różnicy pomiędzy performance a dokumentacją performance. Podałem kilka merytorycznych przykładów, wyjaśniających znaczące różnice, oraz problem w ocenie performance i dokumentacji performance. A skoro wystawa ma charakter konkursowy, nie mogłem sobie pozwolić na to, abym był oceniony tylko i wyłącznie na podstawie dokumentacji (performance). Byłem skłonny nawet powtórzyć moje działanie z obrony dyplomowej, chociaż nigdy nie powtarzam performance. Zaproponowałem, że w trakcie obrad, kiedy komisja będzie szła na obiad, mogę wykonać performance. Odmówiono mi. Ale nie odmówiono mi pisemnie. Odmówiono mi wykonania performance, ponieważ jak ustalono, mogłoby to być źle odebrane oraz traktowane jako specjalny przywilej „wkupienia się” komisji. Absurdalna decyzja, mimo że regulamin posiadał wpis o performance, a nie o jego dokumentacji! Nie dostałem żadnego oficjalnego pisma w tej sprawie, wyjaśniającego decyzję Rektor ASP. Wszystko było omawiane przez koordynatorkę z mojej uczelni z koordynatorem z uczelni w Gdańsku. Nie mogłem odbić piłeczki oficjalnie, nie mogłem się odwołać od pisma, ani odpisać na nie, bo go nie było. Postanowiłem więc znaleźć formułę bliższą mi, niż telefonicznym argumentom władz uczelni. Skoro studiowałem coś pięć lat, to w moim interesie jest znalezienie takiej formuły, która będzie mi bliższa i ‚żywa’. Mimo, że zostałem spalony już na wstępie.
A.L.: Może wykonanie performance przed komisją w trakcie obrad mogłoby być źle odebrane. Ale dlaczego nie mogłeś wykonać akcji w galerii, kiedy rektorzy oglądali prace?
P. B.: Moment obrad oraz oglądania prac przez komisję to był ten sam dzień. Komisja zebrała się na dzień przed wernisażem. Dzień ten poświęcony był ocenie konkursowej. Była możliwość wykonania performance na wernisażu, dzień po obradach i ocenach komisji. Ale to byłoby idiotyczne. Chyba, że założyć, że każda praca innego studenta: obiekt, malarstwo, czy nawet fotografia oceniane byłyby na podstawie dokumentacji. Może to by było ciekawe, gdyby np. fotografię oceniać na podstawie dokumentacji fotograficznej a może dokumentacji video, video na podstawie screenów, czy też na podstawie wideo dokumentującego je same :).
A.L.: To ciekawe, co mówisz... i wbrew pozorom racjonalne. Performance jest nową dyscypliną akademicką. Mimo, iż wciąż trwają na świecie spory czy performance można kogoś nauczyć, ta dziedzina powoli wkracza również na polskie uczelnie artystyczne. Jednak w rezultacie końcowym okazuje się, że performance jest dyskwalifikowany ze względu na nieprzystawalność do akademickiej formuły wystawienniczej. Wydaje mi się, że twoje działanie w Gdańsku pokazuje absurd wtłaczanie performance w reguły akademickiego kształcenia i kryteriów oceny. A może nieprzystawalność tych reguł do współczesnej sztuki?
P. B.: Moim zdaniem debaty dotyczące tego czy performance można kogoś nauczyć czy nie są błędne na samym wstępie. Należałem do Pracowni Sztuki Performance, w której raczej nie uczyło się, jak się robi performance. Pracownia ta pokazywała różne strategie w performance, różne definicje, zależności, historię etc. Nie uczyła performance w akademickim rozumieniu słowa nauka. Jednocześnie - nie ma co tego ukrywać - mimo, że performance jest dużo starszy niż np. ja, to jest to dyscyplina sztuki niezrozumiała w świecie akademicko-artystycznym. Ja z tym nie walczę, bo to niepotrzebna walka. Szukam jednak takiego rozwiązania w obrębie samego performance, które może stać się odpowiedzią na argumenty ludzi niechętnych tej dyscyplinie sztuki. Ciesze się, że brałem udział w tym, jakże wyjątkowym konkursie najlepszych dyplomów w Gdańsku. Konkurs ten pokazuje, że performance nie może konkurować z innymi dyscyplinami sztuki. Tak więc najlepiej, gdyby stał się „appendixem” do innego medium, bardziej stabilnego i akademickiego. Performance znakomicie byłby widziany w takim konkursie jako dokumentacja wideo, lub też fotograficzna. Ale dlaczego? Ja znam odpowiedź, ale to pytanie raczej do Komisji.
Sytuacja taka powinna zmusić Organizatorów do zmiany regulaminu Najlepszych Dyplomów. Konkursowe zestawienie ze sobą tylu dziedzin sztuki, oraz znalezienie i wyważenie średniej oceny jest niemożliwe! Dzieła o charakterze intermedialnym, których jestem w tym momencie obrońcą, będą zawsze nierówno traktowane, a oceniane będą jedynie na podstawie składowych elementów a nie całości konceptualnej czy też kontekstualnej idei. Dlatego też idąc po części z myślą kontekstualną, postanowiłem znaleźć rozwiązanie na ‚nie pokazanie performance’. Całe szczęście miałem możliwość prezentować swoją pracę w Gdańskiej Galerii Miejskiej. Trafiłem tam na kuratorkę Marię Sasin, która interesuje się sztuką performance. Szybko zrozumiała mój problem oraz była przychylna mojemu rozwiązaniu. W pierwszej sali umieściłem video kreacyjne oraz dokumentacyjne, tekst i fotografię. Lekko, tuż nad powierzchnią podłogi umieściłem na żyłkach przedmioty, które stworzyłem w czasie dyplomowego performance. Było to krzesło na biegunach oraz kij, który był zagipsowany. Sprawiały wrażenie lekko lewitujących tuż nad ziemią. Drugą salę oświetliłem na czerwono. W sali rozchodził się dźwięk: „to jest performance, to nie jest performance”. Jest to mój kilkugodzinny dźwięk, jak mantra, wychodzący z głośników leżących na ziemi. Wziąłem swój plecak, z wszystkimi przedmiotami służącymi mi do życia i do robienia performance i położyłem go na ziemi. Następnie na czas obrad komisji połknąłem tabletki nasenne. Położyłem się na podłodze, przykryłem czarną tkaniną i zasnąłem.
Następnego dnia (dzień wernisażu) widzowie mieli do czynienia jedynie z dźwiękiem w sali, fotografią dokumentującą mój sen oraz przygotowanym tekstem - nierozłącznym elementem fotografii.
Pytanie o to, czy to jest performance jest oczywiście zwodnicze i zaczepne, to pytanie o obecność oraz o to, czy sen można traktować jako element akcyjny. W ten sposób bylem obecny podczas obrad komisji, mimo, że przykryty, że po tabletkach nasennych – jednak obecny. Idea mojego działania o oswajaniu i odswajaniu zmieniła się, bo kontekst się zmienił. Ale to wydawało mi się najbardziej ciekawym i czystym doświadczeniem dotyczącym oswajania i odswajania.
A.L.: Główną nagrodę otrzymał cykl prac malarskich - sztuka, która nikomu nie przeszkadza, nikogo nie drażni, dawno już oswojona w konwencji akademickiej, paradoksalnie ciągle enigmatyczna dla osób spoza świata sztuki. Taka sztuka jest estetyczna, wyrafinowana, nie drażni, nie jest natrętna, łatwo się ją trawi. (Nagroda Rektorów, Patrycja Sprada "Krzesło – siedem określeń przedmiotu” ASP Łódź)
P. B.: O dziwo, gdybym miał wybierać najlepszy dyplom malarski, to też bym postawił na tą pracę. Podobała mi się estetycznie. A motyw krzesła jest niezwykle ciekawy - nawet w życiu codziennym. Dlatego tak ważne uważam jest rozdzielenie kilku dyscyplin sztuki, by nie wchodziły w rywalizację konkursową między sobą. Bo nawet jeśli zaczniemy oceniać tematykę pracy, osadzenie w kulturze, walory estetyczne, czy też kontekst, to może się okazać, że to ciągle za mało.
A.L.: Ale może właśnie tak jest, że ciągle wybiera się najlepszy dyplom malarski, a nie najlepszy dyplom w ogóle, ignorując inne dziedziny, zwłaszcza sztukę opartą na wielu mediach, wielu poziomach odbioru, wymagającą więcej uwagi niż jeden szybki rzut oka... I chyba podział na dyscypliny niewiele tu zmieni, bo twoja "instalakcja" to bardziej akcja czy instalacja :)
U ciebie proces oswajania/odswajania uczelni jeszcze się chyba nie skończył. Rozpocząłeś zdaje się studia doktoranckie?
P. B.: Dostałem się na Interdyscyplinarne Studia Doktoranckie na UA w Poznaniu, i od października rozpoczynam kolejny z procesów oswajania i odswajania się względem struktur.
A.L.: W takim razie powodzenia!
Z Przemkiem Branasem rozmawiała Anka Leśniak
Dnia 18 lipca, 2013 o godzinie 11 wziąłem tabletki nasenne.Następnie wraz z moim całym bagażem oraz przedmiotami służącymi do performance położyłem się w Gdańskiej Galerii Miejskiej. Plecak i ja przykryci byliśmy czarną tkaniną, tylko nogi mi spod niej wystawały.
W pomieszczeniu rozchodził się dźwięk: TO JEST PERFORMANCE. TO NIE JEST PERFORMANCE.
Około godziny 14 obudziła mnie kuratorka galerii. Powiedziała, że jury konkursowe już zobaczyło pozostałe elementy mojej pracy (wideo, dokumentacja, tekst, fotografia, obiekt) oraz moje działanie. Wziąłem ze sobą wszystkie przedmioty, oraz czarną tkaninę z pomieszczenia, w którym robiłem performance. Dźwięk pozostaje nadal w pomieszczeniu a fotografia to jedyna dokumentacja mojego działania.
Performance ten jest moją reakcją na decyzje jury, oceniającego najlepsze dyplomy. Zabroniono mi wykonać performance, ten, który robiłem w czasie obrony mojej pracy magisterskiej.
Reszta przebiega według planu.
soundcloud.com/branas1987/to-jest-performance-to-nie
tekst zamieszczony na ścianie Miejskiej Galerii w Gdańsku po akcji.
|