|
powrót
Z życia łódzkiego Manhattanu.
Anka Leśniak
„Dobrze tu się żyje”, „Spokojne osiedle” – takie słowa padają w filmie Bartosza Łukaszonka. Ale jest też wypowiedź kobiety, która zauważa, że Manhattan to slumsy. Rzeczywiście, odrapane, brudne budynki, przestarzałe w wystroju wnętrza nie budzą sympatii u przypadkowego przechodnia. Ale większość mieszkańców je polubiła. "Sprzecznym mieście", Galeria Manhattan 16.05-16.06 2008.
Globalizacja, szybka wymiana informacji między odległymi punktami, unifikacja zwyczajów i sposobu życia ludzi żyjących na różnych kontynentach, to rzeczywistość i oczywistość współczesnego świata. Kolejnym truizmem jest stwierdzenie, że mimo stałego dostępu do informacji, internetu, masmediów, żyjemy w określonej społeczności, podporządkowując się jej zasadom. Nasuwa się więc na myśl slogan reklamowy jednej z codziennych gazet „Myślisz globalnie – żyjesz lokalnie”. Życie lokalne to oczywiście kontakty z otoczeniem. Kiedyś były to relacje z klanem, rodziną, teraz coraz częściej z sąsiadami. Dzięki z uporem wdrażanej wschodnio-europejskiej interpretacji idei Le Corbusiera, w polskich miastach są to częściej sąsiedzi zza ściany, nie zza płotu. Bliskość fizyczna bynajmniej nie idzie w parze z emocjonalną – sąsiad z domu obok raczej nie bywa anonimowy, a z tym za ścianą rzadko utrzymuje się kontakty. Życie w mrówkowcu sprzyja anonimowości. Mieszkańcy osiedla tworzą jednak pewną społeczność. Łączy ich jedna przestrzeń, wspólne interesy związane z jakością życia w tej przestrzeni.
Osiedla budowane w czasach PRL mogą się już pochwalić kilkudziesięcioletnią historią. Od lat 50. zaczęły wyrastać w niespodziewanych miejscach, przecinając dawne trakty komunikacyjne, zakłócając rytm pierzei ulicy a czasami dumnie wznosząc się pośrodku szczerego pola. Łódzki Manhattan wyrósł w latach 70. Osiedle wybudowane dla ludu pracującego wpisało się w historię polskiej sztuki. To tutaj przez 20 lat Józef Robakowski ze swojego mieszkania kręcił film "Z mojego okna". W tej przestrzeni w 1989 roku po raz pierwszy w Polsce, w przestrzeni publicznej, na odrapanym murze pojawił się termin „instalacja” – zapowiedź wystawy „Lochy Manhattanu”. Tu od ponad 15 lat z powodzeniem działa galeria z najciekawszym programem artystycznym w Łodzi.
Z inicjatywy Krystyny Potockiej, która od początku prowadzi galerię, zrealizowany został projekt „W Sprzecznym Mieście – dokumenty tożsamości”. Wystawę dziesięciu zaproszonych do udziału artystów poprzedziła kilkumiesięczna praca z mieszkańcami osiedla, naukowcami – etnologami i antropologami z Uniwersytetu Łódzkiego oraz Muzeum Archeologicznego i Etnograficznego w Łodzi. Czworo z zaproszonych artystów mieszka w Łodzi: Michał Brzeziński, Artur Chrzanowski, Emilia Kuryłowicz, Bartosz Łukaszonek. W projekcie udział wzięli również: Julita Wójcik, Jacek Niegoda, Nikolas Grospierre, Szymon Kobylarz, Krzysztof Topolski i Karolina Zdunek. Realizacje bardzo różniły się ujęciem tematu: od reporterskiego podejścia Bartka Łukaszonka, poprzez interaktywną pracę Julity Wójcik do poetyckiej realizacji Artura Chrzanowskiego. W projekcie wzięli udział również mieszkańcy Manhattanu – filmowcy, poeci, nauczyciele, architekci.
„Dobrze tu się żyje”, „Spokojne osiedle” – takie słowa padają w filmie Bartosza Łukaszonka. Ale jest też wypowiedź kobiety, która zauważa, że Manhattan to slumsy. Rzeczywiście, odrapane, brudne budynki, przestarzałe w wystroju wnętrza nie budzą sympatii u przypadkowego przechodnia. Ale większość mieszkańców je polubiła. Czasami rozmówcy punktują pewne mankamenty – młoda matka mówi o potrzebie ławek przed blokami, starsze panie żalą się na brak integracji i zainteresowania ich losem ze strony sąsiadów.
Część artystów zafascynowała architektura osiedla. Emilia Kuryłowicz zrobiła film, w którym zauważa chaos architektoniczny Manhattanu. Mocne kontrasty światła i cienia padającego na surowe zabudowania kojarzą trochę z obrazami Giorgio de Chirico. Krótkie ujęcia ukazują budynki, tarasy, prześwity między blokami, w których na pozór nic się nie dzieję. Czasami pojawi się pies, cień sylwetki ludzkiej. Jednak przez cały czas mamy wrażenie, że cisza jest tylko pozorna, że za moment w tej przestrzeni wydarzy się jakiś dramat.
Karolina Zdunek zabudowę Manhattanu potraktowała jak labirynt. Zainspirowała się podziemnym parkingiem, który mieści się w podziemiach bloku przy ul. Piotrkowskiej 182, gdzie miała miejsce wystawa Lochy Manhattanu.
Historia awangardy stała się kluczem do realizacji Michała Brzezińskiego i Jacka Niegody. Brzeziński w swoim filmie p.t. „Pył” odnosi się historii filmu awangardowego. Filmuje z dachu pobliskiego budynku pożar na Rynku Bałuckim. Obraz jednak zostaje zdekonstruowany, rozbity na piksele. Brzeziński prowadzi na swój sposób refleksję nad medium filmowym.
Szymon Kobylarz w swojej pracy oparł się na obrazach, jakie pozostały w jego pamięci z wcześniejszej wizyty w Galerii Manhattan. Stworzył makiety kilku miejsc, które odnotował po drodze z Galerii Manhattan do mieszkania Józefa Robakowskiego.
Postać Robakowskiego i kontekst jego mieszkania na łódzkim Manhattanie stał się inspiracją do powołania przez Jacka Niegodę komitetu osiedlowego „Z mojego okna”. Na bloku, który przez wiele lat był mieszkaniem Józefa Robakowskiego, firma Media Markt umieściła swoją reklamę w postaci ogromnej strzały. Niestety specjaliści od reklamy nie wpadli na pomysł skierowania ostrza strzały w kierunku okna mieszkania Robakowskiego. Niegoda postanowił poprawić ten błąd powołując komitet osiedlowy, postulujący nakierowanie strzały w odpowiednie miejsce. W galerii umieszczony został obiekt imitujący tablice ogłoszeń spółdzielni oraz lista, na której można złożyć podpis popierający tą inicjatywę.
Józef Robakowski to jednak nie jedyny reprezentant polskiej kultury na łódzkim Manhattanie. Julita Wójcik postanowiła przekonać się ilu mieszkańców tego osiedla zajmuje się tą dziedziną. Artystka wykonała schematy bloków, do których dołączyła legendę. Różnymi kolorami oznaczyła poszczególne zawody związane z kulturą. Znalazły się wśród nich m.in. takie dziedziny jak: kino/film, rysunek, performance, architektura, taniec, balet. Mieszkańcy osiedla podczas wernisażu i trwania wystawy mogli zaznaczać odpowiednim kolorem na przygotowanych schematach bloków okna swoich mieszkań.
Refleksję nad projektem osiedla Manhattan i jego konsekwencjami podjął Nikolas Grospierre. Wykonał aksonometryczną fotografię bloków Manhattanu. Obraz sugeruje, że oglądamy projekt, a w rzeczywistości patrzymy na już gotową realizację.
Powstały również dwie prace, które skupiły się na dźwięku i świetle – efemerycznych zjawiskach, charakterystycznych dla Manhattanu. Krzysztof Topolski nagrał dźwięki z łódzkiego osiedla, oraz odgłosy z nowojorskiego Manhattanu. Audycji z nagraniem można było posłuchać w studenckim radiu Żak i w centrum łódzkiego osiedla. Tym samym mieszkańcy blokowiska mogli odbyć symultaniczny spacer – jednocześnie po łódzkiej i nowojorskiej dzielnicy.
Artur Chrzanowski zwrócił uwagę, że Manhattan ze względu na wysokość bloków jest miejscem, którego mieszkańcy jako pierwsi w Łodzi mają okazję zobaczyć promienie wschodzącego słońca, i jako ostatni oglądają jego zachód. Artysta na suficie galerii umieścił projekcję w kształcie wydłużonego trapezu. Nasuwa to skojarzenia z blokiem widzianym z perspektywy przechodnia. Na wyświetlanym obrazie przenika się moment wschodu i zachodu słońca. Artysta podjął próbę uzyskania wrażenia równoczesności tych momentów. Wieżowce Manhattanu są najdłużej oświetlane promieniami słońca, przez co przestrzeń osiedla nabiera symbolicznych znaczeń, staje się na swój sposób magiczna.
Pomysł współpracy z lokalną społecznością, to praktyka znana od dłuższego czasu w sztuce. Z ostatnich projektów można przywołać akcję Pawła Althamera „Brudno 2000”, gdzie w sylwestrowy wieczór mieszkańcy osiedla zapalali bądź gasili w swoich mieszkaniach światła tak, aby wspólnie stworzyć napis 2000. Althamer zaangażował też dziewczyny z enklaw biedy na warszawskiej Pradze, aby zorganizowały pokaz mody, do którego użyły ubrań z second hand’ów. W tym roku w warszawskiej Galerii Studio można było oglądać wystawę "Rodzina-społeczność". Krzysztof Żwirblis pokazał tam video „O życiu dzielnicy” oraz „Telewizja osiedlowa”, w których prowadził dialogi z mieszkańcami osiedli. Filmy potem zostały wyświetlone w miejscach, gdzie były realizowane. Żwirblisowi przyświecał ideał tworzenia nowych, bardziej demokratycznych kanałów informacyjnych.
Przywołane działania powstawały zawsze z inicjatywy artystów. Tym razem pomysł wyszedł od kuratora galerii. Projekt „W Sprzecznym Mieście” analizuje nie tylko relację między mieszkańcami osiedla i charakter miejscowej społeczności, lecz także rolę, jaką odgrywa dla niej galeria Manhattan. Projekt ewokuje pytania: Jakie znaczenie ma miejsce znane wśród polskich artystów i w środowisku sztuki dla jego sąsiadów? Jaki procent społeczności osiedla wie o istnieniu galerii? Czy dzięki projektowi będzie przychodzić tu więcej mieszkańców Manhattanu? Krystyna Potocka wie, że galeria nie powinna być bytem oderwanym od otoczenia, a swoim działaniem uświadamia, że edukacyjna rola tego miejsca nie musi sprowadzać się do zajęć plastycznych dla dzieci i młodzieży. Wyjście do mieszkańców, próba zaangażowania ich w projekt rozszerza ofertę intelektualną galerii. Dzięki wzajemnemu wsparciu, symbiozie galerii i mieszkańców, sztuka może stać się dla nich czymś codziennym i oczywistym, w pozytywnym znaczeniu tych określeń.
|