nasza galeria
artysci
sztuka w Lodzi
architektura
linki
kontakt


pagerank


PARTNERZY

archiwum

Wyszukaj z Google

 

powrót

Stany Zjednoczone Europy

Justyna Aulak

Na ile współcześni mieszkańcy kontynentu europejskiego czują się Europejczykami? Czy członkowie Unii Europejskiej są takimi samymi Europejczykami jak ci, zamieszkujący kraje nienależące do wspólnoty? Czym dla ludzi obecnie jest Europa i jakie miejsce zajmuje w ich świadomości? Biorąc pod uwagę kosmopolityczny trend "obywatela całego wszechświata", tego, że dążymy do jak najdalej idącej wspólnoty, czy możemy dzielić się na Europejczyków i tych spoza Europy? Na te pytania stara się odpowiedzieć wystawa multimedialna połączona z badaniami socjologicznymi "United States of Europe", czyli Stany Zjednoczone Europy.Wystawę "United States of Europe" w Łodzi można było oglądać do 5 grudnia 2011. Do wiosny 2013 roku będzie prezentowana w Finlandii, Bułgarii, na Litwie, w Portugalii, na Cyprze, w Niemczech, w Belgii, we Francji oraz Irlandii.

Unia europejska to związek gospodarczo-polityczny państw kontynentu europejskiego, powołany do życia na podstawie traktatu z Maastricht z 1993 roku. Proces jednoczenia się tych krajów nie zależy jednak od granic geograficznych, w określeniu swojej przynależności do Europy odgrywa ważną rolę czynnik historyczny i kulturowy. Jednym z podstawowych celów organizacji było polepszenie i rozwijanie obszarów wolności, standardu życia i sprawiedliwości państw uboższych. Pytania te są tym bardziej aktualne w dobie aktualnego kryzysu, kiedy kraje członkowskie coraz poważniej rozważają swoje wystąpienie ze Unii Europejskiej, a przynajmniej ze strefy euro. Dyskusja ta zainspirowała grupę kuratorów oraz artystów do przedstawienia swojego stanowiska na temat tożsamości Europejczyka poprzez zaprezentowanie prac z zakresu działań fotograficznych, multimedialnych, filmowych i instalacji.

14 listopada w Łodzi miało miejsce otwarcie pierwszej wystawy z cyklu "United States of Europe". Wystawę można było obejrzeć
w 4 lokalizacjach na terenie miasta Łodzi. Pierwszy wernisaż miał miejsce w Zonie Sztuki Aktualnej przy ulicy Tymienieckiego 3, drugi w Galerii Manhatan, następnie w galerii przy Piotrkowskij 118. Wernisażowy wieczór zakończył się w Fabrystrefie, przy ul. Piotrkowskiej 138/140. Ze względu na obszerność całej wystawy skupię się jedynie na trzech pierwszych miejscach, które w kameralny sposób prezentowały prace wybrane przez troje kuratorów z Europy: Annę Bitkine z Rosji, Ryszarda Kluszczyńskiego z Polski oraz Sinzianę Ravini z Francji. Zadaniem każdego z kuratorów było wybranie prac artystów, które traktują o współczesnej Europie, o jej zaletach i słabościach, o domu, jako miejscu skąd pochodzimy oraz w jaki sposób miejsce urodzenia wpływa na nasze życiowe wybory.

W Zonie Sztuki Aktualnej można było obejrzeć pracę, jedną z nielicznych dzieł niemultimedialnych na wystawie, autorstwa artystki pochodzącej z Cypru: Kyriaki Costa. Artystka została doceniona na międzynarodowym kokursie PAD we Włoszech w 2009 roku, za pracę "Presence in absence". Praca którą mogliśmy oglądać w Zonie - haft na tkaninie wielkości ok 3 x 3m. nosi tytuł "Near-Far". Przedstawia kobietę-pająka, tkającą sieć ze skojarzeń jakie nasuwają na myśl hasła kultura i tożsamość. We współczesnym zachodnim społeczeństwie jest wiele zagrożeń dla ekologii, wolności, demokracji, sprawiedliwości. Praca ta ze względu na swój uniwersalny i czytelny przekaz, zawieszona tuż przy wejściu do galerii tworzyła prolog do całości wystawy. Dalej widz zagłębiał się w masę problemów i dylematów z różnych dziedzin życia, które nurtują artystów jako obywateli Europy.

Autorem kolejnej pracy jest Apostolos Polymeris. To video-instalacja pt. "Uprooting: The story of our grandfathers", która składa się z filmu emitowanego na telewizorze i otaczającego go rzędu regałów, z dziesiątkami pudeł służących do przechowywania dokumentów w archiwach. Kluczowe dla zrozumienia pracy jest obejrzenie filmu, opowiadającego historię dziadka artysty, który uciekł ze Stambułu w nadziei na lepsze życie i przyszłość dla swojej rodziny. Dziadek artysty w 1972 roku osiadł w Brukseli, gdzie otrzymał azyl polityczny. Film opowiada o jego obawach i problemach z jakimi rodzina zmagała się podczas ucieczki. Tureckie pochodzenie rodziny utrudniało przedostanie się przez granicę, ze względu na nieprzychylność wobec Muzułmanów. Jednak, gdy dziadek artysty tłumaczył się celnikowi, przypadkiem wypadł mu z kieszeni różaniec. To przekonało celników, że nie ma zagrożenia, jeśli ludzie ci są katolikami. Artysta zabiera widza na wycieczkę korytarzami pomiędzy setkami regałów brukselskiego archiwum. Tam Apostolos Polymeris odnalazł nazwisko swojego dziadka i stamtąd rozpoczyna swój powrót do korzeni i do poszukiwania odpowiedzi na pytanie co spowodowało, że obecnie jest obywalelem Unii Europejskiej i może korzystać z wszelkich mozliwości i udogodnień, jakie daje ten status. Gdyby jego rodzina niegdyś nie odważyła się na taką podróż, jego życie wyglądałoby zupełnie inaczej.

Ostatnia praca w Zonie to instalacja video autorstwa duetu artystów: Garetha Kennedy'ego i Sarah Brownie z Irlandii "How Capital Moves”. Kraj ten, zwłaszcza w Polsce uchodził jeszcze na początku XXI wieku za raj, ze względu na dostatek możliwości zatrudnienia dla Polaków i obcokrajowców. Do 2006 roku można było tam zarobić "na czarno" nawet do 1000 euro tygodniowo. Tysiące Polaków wyemigrowało w poszukiwaniu zatrudnienia i lepszych warunków życia. Największą popularnością cieszyła się branża budowlana, jednak po recesji z 2008 roku spośród 250 tys. etatów pozostało o k 70 tys. Praca ta, choć nie traktuje wyłącznie o Irlandii, ze względu na to, że artyści stamtąd pochodzą a dzieło prezentowane jest w Polsce, nabiera dla mnie dodatkowo intrygującego charakteru. Artyści stworzyli scenariusze, oparte na autentycznych wypowiedziach osób umieszczających posty na forach internetowych. W rolę niezadowolonych pracowników i pracodawców wciela się polski aktor Tomasz Mandes. Opowiada on ich historie z pracy, wyraża ich obawy związane z opisaną sytuacją.

Kolejne otwarcie - w galerii Manhatan, obfitowało w instalacje video. Pierwszym artystą, którego prace mogliśmy zobaczyć był Artur Żmijewski. "Demokracje" to cykl kilku filmów prezentujących wydarzenia ważne dla Europejczyków. Mają one charakter polityczny i społeczny. Oglądamy dokumentacje Mistrzostw Świata w piłce nożnej w Berlinie, demonstracji politycznych czy nacjonalistycznych, pogrzebu Jorga Haidera w Klagenfurcie. Wszystkie te wydarzenia mają zabarwienie nacjonalistyczne. Ciekawy jest tutaj także kontekst daty, niedaleko której została wystawiona ta praca. Kilka dni wcześniej na ekranach naszych telewizorów mogliśmy obserwować wstrząsające zamieszki nacjonalistów podczas przemarszów ulicami Warszawy 11 listopada. Ten obrazek Żmijewski mógłby wykorzystać do swojej instalacji. Nasuwa się pytanie kto dziś jest demokratą a kto nie? Jak zmienił się odbiór pojęcia nacjonalizmu od czasów Hitlera? Tuż po wojnie nastąpiła tendencja całkowicie odwrotna: radziecki internacjonalizm. Wreszcie udało się pokonać komunizm, a żeby dać tego świadectwo znów zwracamy się ku frakcjom nacjonalistycznym. Każda skrajność przemienia się w reżim prędzej czy później. Żmijewski zadaje pytanie: kto jest
Europejczykiem a kto mimo pochodzenia na to miano nie zasługuje?

W galerii Manhatan zaprezentował także swoje prace Bułgar Luchezar Boyadjiev. Cykl fotografii przedstawia pomniki konne z różnych europejskich miast. Do tej pory koni tych dosiadali jeźdźcy będący ważnymi postaciami historycznymi i politycznymi dla tych miast. Jednak autor poprzez cyfrową modyfikację usunął ze wszystkich pomników jeźdźców, wysyłając ich "na wakacje"."On vacation" to osobista refleksja artysty na temat zaistniałych wydarzeń politycznych i historycznych, które na dobre zagościły w sferze urbanistycznej miast. Dzieło w symboliczny sposób pragnie ujednolicić przestrzeń publiczną, uwalniając ją od nieustannego hołdu składanego historycznym postaciom. W zasadzie bez postaci na koniu trudno było odgadnąć w jakim mieście zrobione zostało zdjęcie.

W piwnicy galerii Manhattan mogliśmy zobaczyć teledysk. To praca pt. "Ausgetraumt".Jej autorem jest Litwin Deimantas Narkevicius. Słowo "Ausgetraumt" oznacza stan między jawą a snem, na granicy przebudzenia. Praca osadzona jest we współczesnych realiach Wilna. Grupa nastoletnich chłopców właśnie założyła rockowy zespół, miejscem ich prób jest lokalny dom kultury - istny skansen socrealizmu. Po samym wystroju i umeblowaniu miejsca można wyczuć nastroje panujące w mieście na na Litwie. Trzęsące się szyby w oknach pod wpływem przejeżdżającego tuż pod oknami pociągu, paprotki wiszące w metalowych kwietnikach na ścianach. Chłopcy zaczynają grać i wraz z tekstem piosenki widz przenosi się na zewnątrz, spaceruje ulicami miasta. Chociaż film nie został pozbawiony kolorów to i tak mamy wrażenie monochromatyczności otoczenia. Praca opowiada o obawach młodych ludzi związanych z ich przyszłością w takim miejscu. Będąc w ich sytuacji chciałoby się uciec, wyjechać daleko, tam gdzie jest bardziej „kolorowo”. Ci młodzi ludzie wyrażają swoje niezadowolenie z sytuacji kulturalnej w ich kraju. W krajach byłych "Demoludów", artyści zdają sobie sprawę ze swojej bezużyteczności społecznej i braku perspektyw. Taka sytuacja podcina skrzydła młodym twórcom.

Kolejnym miejscem, które prezentowało wystawę Stany Zjednoczone Europy była galeria Miasta Łodzi przy ul. Piotrkowskiej 118. ”Myśli są wolne (Die Giedanken sind frei)”.twierdzi Gerda Lampalzer, która w ironiczny sposób montuje na nowo wypowiedzi osób z Czech, Węgier, Słowacji i Słowenii; tak aby dało się z nich zrozumieć niemieckie: "Die Giedanken
sind frei". Paradoksalnie jest to też tytuł niemieckiej piosenki, która utożsamiana jest z ruchem liberalnym i wzajemnym otwieraniem się krajów. Jednak Austria to kraj, w którym mieszkańcy statystycznie oprócz własnego języka nie znają żadnego innego. Istnieje zatem brak wymiany językowej między Austrią a tymi z byłego bloku wschodniego. Granice zostały fizycznie otwarte wiele lat temu, jednak wciąż istnieją bariery mentalne i językowe.

Kolejną pracą prezentowaną przy Piotrkowskiej 118 jest "Estonian Race". Widza stojącego na środku sali otaczało kilkadziesiąt niemalże jednakowych portretów rodowitych Estończyków. W takiej formie Tanja Muravskaja stara się poruszyć problem rasy. Z encyklopedyczną dokładnością bada jakie cechy fizyczne są najbardziej charakterystyczne dla Estończyków. Zatem ze zdjęć spoglądało na mnie kilkudziesięciu młodych mężczyzn w przedziale wiekowym 18-28 lat, z ogolonymi głowami, w identycznym ujęciu - trzy czwarte, ubranych podobnie - w czarny golf. Na pierwszy rzut oka wydają się być identyczni. Czy tak wygląda przeciętny mieszkaniec Estonii? Czy równie dobrze mogliby to być obywatele innego kraju, np. Polacy czy Rosjanie? Czy fakt, że określona liczba osób ma podobne rysy twarzy świadczy o ich jednakowej tożsamości? Kto jest w większej mierze prawdziwym Estończykiem? Czy może być nim ktoś, kto nie pochodzi z tego regionu, ale mieszka tam i czuje się związany z tym krajem? Czy nadal jest nim osoba o estońskim pochodzieniu, zamieszkująca obecnie Londyn czy Nowy York, nie utrzymująca więzi ze swoim krajem? Czy w dobie dyskusji o zjednoczeniu Europy warto w ogóle podejmować temat kto jaki ma jaki indeks cefaliczny czaszki, choć nadal wydaje sie on istotny dla ugrupowań nazistowskich? A może wszyscy jesteśmy tak skundleni poprzez liczne migracje naszych przodków, że nawet sami nie wiemy do jakiego terytorium geograficznego powinniśmy gwoli ścisłości przynależeć, co oznacza, że przestało to mieć dla nas znaczenie, podziały rasowe są coraz bardziej nie na miejscu. W Łodzi jednak wciąż straszą antysemickie i rasistowskie napisy, aż dziwne, że żaden nie pojawił się przed galerią.


Janis Garancs, łotewski artysta multimedialny i naukowiec twierdzi, że Europa posiada wielorakie znaczenia. Polityka, rynki gospodarcze, narodowości, rodziny i jednostki odwołują się do definicji Europy w znaczeniu: historycznym, ekonomicznym, demograficznym, kulturowym oraz socjologicznym. W trakcie realizacji projektu prowadzone były także badania socjologiczne. Ankietowani odpowiadali na pytania o swoje doświadczenia w podróżowaniu po Europie oraz w jaki sposób wpłynęło to na ich stosunek do integracji Europejskiej. Jak wynika z zaprezentowanych na wystawie prac, Europa stoi w obliczu wielkiego kryzysu. W dziełach artystów powtarza się motyw problemów, obaw, braku swobody, rezygnacji, dyskryminacji. "Czy w takiej sytuacji nie łatwiej nam rozważyć teorię Giorgia Agembena, koncepcję wspólnoty bez tożsamości, której członkowie nie dzielą wspólnej, esencjalistycznie rozumianej tożsamości, lecz odgrywają rolę przykładów tej wspólnoty?"1. Wystawa buduje pretekst do dyskusji i rozważań nad tym problemem. Artyści nie dają gotowej odpowiedzi na nasuwające się pytania i wątpliwości. Prace inspirują do przemyśleń bardziej abstrakcyjnych, bo tytuł wystawy :"Stany Zjednoczone Europy" można zinterpretować jako pytanie o kondycję naszego stanu samopoczucia czy statusu. Nie mamy wpływu na to, w granicy jakiego państwa przychodzimy na świat i na to jakie niesie to za sobą konsekwencje, jednak dorastając powinniśmy nabierać świadomości zagrożeń, jakie niesie za sobą rezygnacja obywateli z udziału w życiu publicznym czy kulturalnym.

1. R.W. Kluszczyński, Exhibition Passport (katalog do wystawy: United States of Europe), 14.11.2011


Katarzyna Ruszkowska

Stany Zjednoczone Europy - wystawa w Fabrystrefie

"Centrum dowodzenia" tego rozległego przedsięwzięcia była Fabrystrefa. Kuratorzy: Anna Bitkina, Ryszard W. Kluszczyński i Sinziana Ravini umieścili w niej instalacje multimedialne oraz instalację interaktywną. Wśród dzieł rozmieszczonych w obszernych pofabrycznych pomieszczeniach galerii miały miejsce dyskusje oraz debaty szukające odpowiedzi na pytanie
"Co to znaczy być Europejczykiem?".

Anna Konik skupiła się na zagadnieniu tożsamości, które postanowiła ukazać przez pryzmat osób bezdomnych. "In the Middle of the Way" (work in progress 2001-2007) to siedmiokanałowa instalacja video, będąca relacją ze spotkań z bezdomnymi. Brak zobowiązań takich jak dom, praca, rodzina czy miejsce zameldowania bohaterów filmów sprawia, że zupełnemu przewartościowaniu, a nawet degradacji ulegają przynależność narodowa i granice geograficzne.

Wpływ na naszą tożsamość ma również emigracja. Ten temat oraz jego bohaterowie stały się tematem aż trzech prac prezentowanych w Fabrystrefie. Pierwsza z nich to projekt Marii Lusitiano-Santos "Scattered Cartographies" składający się z dwóch filmów: "Moving away from home" z 2010 r. oraz "Now it was just make believe" 2008, które opowiadają o przeżyciach artystki związanych z emigracją z Portugali do Szwecji. Odbiorca ściera się z realnymi problemami i obawami jakie towarzyszą człowiekowi podczas migrowania.

Kolejna praca wpisująca się w tą kategorię to dzieło Anu Pennanen pt."Clean Air" z 2004 r. W swojej video-instalacji artystka zwróciła uwage na obecność imigrantów, często "niewidzialnych" dla rodzimych mieszkańcow kraju.

Trzecia praca pt. "Lord's Ride" autorstwa francuskiego artysty Jean-Charlesa Hue'a opowiada o życiu Romów w północnej Francji - społeczności zepchniętej na margines społeczny. Praca ma w pewnym sensie osobisty wydźwięk, ponieważ dziadek artysty wywodził się z tej grupy etnicznej. Film porusza wiele trudnych aspektów związanych z życiem emigrantów, którzy zamiast integracji i asymilacji z rdzennymi mieszkańcami kraju, wybierają izolację i wędrowne życie. Nie jest ono jednak przygodą, lecz walką o przetrwanie, zmuszającą często do podejmowania bardzo drastycznych decyzji oraz nielegalnych praktyk, np. kłusownictwa.

W jednym z pomieszczeń galerii została ulokowana czterokanałowa praca niemieckiej grupy REINIGUNGSGESELLSCHAFT "Risc society - badanie perspektyw studentów z miasta Schwerin". Praca ma wymowę społeczną, znajduje się na pograniczu sztuki i socjologii. Artyści poprzez formę badania próbują uświadomić młodym ludziom jakie zagrożenia czekają na nich w świecie globalizacji i konsumpcjonizmu.

Ostatnią artystką, której twórczość zagościła na terenie Fabrystrefy była Kaarina Kaikkonen. Uczestniczyła w wielu międzynarodowych wystawach. "A Connection", praca site-specific miała przedstawiać związki między ludźmi i narodami. Niestety porównując z wcześniejszymi odsłonami tej instalacji, łódzka okazała się bardziej dekoracją - doskonałą reklamą second handu znajdującego się w pobliżu wystawy.

W miarę zagłębiania się w kolejne prace prezentowane na wystawie, coraz mniej oczywista staje się definicja tożsamości. Rodzi się obawa, że sensów tego zagadnienia może być tak wiele, jak wielu jest mieszkańców Europy. Artysta staje się tu przekaźnikiem, katalizatorem treści. Odbiorca ściera się z jednostkami, grupami społecznymi, konkretnymi narodowościami, obcymi, podróżnikami z wyboru i przymusu. Wszyscy jednak czują potrzebę przynależności. Chcą być z kimś lub czymś zjednoczeni. To daje im poczucie komfortu społecznego, niweluje podziały. To zjawisko w szczególny sposób ujawnia się w Łodzi - mieście wielu kultur. Z pozoru łodzianie skazani są na tożsamość związaną z przeszłością tego miasta, w praktyce jednak okazuje się, że łodzianin to człowiek zagubiony, nie posiadający korzeni. "Stany Zjednoczone Europy" mogą więc przyczynić się do zmiany sposobu, w jaki łodzianie postrzregają sami siebie.

Pytaniem, które nasuwa się po obejrzeniu tak różnorodnych prac artystów pochodzących z różnych środowisk, oprócz tego oczywistego dotyczącego tożsamości, jest rola sztuki. Jakie zadanie pełni? Dlaczego kuratorzy wystawy i artyści podjęli temat zazwyczaj podnoszony przez polityków, socjologów, finansistów? Zamiast statystyk i uogólnień zaprezentowali artystyczną wypowiedź w postaci filmu, subiektywnej wizji, pełnej emocji? Może po to, by zamanifestować swoją wlasną tożsamość...