nasza galeria
artysci
sztuka w Lodzi
architektura
linki
kontakt


pagerank


PARTNERZY

archiwum

Wyszukaj z Google

 

powrót

PSYCHOZA NAZWY - rzecz o postępującej estetyzacji

Agnieszka Kulazińska

Współczesny świat ogarnięty jest psychozą nazw. Wszystko musi się ładnie, czytelnie nazywać. Wielkie magazyny handlowe zamieniają się w Galerie, przejmują określenia jeszcze do niedawna zarezerwowane wyłącznie dla sfery kultury.

Współczesny świat ogarnięty jest psychozą nazw. Wszystko musi się ładnie, czytelnie nazywać. Wielkie magazyny handlowe zamieniają się w Galerie, przejmują określenia jeszcze do niedawna zarezerwowane wyłącznie dla sfery kultury.
Wolfgang Welsch pisał o postępującej estetyzacji rzeczywistości - świecie, w którym nie nabywamy już tylko towarów, ale wraz z nimi kupujemy określony styl życia. Zakupiony produkt, niczym program komputerowy, przy uruchomieniu/użyciu wgrywa nową tożsamość.

W dziedzinie kultury i sztuki zaobserwować możemy podobne zjawisko, jego przejawem jest wysyp różnego rodzaju festiwali, biennale. W zapomnienie odeszły wystawy, przeglądy, spotkania, cykle tematyczne. Jeśli coś robimy, róbmy z rozmachem, przynajmniej na plakacie i papierze. Nazwijmy nasz projekt „z angielska”, określmy go międzynarodowym. Bo to i łatwiej o publiczność, prestiżowych patronów medialnych, sponsorów. A nikt, poza garstką specjalistów, nie będzie dociekał, jakimi treściami to wypełnimy. Stworzymy miejsce modne, które pomimo niewielkiej aktywności dzięki odpowiednim strategiom marketingowym będzie w centrum uwagi wszystkich.

Dlaczego o tym pisze akurat teraz? Wpadł mi ostatnio w ręce wydany przez Urząd Promocji Miasta Łodzi informator kulturalny 2007. Nie zamierzam krytykować tej inicjatywy. Uważam, iż jest dobra i potrzebna temu miastu. Dzieje się w nim wiele ciekawych rzeczy, wartych ogólnopolskiej promocji. Jednak nie bardzo rozumiem strategię, jaką obrali jego autorzy.
Zewnętrzna okładka informuje, że jest on wydany na rok 2007. Dlaczego zatem umieszcza się w nim wydarzenia, które odbywać się mają w 2008 roku - opis imprezy i zdjęcie nie różni się od umieszczonych w edycji informatora na rok ubiegły.

Nie rozumiem kryterium doboru imprez do rozdziału wydarzenia kulturalne. Moim zdaniem wiele ważnych i ciekawych inicjatyw zostało pominiętych, co fałszuje obraz życia kulturalnego w Łodzi. Ciekawym wydarzeniem jest organizowane przez Akademicki Ośrodek Inicjatyw Artystycznych „Studium muzyki współczesnej”. Galeria Manhattan prowadzi już od wielu lat cykl „Między rzeczywistością a nie rzeczywistością” poświęcony sztuce akcji i performance, będący w Łodzi jedyną okazją do zapoznania się zarówno z tuzami jak i rozpoczynającymi działalność w tej dziedzinie sztuki. Pominięte zostały ważne imprezy prezentujące sztukę dziecka „Festiwal Sztuki Dziecka”, Ogólnopolski Przegląd Teatrów Dziecięcych DZIATWA.

Totalny chaos panuje w dziale poświęconym galeriom łódzkim. Zestawione ze sobą zostały te komercyjne i niekomercyjne (znaczki na dole dla osób starszych bądź ze słabym wzrokiem są nie do odczytania). Wymieniono miejsca, które galeriami nie są, gdyż nie posiadają przestrzeni wystawienniczej, programu - powstały jako element podkreślający image miejsca. W przewodniku zostały ze sobą zmieszane galerie wyspecjalizowane w działalności wystawienniczej i okazyjnej, miejsca komercyjne i niekomercyjne. Te, które przede wszystkim zajmują się sztuką i te, które pokazują ją przy okazji. Nie zamierzam umniejszać działalności kulturalnej ambitnych pubów (skoro już wymieniamy puby-galerie to pominięta zostały Bagdad Cafe i Piano Cafe), jednak pubowe wystawy mają inną rangę niż ekspozycje w galerii.

W dziale Łódź w internecie, tak naprawdę najprostszym do weryfikacji pominięte zostały portale informujące i promujące kulturę łódzką np. Łódź-art - działający od maja zeszłego roku. A czemu zapomniano o www.piotrkowska.pl – stronie Fundacji Ulicy Piotrkowskiej?

Tego typu informatory są ważne budują obraz sceny artystycznej danego miasta, organizatorom imprez kulturalnych pomagają w promocji. Jeśli „Łódź miasto sztuki” wydawany jest co rok to rozumiem, że wydawcy zależy na aktualności. Uzyskać ją można, np. opisem ubiegłorocznej edycji przeglądu, festiwalu a nie dokładnym powtarzaniem informacji, które ukazały się w poprzednim. Po co wydawać co roku pieniądze na publikowanie tych samych informacji, może lepiej przeznaczyć je na rzetelny informator o wydarzeniach w Łodzi albo wsparcie pozarządowych inicjatyw rzetelnie informujących o kulturze i sztuce w Łodzi.

Wiem, że przygotowanie tego typu wydawnictw jest zadaniem trudnym. Jego autor powinien trzymać rękę na pulsie przy jednoczesnym zachowaniu obiektywności. W informatorze „Łódź miasto sztuki” nastąpiła welschowska zamiana softwaru z hardwarem. Jaki obraz naszego miasta stwarza? Łódź festiwalami stoi.