powrót
Studiując u Strzemińskiego
Anka Leśniak
Władysław Strzemiński to niemal legenda. Postać barwna i kontrowersyjna, nie tylko ze względu na jego koncepcje sztuki lecz także z powodu życia osobistego – twórczego i burzliwego zarazem związku z żoną - Katarzyną Kobro. To pedagog, któremu łódzka ASP (dawna PWSSP) zawdzięcza cechy charakterystyczne, dzięki którym wyróżniła się na tle innych placówek w kraju.
Władysław Strzemiński to niemal legenda. Postać barwna i kontrowersyjna, nie tylko ze względu na jego koncepcje sztuki lecz także z powodu życia osobistego – twórczego i burzliwego zarazem związku z żoną - Katarzyną Kobro. To pedagog, któremu łódzka ASP (dawna PWSSP) zawdzięcza cechy charakterystyczne, dzięki którym wyróżniła się na tle innych placówek w kraju.
Strzemiński zaczął wykładać w łódzkiej Szkole Sztuk Plastycznych, gdy polskie uczelnie artystyczne zdominowane były przez kapistów. Swoim studentom proponował zupełnie inne spojrzenie na rzeczywistość, wywodzące się z idei awangardy z lat 30, w której działaniach sam odgrywał istotną rolę.
W 1945 roku został wykładowcą PWSSP w Łodzi, jednak powierzono mu zajęcia z historii sztuki, przedmiotu traktowanego w procesie kształcenia drugorzędnie. Strzemiński – zarazem artysta i teoretyk sztuki potrafił wykorzystać sytuację. Na wykładach przybliżał studentom teorię widzenia (wydaną później w formie książki), w której nakreślał zmianę sposobu myślenia, a przez to ewolucję formy w kolejnych epokach. Zajęcia Strzemińskiego kształtowały nowoczesnego artystę, świadomego historycznych procesów twórczych i zdolnego do ich przekraczania. Strzemiński uczulał: „Praca nietwórcza, nie odbiegająca od tego, co już było, nie jest dziełem sztuki”. Motywował tym studentów do indywidualnych rozwiązań i własnych poszukiwań formalnych.
Wystawa o poetyckim tytule „Porażeni słońcem” przypomina prace tworzone bezpośrednio pod okiem mistrza. „Porażeni”, nie „spaleni”, jak sugeruje proste skojarzenie z filmem Nikity Michałkowa. Kontakt ze Strzemińskim z pewnością był kluczowy dla rozwoju takich osobowości twórczych, jak Antoni Starczewski, Lech Kunka, Lena Kowalewicz, jednak trudno doszukać się w ich pracach bezpośredniego związku czy kontynuacji idei Władysława Strzemińskiego.
Ekspozycja wczesnych prac Antoniego Starczewskiego, Lecha Kunki i Stanisława Fijałkowskiego, ma nie tylko wartość archiwalną – zresztą bardzo istotną, ponieważ zbiory artystów nowoczesnych często są niekompletne i nieusytematyzowane – lecz także daje pojęcie o atmosferze tamtych czasów.
Przywołane zostało wspomnienie plenerów w Nowej Rudzie (1946-48), gdzie powstawały pierwsze obrazy solarystyczne, następowała integracja twórcza i przyjacielska, wymiana idei. Dokumentacją tych spotkań są unikatowe zdjęcia, wykonane w II poł. Lat 40 przez Tadeusza Sobolewskiego i po raz pierwszy udostępnione szerszemu gronu w ramach omawianej wystawy. Wtedy powstały przepełnione słońcem obrazy Romana Modzelewskiego i Stefana Krygiera.
Punktem wyjścia koncepcji wystawy były obrazy solarystyczne Władysława Strzemińskiego malowane pod koniec życia artysty, w latach 1948-49. Na wystawie nie ma dzieł Strzemińskiego, za to znajdziemy ciekawy przyczynek do historii w postaci barwnego, energetycznego płótna Romana Modzelewskiego. Na obrazie pt „Słońce II” widnieje data 1946. Czyżby pomysł na powidoki urodził się jednocześnie u Strzemińskiego i kilkanaście lat młodszego kolegi? „Słońce II” to detektywistyczny akcent wystawy, jednak skupiając się na udokumentowanych kwestiach, to Strzemiński jest autorem koncepcji obrazów solarystycznych, stanowiących jeden z wyraźnych nurtów jego twórczości.
Wspólnym tematem twórczości Strzemińskiego i jego studentów są „Pejzaże morskie”, w których widać charakterystyczne dla rysunków artysty ameboidalne formy, pojawiające się wcześniej twórczości Hansa Arpa. Reminiscencje tych kształtów pojawiają w 2 niedużych obrazach Stefana Wegnera - „Pejzażach morskich” (1934) Gama Wegnera jest w tym wypadku ciepła i stonowana, z silnymi akcentami w postaci białej linii i niebieskiej plamy. Feeria kolorów natomiast pojawia się w obrazie Lecha Kunki „Odbicie w wodzie” (1950). Nieco melancholijne w wymowie jest płótno Leny Kowalewicz „Słońce na fali” (1956/57). Duże, chłodne płaszczyzny zestawione są z jarzącym się wieloma kolorami dyskiem umieszczonym z prawej strony obrazu. Obraz Leny Kowalewicz kojarzą się również z twórczością Joana Miro.
Patrząc na obraz Bolesława Utkina „Igraszki Wiatru/Rytm fal” (1969/70) niemal czujemy podmuch bryzy morskiej. Tytułowy rytm różnorodnych odcieni błękitów i zieleni jest czynnikiem nadrzędnym, organizującym kompozycję. Praca Utkina to przejście między przedstawiającą i abstrakcyjną kompozycją. W realności nadmorskiego pejzażu osadza nas jedynie namacalna, wychodząca w stronę widza faktura piasku w dolnej części obrazu. Fragment plaży przechodzi stopniowo w rozedrgane kształty, zmierzające w kierunku abstrakcji. Autorowi udało uchwycić moment zderzenia dwóch koncepcji obrazu –renesansowego okna na świat, iluzji przestrzeni z zapoczątkowanym pod koniec w XIX w. myśleniu o obrazie w kategoriach układu plam barwnych na płaszczyźnie.
Z morską tematyką łączy się również obraz Romana Modzelewskiego „Żaglowiec”. Modzelewski oprócz malarstwa zajmował się również designem. Ma na koncie projekty statków a także projekty foteli. Na wystawie prezentowany jest jego słynny fotel z 1957 roku.
Klimatem od pejzażowych lub geometrycznych kompozycji odbiega płótno Stanisława Fijałkowskiego „Poeta Kontrastów”. Dziwna postać nasuwa skojarzenia z pracami surrealistów. W obrazie zostały zestawione płynne, organiczne formy z geometrycznymi bryłami.
Zalecane przez Strzemińskiego studia kubizmu zobaczyć możemy w przedwojennym obrazie Bolesława Hochlingera.
Intrygujące są dwie wczesne kompozycje Antoniego Starczewskiego, kojarzonego później z tkaniną i kompozycjami przestrzennymi. Na płótnie Krajobraz (1949) widać impastowo malowane, przeplatające się linie, niczym sploty tkaniny. W barwnym płótnie dostrzegamy różnorodność środków malarskich, tworzących jednocześnie bardzo spójną kompozycję.
Ekspozycję dopełniają dopełniają dwie rzeźby Mieczysława Szadkowskiego. Organiczne, ażurowe kształty, interakcja z przestrzenia, pozwalają porównać rzeźby Szadkowskiego do realizacji Henry Moora czy Barbary Hepworth. Można je skojarzyć również z miękkimi kształtami, elastycznymi kształtami rzeźb Hansa Arpa.
Wystawa nakreśla klimat epoki początków Akademii Sztuk Pięknych w Łodzi, gdy jej pedagogiem był obecny patron uczelni. Przez kilka lat swojej działalności, zanim został usunięty z uczelni w pod zarzutem formalizmu i pomijania doktryny socrealistycznej, zaszczepił w młodych artystach twórcze spojrzenie na rzeczywistość i potrzebę poszukiwania własnego języka form, konstruujących wypowiedź artystyczną.
Wystawa zorganizowana w budynku ASP w Łodzi ma za zadanie przypomnieć studentom o historii środowiska artystycznego, które stworzyło podstawy ich edukacji. Kurator – Włodzimierz Stelmaszczyk zebrał w jednym miejscu obrazy z kolekcji Muzeum Sztuki w Łodzi oraz Muzeum Historii Miasta Łodzi, dokonując przez to swoistej rekonstrukcji epoki w której powstawały.
Wystawa pokazuje zarówno prace młodszych przyjaciół Władysława Strzemińskiego (ur. 1983) , którzy wraz z nim zakładali łódzką Szkołę Sztuk Plastycznych – Romana Modzelewskiego (ur. 1912) i Stefana Wegnera (ur. 1901), jak i pierwszych uczniów, m.in. Leny Kowalewicz (ur. 1924), Lecha Kunki (ur. 1920), Stefana Krygiera (ur. 1923), Stanisława Fijałkowskiego (ur. 1922) czy Antoniego Starczewskiego (ur. 1924).
„Porażeni Słońcem” to znacząca ekspozycja w niespełna 2 –letniej działalności Galerii Blok.
Jest łącznikiem między historią a współczesnością. Mimo, że sztuka od czasów Strzemińskiego uległa znaczącym zmianom, studenci nie powinni zapominać o postawie propagowanej przez Strzemińskiego – świadomym studiowaniu przeszłości, unikaniu wtórności i dążeniu do własnego języka sztuki.
Galeria Blok 13.12. 2007 – 31.01.2008.
Akademia Sztuk Pięknych w Łodzi
Do wystawy został wydany katalog z tekstem Zenobii Karnickiej.
|