nasza galeria
artysci
sztuka w Lodzi
architektura
linki
kontakt


pagerank


PARTNERZY

archiwum

Wyszukaj z Google

 

powrót

POSZUKIWANI młodzi, kreatywni, dyspozycyjni!

Anka Leśniak

W Muzeum Sztuki w Łodzi (ms, budynek przy ul. Więckowskiego 36) można oglądać wystawę "Robotnicy opuszczają swoje miejsca pracy”, której kuratorką jest Joanna Sokołowska. Kuratorka w założeniach wystawy powołuje się na teorię postfordyzmu.Na pewno wartością ekspozycji jest dobór prac z różnych lat, jej międzynarodowy charakter oraz zaakcentowanie wątków na styku sztuki i społeczeństwa, co widać np. w fotografiach z działań Beuysa czy filmie Żmijewskiego.Bez względu czy podąży się za trzema zaproponowanymi przez kuratorkę wystawy wątkami: transformacja przemysłu, poszerzony i hybrydalny charakter współczesnej produktywności oraz praca i ekonomia artysty, czy też innymi tropami wystawę dobrze się ogląda.

W Muzeum Sztuki w Łodzi (ms, budynek przy ul. Więckowskiego 36) można oglądać wystawę "Robotnicy opuszczają swoje miejsca pracy”, której kuratorką jest Joanna Sokołowska. Kuratorka w założeniach wystawy powołuje się na teorię postfordyzmu. Jest to system produkcji, konsumpcji oraz innych zjawisk ekonomicznych cechujących się elastyczną specjalizacją, w której łatwo jest uzyskać zróżnicowanie produktu. Został zaadoptowany w latach 80 w społeczeństwach zamożnych, dla których tzw. „fordyzm” czyli zasada seryjnej produkcji masowej, nastawionej na masowego odbiorcę i dystrybucję standardowych produktów wprowadzona przez Henrego Forda okazała się niewystarczająca i niezadowalająca. W formie organizacji pracy narzuconej przez Forda robotnik stał przy taśmie produkcyjnej i wykonywał prostą, powtarzalną czynność, natomiast w postfordyzmie nacisk kładzie się na kreatywność i inwencję pracowników, którzy powinny dostosowywać się do zmieniających się warunków pracy. „Taki model gospodarki - jak zauważa Sokołowska - rozszerza tradycyjne granice produktywności o szerokie spektrum procesów społecznych, komunikacyjnych, intelektualnych i emocjonalnych”, np. przynależność do określonej grupy ludzi, poczucie związku z firmą i poczucie współodpowiedzialności za jej losy. Czy jednak w wyniku takich na pozór bardziej ludzkich relacji pracodawca - pracownik, ten drugi nie staje się mentalnym niewolnikiem firmy, a dzięki służbowemu laptopowi i komórce nie jest w pracy 24 godziny na dobę?

Wydaje się iż ciekawym problemem do przebadania mógłby być styk na poziomie kreatywności, która od zawsze jest warunkiem sine qua non w obszarze sztuki oraz zastosowanie od pewnego czasu podobnego kryterium wartości do ludzi zatrudnionych w innych dziedzinach życia. Kuratorka jednak nieco inaczej formułuje pytanie: „Na ile współczesne praktyki artystyczne – polegające m.in. na przetwarzaniu znaczeń i obrazów związane są z aktualnymi przemianami kapitalizmu? Jakie ekonomie reprezentują i projektują artyści, czy mają one potencjał zerwania z dominującymi modelami produkcji?” Pytanie to, mimo iż postawione współcześnie i w innej sytuacji społecznej i ekonomicznej, przywodzi na myśl działania konstruktywistów, konkretnie produktywistów. Artyści tamtego czasu chcieli poprzez sztukę zmienić świat, wykreować nowego człowieka, co można było osiągnąć poprzez upowszechnienie ich idei i konceptów dzięki masowej produkcji, wprowadzeniu ich nowatorskich pomysłów do przemysłu. W przypadku wystawy „Robotnicy opuszczają swoje miejsca pracy” wydaje się, że chodzi o prześledzenie wpływu ustrojowych i gospodarczych przemian na strategie artystów i sposoby funkcjonowania sztuki, bo wpływ działań artystów na mechanizmy kapitalistycznej pracy może wyrazić się chyba jedynie w kwestii postulatów lub jednostkowych akcji.

Tytuł wystawy może kojarzyć się wieloznacznie. Jedną z prób odczytania wystawy może być kontekst miejsca - miasta Łodzi, które swój największy rozkwit zawdzięcza XIX fabrykantom i pracującym u nich robotnikom. Przemysł po II Wojnie Światowej przeszedł w ręce Państwa, a mit robotniczej Łodzi utrzymał się do 1989 roku, kiedy to po upadku PRL robotnicy i robotnice opuścili swoje miejsca pracy. Bynajmniej nie z powodu lepszej alternatywy, ale w wyniku upadku fabryk i zakładów, w których przez wiele lat znajdowali zatrudnienie. Wśród prac prezentowanych na wystawie, bezpośrednich odniesień do tej sytuacji jednak nie dostrzeżemy, choć znajdziemy takie prace, które podejmują moment przejścia, są refleksją na temat obszarów, które w wyniku zmian czy na poziomie lokalnym czy też gospodarki światowej pozbawione zostały szansy na rozwój, np. video „Wszystko znowu będzie dobrze” do którego jeszcze wrócę.

Pracą otwierającą wystawę jest video Mony Vătămanu i Florina Tudor pt. „Wartość dodatkowa” (2009) którego punktem wyjścia są „zajęcia techniczne” - przedmiot nauczany w rumuńskich szkołach. Artyści wykonują w filmie ćwiczenie szkolne praktykowane w Rumuni, przed 1989 roku. Ćwiczenie to, zadawane chłopcom, polegało na manualnym skuwaniu sztabki metalu, aż do jej całkowitego rozpadu. Dziewczęta w tym samym czasie uczyły się „kobiecych” prac domowych. Przedmiot o nazwie zajęcia praktyczno-techniczne znany również w Polsce, którego celem było przysposobienie młodych obywateli do praktycznych stron życia, miał jednak swoje drugie dno. Podobnie jak w Rumunii, zdarzało się tak, że chłopcy uczyli się majsterkowania, natomiast dziewczęta gotowania i wyszywania. Już na poziomie dzieci czy nastolatków, w koedukacyjnych szkołach o rzekomych równych szansach w edukacji dziewcząt i chłopców, wprowadzano podziały i przysposabiano dzieci do ich przyszłych społecznych ról. Drugi aspekt tej pracy, abstrahując od podziału na płeć, ujawnia się w praktycznej, fizycznej pracy, wykonywanej na ocenę, a więc w ewaluacji wartości wykonanej pracy. Należy tu dodać, że pod koniec roku szkolnego uczniowie zobligowani byli od odkupienia od szkoły ich własnych prac. Roztrzaskanie sztabki metalu widoczne na filmie ma jeszcze swoje znaczenie symboliczne – odnosi się do upadku przemysłu ciężkiego, potęgi komunistycznej Rumunii.

Na granicy współczesnej rzeczywistości i dawnego, "robotniczego świata" wschodniej Europy sytuuje się dokumentalne video Artura Żmijewskiego pt „Świecie”. Akcja ma miejsce na plenerze rzeźbiarskim, którego "tematem przewodnim" jest robotnik oraz wszystko to co z tym pojęciem się kojarzy. Pomysł zorganizowania pleneru o takiej tematyce przywodzi na myśl znane z czasów socjalizmu wyjazdy i konkursy gloryfikujące ówczesny ustrój i postać robotnika jako jego ikonę. Idea umieszczania kompozycji rzeźbiarskich w plenerze miejskim kojarzy się natomiast ze znaczącym w latach 60 Biennale Form Przestrzennych w Elblągu. W przypadku filmu Żmijewskiego akcja dzieje się współcześnie. Młodzi rzeźbiarze, a może nawet studenci we współpracy z robotnikami z fabryki stali mają wykonać rzeźby. Artyści są tu czynnikiem twórczo-intelektualnym, robotnicy specjalistami od produkcji - doradzają w sprawach technicznych i wykonują poszczególne elementy pracy. Całe działanie zaczyna się od omawiania tzw. idei czyli z czym komu kojarzy się hasło robotnik, następnie rzeźbiarze po kolei przedstawiają swoje modele rzeźb dyrekcji, której to każdy z uczestników pleneru tłumaczy „co chciałby przez swoje dzieło powiedzieć”. W końcu następuje moment realizacji i wielkiej fety z przemowami na odsłonięciu rezultatów prac. Oczywiście Żmijewski nie zapomniał o wypowiedziach do kamery widzów biorących udział w tym wydarzeniu oraz samych zainteresowanych, czyli robotników. Kamera w sposób dokumentalny, ale z podskórnie wyczuwanym puszczeniem oka do odbiorcy rejestruje "walkę z materią" czyli momenty kiedy robotnicy tną, przenoszą, spawają ogromne powierzchnie metalu. Uśmiech wywołują też dialogi artystów i majstrów, kiedy jeden z nich rzeczowym tonem informuje rzeźbiarza, że po zespawaniu powierzchni o takich wymiarach jak tamten sobie życzy "to będzie ważyć z tonę".

W tej samej sali wystawione jest video Miklósa Erhardta o projekcie artysty na budapesztańskim osiedlu Havana. Obszar ten w wyniku panoszącej się tam przestępczości omijany był przez wszelkich inwestorów czy nawet zwykłych sklepikarzy. Kiedy trafił tam artysta zaczęto już robić porządek z dzielnicą. Wprowadzono monitoring, dzięki któremu przestępczość spadła o 90 %, jednak puste przestrzenie, w których kiedyś kwitł handel i usługi pozostały. Mieszkańcy nie wzięli sprawy w swoje ręce, nieufni, że cokolwiek może powstać na zgliszczach. Artysta zaadoptował jeden z opuszczonych sklepów, posprzątał i wprowadzał tam różne inicjatywy, m.in. biuro doradztwa, gdzie mieszkańcy mogli zgłaszać i dyskutować swoje pomysły na wyprowadzenie dzielnicy z impasu.

Dalej moją uwagę zwróciły dwie kobiece narracje. Pierwsza to video Miki Rottenberg pt „Czas i połowa”, które w poetycki wizualnie sposób pokazuje chwilę zatrzymaną w czasie. Ukazuje stan bezczynności, ciszy, "trwania", swoistej wegetacji w pracy, w której „nic nie ma do roboty", nic się nie dzieje. Młoda barmanka o egzotycznej urodzie siedzi przy pustym barze. Nie ma klientów. Wiatr wiejący od morza rozwiewa jej włosy. Poprzez zbliżenia momentami kadry stają się niemal abstrakcyjne –patrzymy na masę włosów powiewającą na wietrze. Po chwili widzimy kadr wypielęgnowanych dłoni z tipsami, którymi dziewczyna uderza rytmicznie o stół. wszystko dzieje się w zwolnionym tempie.

W tej samej sali można obejrzeć czarno-biały film Marthy Rosler z 1975 roku, pt. „Semiotyka kuchni”. Film kręcony jest z jednego, statycznego ujęcia. Widzimy na nim artystkę która w alfabetycznym porządku prezentuje przedmioty używane w kuchni, np. „A – apron”, „B – bowl”. Kobieta w opanowany sposób pokazuje do kamery każdy przedmiot i demonstruje (symuluje) jego użycie. Film ma swoją rytmikę wyznaczaną przez kolejne litery alfabetu i odpowiadające im przedmioty. Praca ta o wyraźnie feministycznej wymowie, w kontekście wystawy podnosi kwestię współczesnej pracy kobiety. Zadaje pytanie czy coś zmieniło się od lat 70? Od niedawna pojawiają się głosy, iż praca wykonywana przez kobiety w domu powinna być opłacana. Jak na razie jednak te idee pozostają w sferze postulatów.

Nieodłącznym i coraz bardziej znaczącym elementem firmy staje się logo, pod którym rozumiemy już nie tylko znak graficzny, dzięki któremu identyfikujemy produkty, ale wizerunek firmy. Obecnie, kiedy jakość wyrobów czy usług świadczonych przez konkurencyjne firmy jest porównywalna, rozpoczyna się walka o klienta na poziomie wyznawanych przez niego wartości, np. informacja o nietestowaniu kosmetyków na zwierzętach czy np. reklama, że właśnie to przedsiębiorstwo buduje studnię w Afryce. „Taniec przed logo” (2000) – cykl fotografii Petera Pillera, pokazuje kult potęgi Sparkasse czy ProMarkt. Taniec to rodzaj rytuału, sposób na oddanie hołdu świętości, można przywołać tu tańce rytualne, taniec przed złotym cielcem, ale też przed władcą czy dyktatorem itp. W kapitalistycznym świecie taką potęgą stała się korporacja.

Przedmioty produkowane w celu zaspokojenia czy coraz częściej wywołania ludzkich potrzeb stały się kiedyś narzędziem strajku. Fotografie Jeanna Luca Moulène z cyklu „Trzydzieści dziewięć przedmiotów strajku” przedstawiają, jak czytamy w opisie, kolekcję produktów wyprodukowanych przez robotników we Francji w czasie strajków od 1979 do 1990. Wśród nich znajduje się mapa Francji wydrukowana przez drukarnie Chaix (Saint-Ouen) w 1976 roku. Można na niej zobaczyć zakłady wyprzedane i listę drukarni okupowanych przez pracowników w celu ochrony swojego zawodu. Jest także zdjęcie perfumy solidarności (Bourgogne Application Plastiques) z hasłem „Ręce precz od mojej pracy”.

Dalej uwagę przykuwa praca Josepha Beuysa – czerwone litery na czarnej tablicy „Sztuka to kapitał” (1980). Obok niej wiszą fotografie z serii „Wydajność”, pochodzące z biograficznego filmu Wernera Krügera „Każdy jest artystą” (Jeder Mensch ist ein Künstler), poświęconego Beuysowi. Można na nich zobaczyć Pompę miodową – mechanizm skonstruowany przez artystę na Documenta w Kassel w 1977 roku. Pełna nazwa urządzenia oraz związanej z nim idei brzmi „Pompa miodowa w miejscu pracy” lub „Model Wolnego Międzynarodowego Uniwersytetu” (Free International University – FIU). Pompa miodowa, faktycznie cyrklująca i pompująca miód funkcjonowała przez 100 dni w trakcie Documenta. Ideą działań wokół niej było wypracowanie wizji społeczeństwa opartego na kooperacji i twórczości wszystkich obywateli, w myśl postulowanej przez Beuysa teorii rzeźby społecznej. Rzeźba społeczna to sposób w jaki kształtujemy i modelujemy świat, w którym żyjemy. Miód w twórczości Beuysa był symbolem ciepła i energii, praca pszczół natomiast przykładem działania opartego na harmonijnej współpracy. W trakcie 100 dni pracy pompy Beuys opowiadał o swoich ideach dotyczących tego jak powinna zmienić się sztuka i społeczeństwo.

W jednej z sal kończących ekspozycję prezentowany jest film - historia kilku młodych ludzi, którzy starają się zmienić coś w swoim otoczeniu, a jednocześnie zarobić na życie, w małym miasteczku we Wschodnich Niemczech. Tło akcji stanowi strajk pracowników tamtejszej fabryki – rodziców grupy głównych bohaterów. Video, jak dowiadujemy się z opisu jest fikcją. Autorami pracy są szwajcarscy artyści - Frédéric Moser i Philippe Schwinger. Tytuł pracy nawiązuje do listu napisanego przez Lenina do robotników szwajcarskich w 1917 roku, kiedy w przeddzień Rewolucji Październikowej opuszczał Zurich. Artyści odwołali się swoim video również do filmu Jeana-Luca Godarda i we (współpraca Jean-Pierre Gorin) z 1972 roku pt „Wszystko w porządku” (Tout va Bien). Film francuskich reżyserów dotyczy strajku w fabryce obserwowanego przez amerykańską reporterkę jej męża Francuza – reżysera filmowego. Jak można przeczytać w recenzjach, odnosząc się do marksizmu podejmuje temat walki klas. W filmie prezentowanym na wystawie również pojawia się postać zagranicznego reportera, który podejmuje próby rozmów z głównymi bohaterami i strajkującymi robotnikami z zamkniętej fabryki. Grupa młodych ludzi próbuje przeciwstawić się stagnacji miasteczka i beznadziejności swojego położenia. Postanawiają zorganizować „party” w lokalnym barze. Podczas przygotowań prowadzą dyskusje oparte na tezach filozofii Marksa.

Trudno omówić tutaj całość tej wielowątkowej wystawy. Na pewno wartością ekspozycji jest dobór prac z różnych lat, jej międzynarodowy charakter oraz zaakcentowanie wątków na styku sztuki i społeczeństwa, co widać np. w fotografiach z działań Beuysa czy filmie Żmijewskiego. Bez względu czy podąży się za trzema zaproponowanymi przez kuratorkę wystawy wątkami: transformacja przemysłu, poszerzony i hybrydalny charakter współczesnej produktywności oraz praca i ekonomia artysty, czy też innymi tropami wystawę dobrze się ogląda. Wśród zagadnień sformułowanych w tekście wprowadzającym, oraz rozważań podjętych przez artystów, we współczesnym świecie pełnym pracoholików, ludzi „przedwcześnie wypalonych” szczególnie niepokoi pytanie: „gdzie jest granica między samo-realizacją a samo-eksploatacją?”



Artyści: Joseph Beuys, Rafał Bujnowski, Roman Dziadkiewicz, Miklós Erhardt, Harun Farocki, Aleksandar Battista Ilić (we współpracy z Ivaną Keser i Tomislavem Gotovac) Kristina Inčiūraitė, Piotr Jaros, Ali Kazma, Jean-Luc Moulène, Frédéric Moser & Philippe Schwinger, Peter Piller, Martha Rosler, Mika Rottenberg, Janek Simon, Škart, Mladen Stilinović, Mona Vătămanu & Florin Tudor, Ingo Vetter, Artur Żmijewski, Haegue Yang. Wystawa czynna od 6 czerwca do 5 września 2010.