nasza galeria
artysci
sztuka w Lodzi
architektura
linki
kontakt


pagerank


PARTNERZY

archiwum

Wyszukaj z Google

 

powrót

Dobro i Piękno i jeszcze Pul Królestwa

Anka Leśniak

“Dobro i Piękno” to już cykliczna inicjatywa, która wykorzystuje potencjał nieco zepchniętej na margines, ale jednak wciąż żywej Łodzi - miasta szewców, naprawiaczy parasolek, ostrzycieli nożyczek i prawdziwych barów pamiętających PRL (a nie ich dość udanych, ale jednak komercyjnych współczesnych imitacji, które ostatnio pojawiły się przy Piotrkowskiej), czynnych non-stop. A Bar Anna, gdzie “Dobro i Piekno” się zaczęło czynny jest do 22.00 (piątek, świątek czy niedziela) jak na tego typu miejsce przystało.

Bar Anna to jeszcze nie ekstremum pozostałości PRL, ale może właśnie dlatego wciąż cieszy się powodzeniem, mimo upadku innych “kultowych lokali”, np. baru Golonka, gdzie jeszcze kilka lat temu Józef Robakowski świętował swoje urodziny…

W Barze Anna można kupić m.in. piwo Perła i piwo Rżnięte (jasne i ciemne pół na pół). W tym kontekście wśród studentów, młodych absolwentów i bardziej ambitnych pedagogów z łódzkiej ASP narodziła się potrzeba propagowania “dobra” i “piekna” we współczesnej sztuce. Jak możemy przeczytać w tekście towarzyszącym tegorocznej edycji: tytuł ma sugerować, że nie wszystko w sztuce współczesnej musi być przygnębiające, smutne lub tak abstrakcyjne, że zupełnie niezrozumiałe dla przeciętnego odbiorcy. Projekt ma docierać do osób, które niekoniecznie wybrałyby się do galerii sztuki oraz do bywalców lokali usługowych i wszystkich wrażliwych na Dobro i Piękno mieszkańców Łodzi. Piękna jest tu prostota ujęcia tematu, zapewne chwytająca za serca tzw. zwykłych odbiorców, którzy w wyniku zerowej edukacji w zakresie sztuki współczesnej ochoczo zgodziliby się z tą tezą.

A dobro jakie z tego płynie, to inicjatywa, która może nawet w sposób nieuświadomiony, ale jednak staje okoniem wobec inicjatyw kulturalnych na wielką skalę w Łodzi, próbujących trochę na wyrost udowodnić jakim to progresywnym i nowoczesnym miastem jesteśmy. „Piękno i Dobro” inicjując akcje artystyczne w pierogarni Teremok przy ul. Piramowicza 10, wspomnianym Barze Anna przy Tuwima, Starej drogerii przy ul. A. Struga 11, dwóch zakładach szewskich przy Piotrkowskiej 91 i Piotrkowskiej 78 oraz u fryzjera przy ul. Sienkiewicza 39 pokazuje inne oblicze Łodzi - swoistego skansenu świata,który już wyginął w innych dużych miastach Polski. Właśnie fakt, że wcale nie jesteśmy tak naprawdę progresywni ani bogaci powoduje, że ten świat istnieje i „sklep żelazny z ludzką twarzą” z powodzeniem istnieje 500 metrów od Leroy Merlin. Być może tylko w Łodzi te autentyczne relikty PRL dotrwały do czasu, kiedy możemy analizować ich fenomen w kategoriach estetycznych i wyciągnąć z niego współczesne znaczenia.

„Piękno i Dobro” co roku ma miejsce w olicach wiosny, w tym roku działania rozpoczęły się 21 marca, a zakończyły się miesiąc poźniej finisażem w galerii Sztuk-pol. Kuratorką wydarzenia jest Justyna Jakóbowska (Aura) - absolwentka ASP w Łodzi - jedna z ciekawszych osobowości, jakie przewinęły się przez Wydział Edukacji Wizualnej (obecnie Wydział Sztuk Wizualnych).

Z tego samego wydziału w 2/3 wywodzi się grupa PUL - Paulina i Ula Korwin Kochanowskie (bliźniaczki) oraz Ludwik (vel Dariusz Gwidon Ludwisiak). Grupa PUL w ramach „Piękna i Dobra” postanowiła znaleźć współczesnego Kopciuszka. W tym celu artyści nawiązali kontakt z szewcem przy ul. Piotrkowskiej 78, gdzie kandydatki do zdobycia PUL królestwa mogły przymierzyć pantofelek. Zwiedziona potencjalną możliwością wygranej (ze względu na rozmiar buta) udałam się w wyznaczone miejsce, w bramie przy Piotrkowskiej. Do mierzenia pantofelka przygotowany został specjalny podest. Niestety okazało się, że mała stopa u kobiet w dzisiejszych czasach jest passe (pełno jest takich rozmiarówek na dziecięcych stoiskach), natomiast większym wyzwaniem jest dopasowanie stopy do z trudem zdobytego przez artystów pantofelka o rozmiarze większym niż 40. Została mi tylko nagroda pocieszenia - nie smakowany przez chyba 20 lat cukierek Irysek.

Bierne czekanie na Kopciuszka nie rokowało rezultatów, więc PUL wybrała się na główny deptak miasta w poszukiwaniu odpowiedniej kandydatki.

W ostatniej godzinie akcji, jak opisują artyści, po trzykroć udało się:

Przez trzy godziny w Pracowni Obuwia Pana Kazimierza Sumery (przy Piotrkowskiej 78) przymierzyło pantofelek nomen omen 20 chętnych do udziału w zabawie (19 pań i 1 pan).

Zakład Szewski (Pracownia Obuwia jak z dumą nazywa Pan Sumera swój przybytek, prowadzony przez rodzinę od trzech pokoleń) nieliczny działający w naszym mieście, mimo swoich niewielkich rozmiarów pomieścił wszystkich, choć w pewnym momencie zrobiło sie tłoczno. Zdecydowanie pomogło Nam wyjście na agitację na Piotrkowską. Ruch ten skutkował jeszcze jedną ważną sprawą. Przypadkowe osoby stały się uczestnikami projektu, a bezpośredni kontakt eliminował tradycyjny podział na widza i "spektakl". Wymagał aprobaty z obu stron i otwartości na nieznane, znosząc barierę nieśmiałości. Widz stawał się aktorem, a My - widzami.

Ograniczony czas trwania akcji oraz pora dnia przeprowadzenia poszukiwania Kopciuszka nie wpłynęły na wynik. Niespodziewanie w trzeciej godzinie poszukiwań "pantofelek" pasował aż na trzy stópki trzech pań. Pierwotnie nagroda miała przypaść jednemu tylko Kopciuszkowi, wyłonionemu w drodze losowania. Uznaliśmy jednak, że to niesprawiedliwe poddawać Kopciuszków kolejnej próbie. Podzieliliśmy nagrody na trzy, uzależniając komu co przypadnie, w zależności od kolejności wyłonienia. Wręczenie miało miejsce już podczas otwarcia projektu "DiP3" o 19.30 w Barze Anna na Tuwima 1.

Nagrodami były: Książę (zwiększający w miarę potrzeby swoje rozmiary), gustowne Pantofelki i oczywiście PUL-Królestwa. Kopciuszkami zostały Marta, Magdalena i Angelika, co udokumentowaliśmy dla potomności.

Ja taż tam byłam, piwo Rżnięte piłam :)